W Unii Europejskiej jesteśmy na szarym końcu, jeśli chodzi o terminowość wdrażania unijnych dyrektyw. Gorzej wypadamy także od Węgier, Słowenii i Czech.
Polska najwolniej wprowadza w życie unijne prawo. Zalegamy z wdrożeniem do krajowego systemu prawa ponad 20 dyrektyw Unii Europejskiej. Takie dane wynikają z raportu przygotowanego w ramach programu Ernst & Young Sprawne Państwo. Okazuje się, że gorzej wypadamy nawet od Czechów, którzy jeszcze w 2005 roku mieli dwa razy większe zaległości od Polski. Autorzy raportu pokazują, że średnio każdego roku Polska boryka się z 25 niewdrożonymi dyrektywami. Ich zdaniem trzeba wzmocnić koordynację oraz usprawnić systemy planowania legislacyjnego, aby Polska dogoniła czołówkę nowych członków Unii Europejskiej.
Radosław Zubek z Uniwersytetu Oxfordzkiego, współautor raportu, jako przyczyny wymienia m.in. polskie prawo. Unijne dyrektywy muszą być bowiem wprowadzane w Polsce w drodze ustawy. Wpływ na wolniejsze wdrażanie unijnych regulacji miały także wcześniejsze wybory parlamentarne, które sprawiły, że wiele projektów nowelizacji ustaw musiało być procesowanych od początku.
– Należy wprowadzić obowiązek przygotowania okresowych sprawozdań dla kierownictwa resortu na temat przebiegu transpozycji. Częste raportowanie powoduje większe zaangażowanie departamentów merytorycznych w implementację prawa UE – uważa dr Zubek.