Od kiedy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, śluby z polskimi obywatelami są w cenie. Takiego małżonka lub małżonkę można zwykle „nabyć” za 10 – 30 tys. zł. Ze znalezieniem partnera, posiadającego polskie obywatelstwo, nie ma większego problemu. Polacy sami, bowiem umieszczają w internecie oferty typu „pomogę w pobycie” lub „dam obywatelstwo”.

Zgodnie z art. 10 Ustawy o obywatelstwie polskim z dnia 15 lutego 1962 r. obywatelstwo naszego kraju można zdobyć, wchodząc w związek małżeński z Polakiem lub Polką. Cudzoziemiec może starać się o obywatelstwo, jeżeli w takim związku pozostanie minimum przez trzy lata i wypełni wszystkie skomplikowane formalności. Warto być cierpliwym. Obywatel Polski jest przecież obywatelem Unii Europejskiej. To znaczy, że cudzoziemiec, który poddał się naturalizacji w naszym kraju, może swobodnie poruszać się lub przebywać przez nieokreślony czas na terenie wszystkich państw należących do UE.

Taka wizja kusi wielu obywateli Egiptu, Ukrainy lub Pakistanu. Polacy z kolei chętnie wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom, oferując cudzoziemcom fikcyjne płatne małżeństwa. Znaleźć odpowiednią ofertę w internecie nie jest trudno. Na „pomoc w pobycie” mogą liczyć i kobiety, i mężczyźni. Zwykle ogłoszenia pisane są przez osoby, które mają 20-35 lat, i do takich też oferty najczęściej są adresowane. Nie znaczy to jednak wcale, że obcokrajowiec, który ukończył 45 lat, nie ma szans na znalezienie żony. Wręcz przeciwnie. Od wieku przyszłego partnera lub partnerki ważniejsze jest bowiem, to ile jest on (ona) w stanie zapłacić za zawarcie związku małżeńskiego z osobą, która posiada polskie obywatelstwo. Ceny, jakie proponują Polacy, wahają się od 5 do 40 tys zł. Zwykle najniższe kwoty podają osoby, które podkreślają w ogłoszeniu, że bardzo zależy im na czasie. Najwyższej ceny żądają z kolei ci, którzy sami zajmują się wszystkimi formalnościami.

By dowiedzieć się, na ile Polacy zaufają swoim niedoszłym, fikcyjnym małżonkom i co są w stanie dla nich zrobić, stworzyliśmy dwie postaci - Larysę i Gieorgija, którzy odpowiedzieli na 20 znalezionych w sieci ogłoszeń. Oboje pochodzili z Ukrainy. Wybraliśmy to państwo, ponieważ wielu autorów ogłoszeń zgłaszało chęć poślubienia obywatela właśnie tego kraju. Larysa miała 24 lata, Gieorgij 28 lat. Ze względu na wymagania zawarte w ofertach, wiek naszych bohaterów niekiedy modyfikowaliśmy. W ciągu doby Larysa znalazła trzech kandydatów na męża. Wszyscy zgodzili się na negocjowanie ceny, obniżeniem kwoty w zamian za seks nikt jednak nie był zainteresowany. Dwóch panów zaoferowało pomoc w zameldowaniu. Tylko jeden podkreślił, że wymaga intercyzy. W tym samym czasie Gieorgij również znalazł trzy kandydatki na żonę. Pierwsza z nich zażądała 3000 euro bez możliwości dalszych negocjacji. Zameldowanie oraz seks w zamian za obniżenie kosztów nie wchodziły w grę, a nasz bohater przed zawarciem związku byłby zobowiązany do podpisania intercyzy. Druga kandydatka przyznała z kolei, że nieco się waha. Zamieściła ogłoszenie w momencie, kiedy znalazła się w ciężkiej sytuacji finansowej. Jeżeli jednak Gieorgij przyśle jej swoje fotografie, ona rozważy jego propozycję po raz kolejny i wyśle mu swoje zdjęcia. Także w tym przypadku kobieta nie wyraziła zgody na negocjowanie ceny. Trzecia kandydatka stwierdziła, że cenę będzie można negocjować, ale nasz bohater nie ma co liczyć na zameldowanie i seks. Kobieta ma już bowiem prawdziwego narzeczonego. W mailu podkreśliła również, że wymaga intercyzy.



Wszyscy chętni, którzy się zgłosili, podali swoje imię i nazwisko, większość również telefon. Osoby te mogą jednak spać spokojnie, ponieważ w świetle prawa nie popełniły żadnego przestępstwa. O przestępstwie można mówić dopiero wtedy, kiedy taki związek został już zawarty, a partnerzy ustalili cenę za "pomoc w pobycie" i zaplanowali rozwód przed ceremonią ślubną.

Jeżeli przestępstwo nie zostanie wykryte w żadnym urzędzie, który fikcyjni małżonkowie będą musieli odwiedzić po zawarciu związku, dalej nie ma gwarancji, że fikcyjny mąż lub żona dotrzyma umowy i np. stawi się na rozwodzie. Decydując się na taki związek, warto wiedzieć, że do dokonania wielu czynności prawnych zgoda drugiego małżonka jest niezbędna.

Zgodnie z art. 37 Kodeksu rodzinnego musimy uzyskać zgodę naszego małżonka, jeżeli chcemy dokonać:
1) czynności prawnej prowadzącej do zbycia, obciążenia, odpłatnego nabycia nieruchomości lub użytkowania wieczystego, jak również prowadzącej do oddania nieruchomości do używania lub pobierania z niej pożytków,
2) czynności prawnej prowadzącej do zbycia, obciążenia, odpłatnego nabycia prawa rzeczowego, którego przedmiotem jest budynek lub lokal,
3) czynności prawnej prowadzącej do zbycia, obciążenia, odpłatnego nabycia i wydzierżawienia gospodarstwa rolnego lub przedsiębiorstwa,
4) darowizny z majątku wspólnego, z wyjątkiem drobnych darowizn zwyczajowo przyjętych.



Bez posiadania zgody naszego małżonka możemy mieć także problemy z uzyskaniem kredytu gotówkowego. Według portalu www.comperia.pl niektóre banki odchodzą już od tej formalności, ale wielu kredytodawców wciąż jednak wymaga zgody małżonka za każdym razem. Najczęściej uzależnione jest to od wysokości kredytu. Każdy bank stawia jednak inne wymagania. Niektórzy kredytodawcy nie wymagają zgody małżonka, gdy wysokość kredytu nie przekracza dopiero 20 tys. zł, inni - gdy nie jest to suma większa niż 5 tys. zł.

„Pomagający w pobycie” Polacy, którzy wymagają intercyzy, powinni z kolei pamiętać, że taki dokument zabezpiecza ich majątek tylko wtedy, kiedy oboje małżonkowie żyją. W wypadku, kiedy jedno z nich umiera, drugie, zgodnie z art. 931 Kodeksu cywilnego, dziedziczy. Jeżeli mamy dzieci, musimy być zatem świadomi tego, że na wypadek naszej śmierci, nasze dzieci będą musiały podzielić się spadkiem, ze swoim ojczymem lub macochą.

Ponadto „handel małżonkami”, który jest faktem, bardzo niekorzystnie wpływa na wizerunek wszystkich międzynarodowych związków, a przecież nie każde małżeństwo tego typu jest fikcją.