Zmniejszenie liczby posłów z 460 do 300, senatorów ze 100 do 49, wzmocnienie władzy wykonawczej, odrzucanie prezydenckiego weta przez Sejm bezwzględną większością głosów - to niektóre założenia nowelizacji konstytucji, które przedstawił premier Donald Tusk.

Premier Donald Tusk razem z szefem klubu PO Grzegorzem Schetyną przedstawił w piątek na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych propozycje Platformy dotyczące zmian w konstytucji. Platforma zapowiada, że - po konsultacjach z marszałkiem Sejmu - na pierwszym marcowym posiedzeniu Sejmu będzie chciała powołać komisję konstytucyjną.

Tusk pytany, kiedy zmiany konstytucji autorstwa PO mogłyby wejść w życie, powiedział: "Myślę, że w tej kadencji będzie to możliwe, ale trudne. W przyszłej kadencji Sejmu chyba łatwiejsze i prawie pewne".

Platforma opowiada się m.in. za zmniejszeniem liczby posłów z 460 do 300, a senatorów ze 100 do 49 (w województwie liczącym do 1 mln mieszkańców wybierany ma być jeden senator, każdy kolejny rozpoczęty milion mieszkańców zwiększa liczbę mandatów przypadających województwu o jeden). PO proponuje też, aby w Senacie zasiadali wszyscy byli prezydenci wybrani w wyborach powszechnych (czyli nie Wojciech Jaruzelski).

PO chce również, aby immunitet parlamentarny był nadawany posłom i senatorom tylko w szczególnych przypadkach - kiedy istniałoby zagrożenie, iż władza nadużywa służb czy wymiaru sprawiedliwości przeciw parlamentarzyście.

Platforma opowiada się za tym, aby Sejm mógł odrzucać prezydenckie weto bezwzględną większością głosów - a nie jak obecnie większością 3/5 głosów. Prezydent byłby - tak jak teraz - wybierany w wyborach powszechnych.

Zgodnie z propozycjami PO, zmianie uległyby również okoliczności, w których prezydent kieruje do Trybunału Konstytucyjnego skargę konstytucyjną. "To rzecz ważna, bo nie tylko my mieliśmy wrażenie, że czasami skarga do Trybunału nie wynika z obawy, że coś jest niezgodne z konstytucją, tylko (skarga) była traktowana jak substytut weta, jako takie weto zastępcze" - podkreślił szef rządu. Tusk chce więc, by skarga konstytucyjna, tak jak obecnie, "zatrzymywała wejście w życie ustawy", ale Trybunał miałby trzy miesiące na jej rozpatrzenie.

Platforma proponuje też zwiększenie wymaganej liczby podpisów pod kandydaturami w wyborach prezydenckich. Miałoby to być nie 100 tys. a 300 tys. podpisów.

PO chce także zagwarantować w konstytucji rozdział urzędu prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości. Proponuje także, aby w ustawie zasadniczej znalazły się odniesienia do członkostwa Polski w Unii Europejskiej. "Chcemy, by było to zagwarantowane także na poziomie konstytucyjnym, aby zwykłą ustawą nie można było zmienić tej zasadniczej reformy ustrojowej" - mówił Tusk. Taki rozdział ma zaproponować marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

Premier opowiedział się również za tym, aby "ostatecznie w konstytucji rozstrzygnąć na rzecz władzy wykonawczej - rządu i premiera - kompetencje dotyczące polityki zagranicznej". "Oczywiście nie odbierając w żadnym wypadku prezydentowi tej istotnej roli reprezentowania Rzeczypospolitej i także wygłaszania stanowisk, pod warunkiem, że są uzgodnione z polskim rządem" - zaznaczył.

"Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem. Stanowisko w zakresie polityki zagranicznej Prezydent przedstawia na wniosek lub za zgodą Prezesa Rady Ministrów" - czytamy w projekcie Platformy propozycję zapisu konstytucyjnego.

PO proponuje ponadto, by Rada Bezpieczeństwa Narodowego oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji "nie były już ciałami umocowanymi konstytucyjnie". W przypadku KRRiT - tłumaczył szef rządu - oznaczałoby to, że na poziomie ustawy uregulowane byłyby kwestie dotyczące ładu medialnego, a nie na poziomie konstytucji. Projekt PO przewiduje też, że odmowa powołania sędziów przez prezydenta może nastąpić tylko z ważnych powodów ujawnionych po przedstawieniu wniosku Krajowej Rady Sądownictwa i wymaga uzasadnienia.



Koniec z immunitetem

Tusk zapowiedział, że w projekcie zmian w konstytucji znajdzie się zapis znoszący immunitet parlamentarny tylko z tytułu posiadania mandatu poselskiego bądź senatorskiego. "Proponujemy zmianę kluczową z punktu widzenia zjawiska tak bardzo obrażającego poczucie przyzwoitości Polaków. Do tej pory immunitet był taką gwarancją bezpieczeństwa dla tych, którzy łamali prawa albo byli podejrzani o łamanie prawa, także w tak banalnych przypadkach jak wykroczenia drogowe" - podkreślił Tusk.

Jak tłumaczył, immunitet może zostać nadany parlamentarzyście w szczególnej sytuacji, dopiero po jakimś konkretnym zdarzeniu, na jego wniosek. "A więc koniec tej ery bezkarności parlamentarzystów i immunitetu z definicji, tylko z tytułu posiadania mandatu" - podkreślił premier.

PO nie przesądza, jaki kształt miałaby przyjąć ordynacja wyborcza do parlamentu, pozostawia tę kwestię do dyskusji w komisji konstytucyjnej.

Premier przekonywał, że warto podejmować temat zmian w konstytucji. "W niektórych naszych propozycjach zawarta jest ewidentna potrzeba precyzyjnej regulacji tak, aby nie cierpiało państwo, gdy dochodzi do niepotrzebnych konfliktów" - powiedział szef rządu. Ocenił, że dzisiejsza konstytucja pozostawia "zbyt wiele możliwości interpretacyjnych". Tusk podkreślił, że Polska nie potrzebuje nowej konstytucji, ale - jego zdaniem - jest potrzeba poprawy obowiązującej ustawy zasadniczej.

"Nie mamy złudzeń, to nie jest tak, że za dwa tygodnie czy za miesiąc będzie nowa konstytucja. Ten kalendarz nie musi być błyskawiczny, nie musi być - i nie będzie - związany z kalendarzem wyborczym" - dodał premier.

Tusk przekonywał, że - po osłabieniu prezydenckiego weta - nie będzie ono mogło skutecznie blokować woli większości w parlamencie - która wygrała wybory i utworzyła rząd. W jego opinii, w ten sposób skonstruowane weto "byłoby przydatne - nie blokowałoby, ale nakłaniałoby do refleksji wtedy, kiedy pojawiłyby się zasadne uwagi ze strony prezydenta, że w projekcie ustawy jest coś, co może budzić niepokój".

Tusk zapewnił, że Platforma chce "odpartyjnić" debatę w sprawie zmian w konstytucji. Jak zaznaczył, nie wyobraża sobie, aby wszystkie partie w parlamencie nie poparły np. postulatu zmniejszenia liczby posłów. "Jeśli któryś z liderów opozycji przyjdzie do mnie i powie, jestem gotów zaakceptować to, lub to, pod jednym warunkiem, że powiecie, że to jest moje, a nie wasze, to jestem gotów w ciągu pięciu minut (to) zaakceptować" - podkreślił.

Tusk i Schetyna pokazali się na wspólnej konferencji prasowej po raz pierwszy, odkąd Schetyna stracił stanowisko wicepremiera i szefa MSWiA w październiku ub.r.