Gwarancja terminowej zapłaty nie obejmie wytwórców i dostawców materiałów budowlanych. Dodatkowej ochrony nie otrzymają podwykonawcy, którzy wykonują prace bez wiedzy inwestora. Ministerstwo Sprawiedliwości chce, by ochronę otrzymywały tylko firmy ponoszące realne ryzyko.
Już na najbliższym posiedzeniu Senat zajmie się przyjętą przez Sejm nowelizacją kodeksu cywilnego. Wprowadza ona gwarancję terminowej zapłaty wykonawcom i podwykonawcom za wykonane przez nich prace budowlane. Zdaniem ekspertów nowelizacja jest jednak niezgodna z konstytucją. Nie daje ona ochrony wszystkim uczestnikom procesu budowlanego.

Potrzebne gwarancje

– Gwarancja zapłaty daje przywileje tylko wybranej grupie podmiotów – wykonawcom i podwykonawcom. Nie zabezpieczy ona natomiast interesów architektów, inżynierów, urbanistów, geodetów, przedsiębiorców z branży wynajmu sprzętu budowlanego, rusztowań, transportu czy producentów materiałów i maszyn budowlanych, którzy odgrywają kluczową rolę w procesie budowlanym – mówi inżynier Tadeusz Jurkiewicz, koordynator Ogólnopolskiej Inicjatywy Ustawodawczej Gwarancja Zapłaty.
– Artykuł 32 konstytucji stanowi, że wszyscy wobec prawa są równi. Jeżeli więc nowelizacja kodeksu cywilnego nie daje wszystkim uczestnikom procesu budowlanego takiej samej ochrony, to jest niezgodna z konstytucją – wyjaśnia Tadeusz Jurkiewicz.



Problemy z wypłacalnością

O tym, że udzielenie gwarancji terminowej wypłaty za wykonane prace potrzebne jest nie tylko wykonawcom i podwykonawcom prac, ale także pozostałym uczestnikom procesu budowlanego, przekonały się m.in. firmy współpracujące przy budowie jednego z największych centrów handlowych w Krakowie. Inwestor oraz główny wykonawca inwestycji twierdzili, że wywiązali się ze swoich wszystkich zobowiązań wobec podwykonawców i innych uczestników procesu budowlanego, jak np. firmy transportowe czy dostawcy materiałów. Przedsiębiorcy twierdzą jednak, że to nieprawda, bo w tzw. łańcuszku wypłat (inwestor płaci wykonawcy, wykonawca płaci podwykonawcy, podwykonawca kolejnemu podwykonawcy, ten firmom, z którymi współpracuje itd.) zniknęło gdzieś 1,5 mln zł. Swoje obawy wyrażają też firmy współpracujące przy budowie wrocławskiego stadionu. Miasto odebrało prawo do jego budowy generalnemu wykonawcy, który współpracował z wieloma mniejszymi firmami. Mali przedsiębiorcy obawiają się teraz, że nie otrzymają należnych im wynagrodzeń, bowiem główny wykonawca, po tym, jak został wyrzucony z budowy, może nie otrzymać zapłaty od inwestora.
– Duże firmy ukrywają, że mają podwykonawców. W konsekwencji podwykonawcy nie mogą się zwrócić do inwestorów o wypłatę należnych im wynagrodzeń, nie łączy ich z nim żadna umowa – wyjaśnia Tadeusz Jurkiewicz.
Nowe przepisy nie ochronią takich podwykonawców, którzy pracują na budowie wyłącznie na zlecenie wykonawcy głównego i bez wiedzy inwestora.
– Umowa z podwykonawcami powinna być zawierana na piśmie pod rygorem nieważności. Dodatkowo do zawarcia przez wykonawcę umowy o roboty budowlane z podwykonawcą jest wymagana zgoda inwestora. Jeżeli inwestor taką zgodę wyraził, to wspólnie z wykonawcą ponosi solidarną odpowiedzialność za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcy. Jeżeli takiej zgody inwestora nie było, to podwykonawca nie może wystąpić do niego z roszczeniem o zapłatę wynagrodzenia – wyjaśnia Jarosław Chałas, radca prawny, partner zarządzający w Kancelarii Chałas i Wspólnicy.



Niepotrzebna ochrona

Autorzy zmian w kodeksie cywilnym nie chcą słuchać argumentów przedstawicieli firm budowlanych. Ich zdaniem przedsiębiorcy z branży wynajmu sprzętu budowlanego, rusztowań, transportu czy producentów materiałów i maszyn budowlanych nie powinni być chronieni gwarancją zapłaty.
– Świadomie nie uwzględniliśmy postulatów przedstawicieli firm budowlanych. Stworzylibyśmy wtedy coś w rodzaju łańcuszka św. Antoniego, który prędzej czy później musiałby doprowadzić do zablokowania możliwości sprawnego realizowania procesu budowlanego i sprawnego udzielania gwarancji – mówi Zbigniew Wrona, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Zdaniem autorów nowych przepisów gwarancje powinny być udzielane tym, którzy rzeczywiście ponoszą realne ryzyko konkretnych przedsięwzięć inwestycyjnych.
– Każdy przedsiębiorca budowlany ma hurtownię, która go zaopatruje w materiały budowlane. W tej hurtowni ma swój kredyt kupiecki, który jest zabezpieczony wekslami. Obowiązuje go pewien limit, do którego może korzystać z kredytu kupieckiego. Jeżeli przedsiębiorca zbliża się do niebezpiecznej granicy, od razu hurtownik odmawia mu dalszego wydawania towarów – wyjaśnia poseł PO Jerzy Kozdroń, sprawozdawca projektu ustawy w Sejmie. Jego zdaniem to właśnie z tego względu dostawcy czy hurtownicy uczestniczący w procesie budowlanym nie potrzebują dodatkowej ochrony w postaci gwarancji zapłaty za roboty budowlane.



Inwestycje publiczne

Taka argumentacja nie trafia jednak do przedstawicieli firm budowlanych i prawników. Ich zdaniem przyznanie dodatkowej ochrony powinno zależeć nie od tego, jakie czynności wykonuje dany uczestnik procesu budowlanego, ale od tego, jaka jest kondycja finansowa inwestora.
– Gwarancja zapłaty za roboty budowlane nie powinna więc np. obowiązywać w przypadku inwestycji finansowanych przez Skarb Państwa i jednostki samorządu terytorialnego. W tym przypadku ryzyko, że wykonawca nie otrzyma pieniędzy, jest znikome. Przecież te jednostki nie mogą upaść – uważa Paweł Helta, prawnik z kancelarii Barylski, Olszewski, Brzozowski. Jego zdaniem obowiązek udzielenia przez nie gwarancji zapłaty może ujemnie wpływać na ich aktywność inwestycyjną.
Wątpliwości rodzi też nałożenie obowiązku udzielania gwarancji zapłaty za roboty budowlane przez konsumentów, którzy w polskich warunkach często bywają inwestorami. Ich pozycja jest inna niż dużych firm inwestorskich. Ich przedsięwzięcia budowlane nastawione są przede wszystkim na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych i nie ma powodu do obciążania ich dodatkowymi obowiązkami.
82 firmy budowlane ogłosiły upadłość w 2009 roku