Przedsiębiorcy będą mieli 6 godzin na zablokowanie dostępu do zakazanych treści. E-bizness zostanie ograniczony ze względu na ochronę zdrowia i moralność publiczną. Polskie przepisy antyhazardowe będą dotyczyć także zagranicznych stron internetowych.
Przy okazji zaostrzania przepisów antyhazardowych może zostać wprowadzona cenzura prewencyjna. Nad projektem nowelizującym ustawę o grach hazardowych i prawo telekomunikacyjne będzie dziś dyskutować Rada Ministrów. Projekt przygotowany w Ministerstwie Finansów i Ministerstwie Infrastruktury przewiduje utworzenie przez prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. Policja, ABW, wywiad skarbowy i służba celna razem z prezesem UKE będą w sposób dość arbitralny decydować o uniemożliwieniu dostępu polskim użytkownikom internetu do stron określonego rodzaju – ostrzega Marek Szydłowski, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

Zakazane treści

Pierwszym rodzajem treści, do których dostęp będzie blokowany, są materiały pornograficzne z udziałem małoletnich i zwierząt.
– Utrudnienie dostępu do treści o charakterze pornograficznym jest konsekwencją penalizacji w kodeksie karnym tego typu zachowań – mówi Magdalena Kobos z Ministerstwa Finansów.
Będą także blokowane strony zawierające treści umożliwiające uzyskanie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych. Trzecim rodzajem niepożądanych treści są treści umożliwiające urządzanie gier hazardowych bez udzielonego zezwolenia.
– Utrudnienie dostępu do wymiany takich informacji będzie miało charakter działania prewencyjnego – zaznacza Magdalena Kobos.



Sąd cenzorem

O wpisie do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych będzie decydował Sąd Okręgowy w Warszawie, wydając postanowienie.
– Z wnioskiem o wpisanie do tego rejestru zakazanych adresów elektronicznych będą występowały Policja, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wywiad skarbowy i Służba Celna – mówi Magdalena Kobos.
Wniosek ten będzie można złożyć, jeśli inne środki okazały się nieskuteczne albo zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że będą nieskuteczne lub nieprzydatne. Przedsiębiorca telekomunikacyjny będzie musiał zablokować wpisaną do rejestru stronę w ciągu sześciu godzin od chwili otrzymania zawiadomienia o wpisie.
– Cały mechanizm ścigania podejrzanego podmiotu i wykonania kary w postaci blokady będzie więc wykonany prywatnymi rękami i za prywatne pieniądze przedsiębiorców telekomunikacyjnych – mówi Bartosz Kępiński, radca prawny z kancelarii Kępiński, Jucewicz.
– Zadania państwowe powinny być wykonywane na koszt państwa – komentuje Piotr Dziubak, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Od postanowienia sądu o zamieszczeniu w rejestrze będzie można się odwołać.
– Odwołanie właściciela strony będzie rozpatrywane przez sąd, gdy dostęp do strony będzie już zablokowany. Tego rodzaju tryb postępowania nie ma miejsca ani w przypadku innych mediów elektronicznych, ani w przypadku prasy – komentuje Marek Szydłowski.



Cenzura prewencyjna

Zdaniem prawników utworzenie rejestru może zostać zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny.
– Blokowanie dostępu do adresu URL oznacza, że blokowany jest dostęp do wszelkich treści, jakie są lub mogłyby być opublikowane na tej stronie. To może być uznane za cenzurę prewencyjną – zaznacza Marek Szydłowski.
Konstytucja zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Co więcej, art. 54 konstytucji stanowi wyraźnie, że cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane.
– Kodeks karny nie odnosi się na przykład do pornografii z udziałem zwierząt. W tym wypadku byłoby to rozszerzenie sankcji na sfery dotąd nią nieobjęte – mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z kancelarii radcowskiej Chmaj i Wspolnicy.
Utworzenie rejestru będzie kosztowało 5 mln zł. Jego skuteczność budzi wątpliwości.
– Taki rejestr miałby znaczenie tylko dla stron na polskich serwerach. Nie dotyczyłby stron zamieszczonych na serwerach poza granicami naszego kraju – zauważa prof. Marek Chmaj.



Ograniczone usługi

W projekcie proponuje się także zmiany dotyczące świadczenia usług drogą elektroniczną. Przewiduje on, że swoboda świadczenia usług może zostać ograniczona, jeżeli jest to niezbędne ze względu na ochronę zdrowia i moralności publicznej, obronność, porządek publiczny lub bezpieczeństwo państwa.
– Wprowadzenie tego rodzaju klauzul generalnych jako podstawy ograniczania swobody przepływu treści i usług w sieci rodzić może uzasadnione obawy – uważa Włodzimierz Głowacki, radca prawny z kancelarii Włodzimierz Głowacki i Wspólnicy.
Ciekawe rozwiązanie dotyczy gier hazardowych. Wszystkie gry świadczone za pośrednictwem internetu będą podlegać prawu polskiemu. Wystarczy, że uczestnik będzie grał na terytorium Polski. Siedziba usługodawcy nie ma znaczenia.
– Prawu polskiemu podlegają strony internetowe będące w dowolnym języku – komentuje Piotr Jaworski, ekspert prawnogospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej.
Polskie organy będą mogły zatem ścigać wszystkich zagranicznych usługodawców, którzy nie mają polskiego zezwolenia na działalnośc hazardową.
Przy okazji zaostrzania przepisów antyhazardowych może zostać wprowadzona cenzura prewencyjna. / ST