Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski planuje w listopadzie zwołać naradę dziekanów wydziałów prawa i administracji uczelni państwowych i niepaństwowych w sprawie systemu egzaminów na aplikacje prawnicze.

Szef resortu sprawiedliwości odpowiedział w ten sposób w TVN24 na pytanie o egzamin na aplikację adwokacką, który w tym roku zdało jedynie 11,6 proc. spośród osób przystępujących do niego.

Minister przypomniał, że są plany zmiany systemu organizowania tych egzaminów i właśnie te propozycje chce przedstawić dziekanom w listopadzie.

"To ustawodawca z 2005 r. określił wymóg zdawalności na poziomie 76 proc. My to chcemy obniżyć w przyszłym roku do 66 proc., chcemy zmniejszyć liczbę pytań z 250 do 150, chcemy, by zespoły konkursowe były większe, 9-osobowe (obecnie są 5-osobowe) - mówił Ćwiąkalski. "Chcemy zrobić tak, by test był jeden dla wszystkich aplikacji, a więc porównywalny" - zaznaczył. Dodał, że projekt w tej sprawie jest w Sejmie.

Według niego, zmiany będą obowiązywać już w przyszłym roku.

"Sugerowanie, że trzeba mieć plecy, by dostać się na aplikację, jest obrzydliwością"

Pytany o swojego syna, który zdał tegoroczny egzamin, szef resortu sprawiedliwości oświadczył, że jego syn "był bardzo dobrym studentem, ukończył jedno z najlepszych liceów w Krakowie, studiował w ramach wymiany studenckiej za granicą i uczył się 8 miesięcy do tego egzaminu". Przypomniał, że w ubiegłym roku syn posła Zbigniewa Wassermanna dostał się na aplikację na prokuratorską i "nikt mu nie robił z tego powodu zarzutów".

"Sugerowanie, że trzeba mieć plecy, by dostać się na aplikację, jest zwykłą obrzydliwością" - podkreślił.

"Od 3 lat, także za czasów mojego poprzednika, nikt nie kwestionował, tego, że były jakieś przecieki czy różne traktowanie różnych osób. Kwestionowano jedynie skalę trudności" - dodał.