Krajowa Rada Sądownictwa podczas wznowionego dzisiaj posiedzenia rozpoczęła wysłuchania ostatnich czterech spośród 16 kandydatów na stanowisko Prokuratora Generalnego. Poprzednich 12 osób, które zgłosiły się na to stanowisko, zaprezentowało się przed KRS we wtorek i środę.

Niewykluczone, że już w czwartek poznamy nazwiska dwóch kandydatów, których KRS przedstawi prezydentowi. Spośród nich prezydent nominuje nowego Prokuratora Generalnego.

W czwartek jako pierwszy przed członkami Rady słuchany jest b. Prokurator Krajowy Marek Staszak (wcześniej w rządzie SLD-UP-PSL wiceminister sprawiedliwości). Oprócz niego KRS wysłucha jeszcze prokuratura Prokuratury Krajowej, b. szefa ABW, Bogdana Święczkowskiego, zastępcę Naczelnego Prokuratora Wojskowego Zbigniewa Woźniaka i obecnego Prokuratora Krajowego Edwarda Zalewskiego.

Wysłuchania przed KRS mają jednakowy przebieg. Najpierw wyznaczony członek Rady przedstawia referat o kandydacie, następnie on sam ma 20 minut na autoprezentację, po czym następuje tura pytań od członków Rady. Na czwartek lub następne dni KRS zaplanowała zamkniętą dyskusję i wybór dwóch kandydatów, spośród których ostatecznego wyboru dokona prezydent. Kandydaci stają przed KRS w kolejności alfabetycznej.

Wyłoniony z grona kandydatów Prokurator Generalny będzie pierwszym prokuratorem niełączącym tej funkcji z urzędem ministra sprawiedliwości od 1990 r., kiedy zniesiono Prokuraturę Generalną. Ostatnim prokuratorem generalnym niesprawującym funkcji ministra był powołany po wyborach w 1989 r. Aleksander Herzog, założyciel Solidarności w krakowskiej prokuraturze w 1980 r.

Funkcje ministra i prokuratora połączono w wyniku porozumień Okrągłego Stołu. Pierwszym ministrem, a zarazem prokuratorem generalnym, był Aleksander Bentkowski (w rządzie Tadeusza Mazowieckiego). Strona solidarnościowa upatrywała w tym zabiegu szansy na parlamentarną kontrolę działań prokuratury (przez kontrolę ministra sprawiedliwości), która pozostawała wtedy odrębną i niezweryfikowaną strukturą. Pomysłodawca tego rozwiązania prof. Andrzej Zoll oświadczył niedawno, że z dzisiejszej perspektywy ówczesny pomysł połączenia funkcji uznaje za błędny.