Osoba, która sprzedaje używany samochód i celowo zataja informację o jego powypadkowości, może zostać zmuszona do wypłaty odszkodowania. Naraża się też na karę do 8 lat pozbawienia wolności.
Sprzedaż samochodu, który został rozbity w wypadku lub wymaga poważnego remontu, wiąże się z koniecznością obniżenia ceny przez sprzedającego. Właściciele próbują tego uniknąć i starają się za wszelką cenę zamaskować lub przemilczeć istniejące wady.

Zapłata za remont

Właściciele pozbywający się feralnych aut muszą jednak pamiętać, że wprowadzony celowo w błąd nabywca może w takich sytuacjach wystąpić do sądu z pozwem o odszkodowanie.
– Odpowiedzialność z tytułu rękojmi daje możliwość żądania usunięcia wad, wymiany rzeczy na wolną od nich, albo obniżenia ceny. Może też prowadzić do zniesienia stosunku z umowy sprzedaży między stronami. Jeżeli kupujący odstąpi od umowy z powodu wady auta, strony powinny sobie nawzajem zwrócić otrzymane świadczenia. Jeżeli kupujący zażąda obniżenia ceny, obniżenie powinno nastąpić w odpowiednim stosunku – mówi radca prawny Jacek Markiewicz z Koksztys Kancelaria Prawa Gospodarczego.
Zdecydowanie większą dolegliwością niż obowiązek ponownego rozliczenia się z kupującym będzie pociągnięcie do odpowiedzialności za oszustwo. Może tak się zdarzyć, gdy rozgoryczony nabywca złoży zawiadomienie na policji i zażąda ścigania sprawcy. Zgodnie z art. 286 par. 1 kodeksu karnego oszustwo popełnia ten, kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania.

Dowody na oszustwo

– Z przepisu tego wynika, że sprzedawca odpowiada tylko wtedy, o ile zostaną spełnione wszystkie przesłanki tego czynu, a ponadto prokurator będzie w stanie to udowodnić przed sądem – mówi sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Aby można było potraktować maskowanie wad samochodu jako oszustwo, muszą być spełnione łącznie trzy warunki. Pierwszym z nich jest świadome wprowadzenie kontrahenta w błąd lub jego świadome i celowe wykorzystanie. Może to być skręcenie licznika kilometrów, ukrycie powypadkowości, zatajenie poważnych remontów lub innych poważnych wad, które nie są naturalnymi konsekwencjami użytkowania auta (takich jak zużyty amortyzator czy zdarte klocki hamulcowe).
– Modelowym przykładem będzie sytuacja, w której osoba sprowadzająca samochód z zagranicy wie, że był rozbity i ma np. dowód zakupu, w którym widnieje fakt jego wypadkowości. W takim też stanie sprzedaje go jako bezwypadkowy. Posłużyć mogą tutaj także inne dowody w postaci zeznań świadków na okoliczność, że samochód był rozbity lub miał inny przebieg, czy został naprawiony przez sprzedawcę – dodaje sędzia Puchalski.

Niekorzystne wydatki

Innym niezbędnym warunkiem do ukarania będzie udowodnienie sprzedawcy, że doprowadził swojego kontrahenta do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem poprzez świadome wprowadzenie go w błąd. Nie będzie to trudne w przypadku sprzedaży samochodu powypadkowego. Sytuacja stosunkowo prosta do wykazania, ponieważ gdyby kupujący wiedział, że pojazd był rozbity, domagałby się znacząco niższej ceny.