Prokuratura przesłucha jako świadków uczestników lipcowego spotkania, podczas którego prezydent Lech Kaczyński pytał szefa MSZ Radosława Sikorskiego o negocjacje ws. tarczy antyrakietowej i znajomość z amerykańskim politykiem Ronem Asmusem.

Poinformowała o tym w poniedziałek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska. "Uzgadniane są terminy tych czynności, które nie będą kolidowały z obowiązkami służbowymi tych osób" - dodała. Nie podała żadnych szczegółów.

Prokuratura ta prowadzi śledztwo w sprawie "ujawnienia osobom nieuprawnionym tajemnicy państwowej". W lipcu media ujawniły fragmenty tajnej i rejestrowanej rozmowy między prezydentem a ministrem, przeprowadzonej 4 lipca w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu w BBN.

Tego dnia premier oświadczył, że nie jest usatysfakcjonowany ofertą USA w negocjacjach ws. tarczy. Prezydent - według "Dziennika" - miał pytać Sikorskiego "lodowato" m.in., czy to on tłumaczył telefoniczną rozmowę Tuska z wiceprezydentem USA Dickiem Cheney'em. "Czy pan jest tłumaczem?" - pytał prezydent. "Jakie to ma znaczenie?" - dziwił się Sikorski. "Czy pan jest tłumaczem, powtarzam pytanie?"; "Nie rozumiem, jaki to ma związek ze sprawą". "Proszę zaprotokołować: Odmawia odpowiedzi na pytanie, czy jest tłumaczem" - miał dodać L. Kaczyński.

"Ujawniamy Amerykanom szczegóły naszych negocjacji, to osłabia naszą pozycję"

Prezydent miał też dopytywać, czy Sikorski zna Rona Asmusa, prominentnego polityka amerykańskich demokratów. "Nie widzę związku ze sprawą tarczy" - odpowiadał Sikorski. "Powtarzam pytanie: czy pan zna Rona Asmusa?"; "Nie widzę związku"; "Zna pan?"; "Zna go pani Fotyga, ja go też znam". "Proszę zaprotokołować: Potwierdził, że zna Rona Asmusa" - miał mówić prezydent.

Według "Dziennika" prezydent pytał o Asmusa, bo podejrzewał, że Sikorski zawarł tajny pakt z demokratami - że umowa o tarczy zostanie podpisana z nimi, a nie z odchodzącą administracją George'a W. Busha. Sam Asmus przyznał, że zna Sikorskiego, ale zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek nakłaniał go do zajęcia konkretnego stanowiska w sprawie obrony antyrakietowej.

Szef BBN wysłał prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa nieuprawnionego ujawnienia informacji niejawnych związanych ze spotkaniem prezydenta z szefem MSZ.

Politycy PO mówili, że wyciek fragmentów rozmowy to skandal. "Ujawniamy Amerykanom szczegóły naszych negocjacji, to osłabia naszą pozycję" - oceniał wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak. Według Jarosława Kaczyńskiego źródłem przecieku był szef polskiej dyplomacji, który - jak ocenił prezes PiS - ujawnił fragment rozmowy w zemście, bo "jest to człowiek rzeczywiście niesłychanie wręcz uczulony na własnym punkcie".