Na uprawę roślin genetycznie zmodyfikowanych potrzebne będzie nie tylko zezwolenie, ale też zgoda właściciela gruntu i sąsiadów. Za nielegalną uprawę grozić ma kara od 5 tys. zł za każdy hektar.
Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Nowe przepisy przygotowane przez Ministerstwo Środowiska zakładają, że uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych nie mogą zagrażać uprawom ekologicznym i tradycyjnym, a ich prowadzenie wymagać ma zgłoszenia do właściwego wojewódzkiego inspektora ochrony roślin i nasiennictwa. Hodowlę będzie też trzeba otoczyć kilkusetmetrowym pasem buforowym, a plantator będzie musiał prowadzić książkę upraw i przechowywać dokumenty dotyczące zakupu nasion czy zbycia plonów przez pięć lat. Nowe przepisy wykluczają możliwość upraw GMO na obszarze tzw. stref wolnych od organizmów genetycznie modyfikowanych.

Zgłoszenie za zgodą sąsiadów

Zgłoszenia uprawy GMO będzie można dokonać przed terminem rozpoczęcia upraw, po dokonaniu powiadomienia właściciela działki rolnej, na której ma być prowadzona uprawa, oraz posiadaczy gruntów położonych w pobliżu miejsca prowadzenia uprawy. Właściciel oraz sąsiedzi będą mogli wnieś sprzeciw wobec planowanej uprawy GMO, co uniemożliwi rozpoczęcie upraw.
– Wystarczyłoby, aby projekt rozpoczęcia uprawy oceniła odpowiednia agenda. W przeciwnym razie zawsze znajdzie się osoba, która bez żadnego uzasadnienia nie wyrazi zgody na sąsiednie funkcjonowanie tego typu plantacji – mówi profesor Andrzej Jerzmanowski, profesor Wydziału Biologii UW.
Składający zgłoszenie będzie mógł wystąpić do wojewódzkiego inspektora ochrony roślin i nasiennictwa z żądaniem dopuszczenia do prowadzenia tej uprawy.
Za hodowlę bez wymaganego zezwolenia przewidziana jest kara w wysokości co najmniej 5 tys. zł od hektara.



Strefy wolne od GMO

Projekt przewiduje też możliwość ograniczenia upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych w strefach wolnych od GMO. Strefę będzie mogła utworzyć grupa posiadaczy sąsiadujących ze sobą działek, zawierając umowę o utworzeniu strefy wolnej od upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych. O bezpieczeństwo stref wolnych od GMO obawia się jednak Maciej Muskat, z Green-peace Polska.
– Jeśli genetycznie modyfikowane organizmy pojawią się na terytorium Polski, to może nastąpić emigracja tych roślin do wolnych stref – tłumaczy Maciej Muskat.
Umowa o utworzenie strefy wolnej od GMO będzie mogła zostać zawarta na czas nie dłuższy niż pięć lat. Kopię umowy będzie trzeba przekazać wojewódzkiemu inspektorowi ochrony roślin i nasiennictwa, Głównemu Inspektorowi Ochrony Roślin i Nasiennictwa, ministrowi rolnictwa oraz ministrowi środowiska.