Od ponad roku pracownicy spółdzielni nie mogą już zasiadać w radach nadzorczych. Nowe przepisy ograniczyły także członkostwo w radzie najwyżej do dwóch kadencji. Zarządy nagminnie łamią te zakazy, usprawiedliwiając się zaskarżeniem ustawy spółdzielczej do TK.
ANALIZA
Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych, 31 lipca 2007 r. wszyscy pracownicy spółdzielni mieszkaniowych, którzy zasiadali w spółdzielczych radach nadzorczych, powinni zrezygnować ze swoich funkcji.
- Duża część spółdzielni bezkarnie obchodzi jednak ten zakaz. Sabotowanie nowych przepisów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych jest usprawiedliwiane faktem zaskarżenia niektórych jej przepisów do Trybunału Konstytucyjnego - tłumaczy Jaromir Gazy z Krajowego Związku Spółdzielców i Lokatorów.

Pracownik kontroluje prezesa

Zakaz łączenia pracy w administracji spółdzielni z funkcją kontrolowania działalności zarządu wprowadziła obowiązująca od ponad roku nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Zgodnie z jej art. 82 ust. 2 ustawy w skład rady nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej nie mogą wchodzić osoby będące pracownikami spółdzielni, zaś uchwała w sprawie wyboru takiej osoby do rady nadzorczej jest nieważna. Z chwilą nawiązania stosunku pracy przez członka rady nadzorczej ustaje równocześnie jego członkostwo w radzie nadzorczej tej samej spółdzielni.
- Z powyższego przepisu jednoznacznie wynika, że intencją ustawodawcy jest wyeliminowanie ze składu rady nadzorczej osób będących pracownikami danej spółdzielni mieszkaniowej. Ponieważ brak jest w tej kwestii przepisów przejściowych, które regulowałyby wpływ nowelizacji ustawy na stosunki powstałe pod działaniem ustawy obowiązującej w dotychczasowym kształcie (np. zezwalałyby na pozostanie takich osób w radzie po wejściu w życie niniejszych przepisów), oznacza to, że z dniem wejścia w życie ustawy wszystkie osoby będące pracownikami spółdzielni powinny przestać być członkami rady nadzorczej - pisze w opinii prawnej sporządzonej dla Biura Analiz Sejmowych radca prawny Anna Janicka.
Jak tłumaczy Barbara Konopka, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Zakoniczyn w Gdańsku, ograniczenia te są z reguły przestrzegane. W spółdzielniach występuje zaś znacznie poważniejszy i częściej spotykany problem łączenia funkcji pracownika i delegata na zebranie przedstawicieli.
- Takie osoby udzielają więc absolutorium swojemu prezesowi. Jak można mówić tutaj więc o bezstronności - podkreśla Barbara Konopka.

Gra na zwłokę

Ustawodawca wprowadził także dodatkowe obostrzenia czasowe dla osób będących członkami rad nadzorczych. Przepisy ustawy stanowią jednoznacznie, że nie mogą oni sprawować swoich funkcji dłużej niż przez dwie kadencje. W ustawie brakuje jednak jasnego przepisu przejściowego, który rozstrzygałby, czy nowe przepisy dotyczą także osób, które zasiadały w radach w momencie wejścia w życie ustawy, czy odnosi się do członków wybranych na nową kadencję.
- W przepisach przejściowych w art. 10 ustawodawca zaznaczył, iż liczbę kadencji, o których mowa w art. 82 ust. 3, oblicza się, biorąc pod uwagę dotychczasowy staż członka rady nadzorczej. Oznacza to, że jeżeli dotychczasowy staż członka rady nadzorczej wynosi już dwa lata, a jest on obecnie trzecią kadencję, to z chwilą wejścia w życie znowelizowanych przepisów powinien utracić mandat - podkreśla Anna Janicka.
Władze niektórych spółdzielni mają inne zdanie i wolą wstrzymywać miesiącami prace nad nowym statutem, niż ryzykować kolejne wybory do rady nadzorczej.
- Mimo zebrania wymaganej liczby głosów zarząd nie chce zwołać zebrania przedstawicieli w celu uchylenia uchwały z 2007 roku o przerwie w obradach. W trakcie prac nad projektem nowego statutu spółdzielcy zgłosili swoje wnioski i z tego powodu zebranie przedstawicieli zawieszono na wiele miesięcy - żali się w liście do GP jeden z członków Hrubieszowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Taka praktyka ma na celu obchodzenie nowych przepisów.
- Jeżeli w spółdzielni zostaje uchwalony nowy statut, to prezesi nie mają wyjścia i muszą rozpisywać nowe wybory. Dzięki przerwie w obradach zyskują na czasie - podkreśla prezes Barbara Konopka.

Wszystko przez Trybunał

Zarządy, które nie śpieszą się z uchwaleniem nowych statutów, usprawiedliwiają się przed spółdzielcami, że nie mogą działać na podstawie obowiązujących przepisów. Deklarują, że wznowią prace zaraz po tym, jak Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy wnioski o stwierdzenie niekonstytucyjności nowelizacji.
- Złożenie wniosku nie pozbawia mocy obowiązującej wskazanych w nim przepisów. Jeżeli nakładają one jakieś obowiązki, to muszą być one respektowane aż do momentu ich uchylenia przez Trybunał Konstytucyjny - wyjaśnia dr Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Władze niektórych spółdzielni zapominają także, że jeżeli wchodząca w życie ustawa nie stanowi inaczej, to wszelkie postanowienia statutów, które są z nią sprzeczne, nie obowiązują, a w ich miejsce stosuje się przepisy ustawy.

Wnioski do sądu

Spółdzielcy starają się walczyć ze starymi radami nadzorczymi także poprzez składanie wniosków do sądów rejestrowych. Żądają wszczęcia postępowania w celu wykreślenia bezprawnie zasiadających członków.
- Zwróciłem się do sądu rejestrowego o wykreślenie ze składu osobowego rady nadzorczej SMB Jary w Warszawie czterech członków, którzy sprawują swoją funkcję już trzecią kadencję. Sąd odpisał, że wszczęcie postępowania z urzędu zależy tylko od jego uznania. Odmówił i jako podstawę wskazał wątpliwości interpretacyjne i wniesienie wniosków do TK - podkreśla Jaromir Gazy.
Podstawa prawna
• Ustawa z 14 czerwca 2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 125, poz. 873).
Od ponad roku pracownicy spółdzielni nie mogą już zasiadać w radach nadzorczych / ST