Ruszyły ministerialne konsultacje na temat zmian w prawie prasowym. "Nie zabraknie mi odwagi, by nad tym projektem pracować" - zadeklarował dziś podczas debaty z udziałem zainteresowanych stron minister kultury Bogdan Zdrojewski.

W trakcie roboczego spotkania w Radziejowicach własne projekty zmian w prawie prasowym zaprezentowali: Izba Wydawców Prasy, klub parlamentarny PiS oraz Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Resort nie przesądził dotąd czy planowane na koniec roku prace będą szły w kierunku nowelizacji obowiązującego prawa prasowego czy całkowicie nowej ustawy.

Zdrojewski podkreślił, że po debacie spodziewa się odpowiedzi na pytania: jakie zmiany są niezbędne, gdzie strony są w stanie pójść na kompromis, gdzie zaś konflikt jest "ostry", a interesy są "zdecydowanie rozbieżne".

"Liczę na to, że ten projekt będzie projektem nie w interesie klasy politycznej, ale w interesie odbiorców" - powiedział minister.

Rozbieżność stanowisk między projektodawcami jest wyraźna

Rozbieżność stanowisk między projektodawcami jest wyraźna, wszyscy zgadzają się tylko co do jednego - konieczności zniesienia odpowiedzialności karnej dziennikarzy w sprawach o pomówienie. Część środowiska chce kompleksowego uregulowania zagadnień związanych z prawem prasowym i napisania nowej ustawy (SDP), inni (IWP) uważają, że należy jedynie znowelizować przepisy.

"Obowiązujące prawo nie jest doskonałym, natomiast posiada już ukształtowane orzecznictwo, istnieje poważy dorobek interpretacyjny chociażby Trybunału Konstytucyjnego (...) Po prostu już trochę nauczyliśmy się żyć z tym prawem" - powiedział prezes IWP Wiesław Podkański.

Wśród niezbędnych zmian w prawie prasowym IWP wymienia konieczność "dekomunizacji", czyli zniesienie wszelkich reliktów PRL jak np. Rada Prasowa oraz jego "dekryminalizacji" - m.in. usunięcie z Kodeksu karnego regulacji przewidujących sankcje karne za przestępstwa znieważenia czy zniesławienia za pomocą słowa.

IWP zdecydowanie sprzeciwia się ograniczaniu dostępu do zawodu dziennikarza

Izba postuluje też np. usunięcie z prawa prasowego sankcji karnych za nieopublikowanie sprostowania. Według IWP należy jednak utrzymać sankcje karne za utrudnianie krytyki prasowej. IWP zdecydowanie sprzeciwia się ograniczaniu dostępu do zawodu dziennikarza.

"Dostęp ten powinien być w pełni otwarty" - podkreślił Podkański. IWP jest też przeciwna regulowaniu struktury redakcji. "Takie stworzenie sformalizowanych struktur staje się wręcz śmieszne w odniesieniu do prasy lokalnej. Tam ta sama osoba jest czasem redaktorem naczelnym, dziennikarzem i akwizytorem reklam" - wyjaśnił Podkański.

SDP proponuje podzielić dziennikarzy na trzy kategorie

Inaczej status dziennikarza wyobraża sobie SDP, które proponuje podzielić dziennikarzy na trzy kategorie: zawodowych, licencjonowanych i pracowników redakcji - tzw. media workerów (czyli osoby przygotowujące proste informacje prasowe). "Chodzi o to, by zobowiązanie dotyczące wykonywania tego zawodu dawało dziennikarzowi niezależność polityczną, niezależność od biznesu, niezależność od PR-u" - powiedziała prezes SDP Krystyna Mokrosińska.

Autorka projektu SDP dr Joanna Taczkowska podkreśliła, że nie chodzi o zamykanie dostępu do zawodu, bo "zawód dziennikarza mógłby wykonywać każdy". "Nie każdy mógłby natomiast powoływać się na swoje uprawnienia twórcze czy kompetencje dotyczące m.in. podejmowania decyzji o publikacji materiału" - dodała Taczkowska.

Wśród nowych rozwiązań proponowanych przez SDP znalazło się też np. dementi - przysługujące funkcjonariuszom publicznym oraz wyjaśnienie od redakcji, a także autosprostowanie (IWP przewidziała w swym projekcie rezygnację z instytucji sprostowania i pozostawienie tylko rzeczowej odpowiedzi).

Projekt PiS odnosi się głównie do kwestii związanych z odpowiedzialnością za słowo

Projekt PiS odnosi się głównie do kwestii związanych z odpowiedzialnością za słowo. "Nasz projekt zmierza w kierunku wprowadzenia po pierwsze szybkiej ścieżki sądowej w sprawach o ochronę dóbr osobistych" - powiedział Arkadiusz Mularczyk (PiS). Jak uzasadniał, w obecnej sytuacji procesy w takich sprawach ciągną się latami, a gdy już zapadnie wyrok, nikt nie pamięta czego dotyczył. "Tylko szybkość postępowania i bezpośrednia możliwość reagowania na materiał prasowy może uchronić dobra osobiste" - podkreślił Mularczyk.

Dlatego projekt PiS zakłada likwidację sprostowania, którego funkcję spełniać ma szerzej rozumiane niż obecnie prawo do odpowiedzi. Według projektu miałaby ona odnosić się zarówno do faktów, jak i ocen zawartych w materiale prasowym. Redakcja musiałaby opublikować odpowiedź tej samej, a nawet większej objętości, jak tekst, którego dotyczy.

PiS chce też dodania do prawa prasowego zapisu, że "zachowanie szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych", do czego zobowiązany jest dziennikarz, nie "wyłącza naruszania dobra osobistego spowodowanego opublikowaniem materiału prasowego zawierającego informacje nieprawdziwe".

Zanim resort kultury przystąpi do prac nad konkretnym projektem nowego prawa prasowego, przewidziana jest jeszcze jedna debata na ten temat, prawdopodobnie w grudniu.