Prawnicy z Dowództwa Wojsk Lądowych twierdzą, że nie ma powodów, by żołnierze oskarżeni w sprawie ostrzału afgańskiej wioski Nangar Khel pozostawali zawieszeni w obowiązkach - dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do armii.

Decyzją sądu, po opuszczeniu aresztu, żołnierze zostali oddani pod dozór przełożonego i zawieszeni w czynnościach służbowych.

Pod koniec sierpnia "Rzeczpospolita" informowała, że obrońcy żołnierzy wystąpią do sądu o przywrócenie ich do czynnej służby. Na łamach gazety mecenasi argumentowali, że chodzi nie tylko o finanse (żołnierze otrzymują teraz połowę pensji), ale także o to, iż przerwa w służbie - m.in. brak koniecznego szkolenia - może zamknąć im drogę powrotną do wojska.

Do tragicznego wydarzenia doszło 16 sierpnia 2007 roku. W wyniku działań polskich żołnierzy zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy inne kobiety - w tym jedna w ciąży, która zakończyła się urodzeniem martwego noworodka - zostały trwale okaleczone.

Sześciu żołnierzy jest oskarżonych o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia, jeden o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat, a w wyjątkowych przypadkach 25 lat więzienia.