W ustawach jest więcej publicystyki niż norm prawnych. Coraz więcej pobożnych życzeń niż konkretów. Jedno okienko dla firm, jeden samorząd dla adwokatów i radców.

To nie są tytuły prasowe, to główne przesłania pierwszych z brzegu ustaw. Ostatnio do tego legislacyjnego katalogu błędów dołączył jeszcze jeden: nie wymaga konsultacji. Dopiski tej treści coraz częściej pojawiają się na marginesach projektów ustaw przygotowywanych przez rząd. Zjawisko jest niepokojące. Organizacje pozarządowe postanowiły nawet zaalarmować premiera. Alarm jest potrzebny. Autorytet rządowych ustaw słabnie w oczach.