Firmy odzyskujące odszkodowania pobierają wynagrodzenia w wysokości nawet 50 proc. uzyskanych kwot. Osoby reprezentujące poszkodowanych nie mają przygotowania merytorycznego i nie mogą występować przed sądem. Rzecznik ubezpieczonych chce określenia maksymalnych wynagrodzeń i państwowego nadzoru na kancelariami.
ANALIZA
Kierowca z Warszawy wspólnie z żoną udali się po pomoc do znanego stowarzyszenia działającego na rzecz ofiar wypadków drogowych. Oboje ucierpieli w wypadku, który spowodował inny kierowca. Na stronie stowarzyszenia przeczytali, że jego pomoc jest bezpłatna, a stowarzyszenie utrzymuje się z nawiązek zasądzonych przez sądy od pijanych kierowców. Ani poszkodowany kierowca, ani jego żona nie otrzymali jednak bezpłatnej pomocy. Skierowano ich do przybudówki stowarzyszenia, specjalizującej się w reprezentowaniu ofiar wypadków przed ubezpieczycielem.

Wygórowane wynagrodzenia

Firma zażyczyła sobie 12 procent z uzyskanego odszkodowania. Na warszawskim kierowcy kancelaria zarobiła ponad 7 tys. zł (do tej pory uzyskał on 60 tys. odszkodowania). Jego zdaniem to zdecydowanie za dużo, bowiem firma wysłała dotąd zaledwie kilka pism do ubezpieczyciela, z czego połowę zainicjował on sam.
– Przygotowałem niezbędne papiery i prosiłem firmę, żeby wreszcie podjęła niezbędne kroki. Sam nie mogłem przecież dokonywać żadnych czynności, a brakowało mi już środków na kosztowną rehabilitację – pisze do Gazety Prawnej.
Co ciekawe, firma potrąciła również 12 procent od kwoty odszkodowania uzyskanego przez żonę poszkodowanego kierowcy, która nie udzielała żadnego pełnomocnictwa.
Eksperci uważają, że praktyki stosowane przez pełnomocników można zakwalifikować jako wyzysk.
– Polega on na zupełnej dowolności pobieranych opłat, które są absolutnie nieekwiwalentne w stosunku do świadczonych usług – mówi Krystyna Krawczyk.
Obrazuje to bardzo wysoki poziom prowizji, sięgających od 30 do 50 proc. przyznawanych świadczeń jednorazowych, przy czym ich wysokość powiększona jest o 22 proc. VAT. Szczególny niepokój rzecznika ubezpieczonych budzi także praktyka polegająca na wyrażeniu zgody przez zleceniodawcę na przekazywanie należnych mu świadczeń, bezpośrednio na konto bankowe pełnomocnika.
– Znane są nam rażące przykłady uznaniowej wypłaty poszkodowanemu niewielkiej części z otrzymywanych świadczeń od ubezpieczyciela. Należałoby je kwalifikować jako przestępstwo oszustwa lub przywłaszczenia – tłumaczy Aleksander Daszewski, radca prawny, koordynator w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych.

Więcej kancelarii

Podobnych firm, chcących się dorobić na ofiarach wypadków, jest więcej. Obecnie pośrednicy w dochodzeniu roszczeń ubezpieczeniowych (z wyłączeniem kancelarii adwokackich i radcowskich) obsługują ponad 40 proc. szkód na osobie.
– W ostatnich latach przybywa firm świadczących usługi pomocy przy uzyskiwaniu odszkodowań – mówi Andrzej Maciążek, członek zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.



Dobrego zdania o kancelariach odszkodowawczych nie mają ani ubezpieczyciele, ani środowisko prawnicze, ani rzecznik ubezpieczonych.
– Mogą pojawiać się pewne wątpliwości zarówno co do kompetencji takich firm, jak i jakości świadczonych przez nie usług – mówi Maciej Bogucki, radca prawny z Kancelarii Mamiński & Wspólnicy.
Osoby reprezentujące poszkodowanych przed ubezpieczycielem nie mają wystarczającego przygotowania merytorycznego.
– Nagminne są przypadki przedstawiania ubezpieczycielowi niepełnej listy przysługujących poszkodowanemu świadczeń i ich niedowartościowanie. Pełnomocnicy także zbyt pochopnie podejmują decyzję o zawarciu ugody w imieniu poszkodowanych osób – zauważa Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

Klient ze szpitala

Także sposób pozyskiwania klientów może budzić wątpliwości. Pracownicy kancelarii poszukują kontaktu z poszkodowanymi w placówkach służby zdrowia bezpośrednio po wypadkach, na pogotowiu ratunkowym i oddziałach ratownictwa medycznego, w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych, jednostkach policji, straży pożarnej biorących udział w akcji ratowniczej, a nawet prosektoriach i domach pogrzebowych.
– Jeśli umowa została zawarta z osobą poszkodowaną, poddawaną intensywnemu leczeniu, a warunki tejże umowy są dla poszkodowanego niekorzystne lub faktyczny zakres działań podjętych przez firmę pośrednictwa będzie znikomy, mamy do czynienia z wyzyskiem – komentuje Maciej Bogucki.
W takiej sytuacji poszkodowanemu służy roszczenie o zmniejszenie honorarium pośrednika.
Klienci nie mogą też liczyć na pomoc kancelarii odszkodowawczej przed sądem. Pracownicy kancelarii nie są bowiem ani adwokatami, ani radcami prawnymi.

Postulaty zmian

Z pomocą poszkodowanym klientom chce przyjść rzecznik ubezpieczonych. Postuluje on objęcie działalności kancelarii odszkodowawczych nadzorem ze strony państwa.
– W naszej ocenie należałoby rozważyć powierzenie nadzoru nad kancelariami Komisji Nadzoru Finansowego, Ministerstwu Sprawiedliwości lub Finansów, które weryfikowałyby przygotowanie i rękojmię prowadzenia tego typu działalności – wyjaśnia Krystyna Krawczyk.
Rzecznik chce także, aby ustawowo zostały określone maksymalne kwoty wynagrodzenia, jaką może pobrać kancelaria. Postulowane jest także wprowadzenie państwowych egzaminów dla osób pracujących w kancelariach odszkodowawczych. Egzaminy miałyby sprawdzać przygotowanie do podejmowanych czynności. Przed negatywnymi skutkami działań kancelarii odszkodowawczych klienci mieliby być także chronieni systemem ubezpieczeń. Rzecznik chce, aby każdy pełnomocnik miał obowiązek wykupienia ubezpieczenia OC, tak jak dziś mają np. adwokaci i radcowie prawni.