Rozmawiamy z adwokatem RADOSŁAWEM NOŻYKOWSKIM - Wraz z rozwojem mediów internetowych przypadki naruszenia dóbr osobistych będą coraz częstsze, a ich skutki odpowiednio do zasięgu internetu bardziej rozległe. Potrzebna jest więc zmiana prawa prasowego.
● Na ile realne są dzisiaj możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności osoby naruszającej czyjeś dobra osobiste w internetowych publikacjach?
– Kluczowym elementem z punktu widzenia osoby potencjalnie pokrzywdzonej jest tożsamość naruszyciela lub innej osoby, która może zostać pociągnięta do odpowiedzialności. W praktyce dochodzi do ograniczenia możliwości dochodzenia ochrony dóbr osobistych innych niż te, które mogłyby być ścigane w drodze oskarżenia prywatnego. W przypadku procesu cywilnego pokrzywdzony nie może bowiem skorzystać z dobrodziejstw art. 488 kodeksu postępowania karnego w zakresie zabezpieczenia dowodów, np. poprzez żądanie skierowane do właściciela serwera, na którym jest strona naruszająca dobra osobiste osoby trzeciej, o podanie danych jej administratora.
● Czy rozwój nowych technologii medialnych wpłynął na potencjalne zwiększenie się liczby naruszeń dóbr osobistych osób trzecich?
– Możliwość naruszenia cudzych dóbr osobistych, zwłaszcza zniesławienie czy znieważenie za pośrednictwem internetu, jest dziś nader łatwa i dostępna właściwie dla każdego jego użytkownika. Materiały internetowe są łatwe do rozpowszechnienia, nie tylko w rejonie miejsca zamieszkania, jak jest obecnie w przypadku prasy lokalnej, ale na terenie całego kraju czy nawet świata. Waga poszczególnych czynów jest oczywiście różna, lecz zwykle jednym z łączących je elementów jest anonimowość naruszycieli. Chodzi zarówno o blogerów, autorów innych stron internetowych czy też osoby prezentujące swoje poglądy na forach. Obecnie na pierwszy plan, co nie jest do końca właściwe, wysuwa się głównie blogi jako odpowiednik klasycznej prasy i podnosi się kwestię ich rejestracji na zasadach analogicznych do tejże prasy. Są jednak i inne media internetowe, które mogą posłużyć naruszeniu cudzych dóbr osobistych.
● Czy oznacza to konieczność zmiany naszego prawa prasowego?
– Powstanie nowych form mediów, odmiennych od dotychczasowych, bez wątpienia wymusza stosowne korekty w systemie prawnym. Jednym z poważniejszych wyzwań jest ujęcie treści publikowanych w internecie w ramy nowych regulacji z uwzględnieniem specyfiki internetu.



● Jakie czynniki wpływają na to, że publikacje w internecie mają swoją własną niepowtarzalną specyfikę, która powoduje, że trudno je uznać za prasę w tradycyjnym znaczeniu tego słowa?
– Jak na razie koncepcja nowelizacji prawa prasowego prezentowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego operuje dużym poziomem ogólności i trudno wyrokować, jaką ostatecznie przyjmie formę. Jednak, planując ewentualne zmiany prawa, należy zwrócić uwagę na kilka czynników stanowiących o odmienności internetu jako medium.
Po pierwsze, znaczna część stron internetowych (zwłaszcza blogów czy stron hobbystycznych – np. o grach komputerowych czy o sporcie) stanowi w jakimś sensie odpowiednik prasy klasycznej. Publikowane są informacje, artykuły, komentarze, recenzje itp. Zróżnicowany jest jednak ich poziom aktywności: aktualizacje mogą następować kilka razy dziennie albo całe miesiące strona nie zmienia się. Po drugie, strony są często redagowane przez pojedyncze osoby, często niepełnoletnie. Po trzecie zaś, osoby redagujące strony internetowe często nie chcą udostępniać swoich danych osobowych i ujawniać swojego zaangażowania w prowadzenie strony.
● Czy takie strony powinny zostać objęte systemem rejestracji sądowej?
– Stron internetowych o hobbystycznym charakterze jest o wiele więcej niż publikacji prasowych. Mechaniczne objęcie ich systemem rejestracji sądowej na zasadzie zastosowania przepisów prawa prasowego czy analogicznej konstrukcji nie ma szansy powodzenia.
● Gdyby jednak taki system rejestracji został wprowadzony. to jakie byłyby tego skutki?
– Próba egzekucji tego rodzaju przepisów jest nierealna, gdyż liczba stron internetowych potencjalnie nimi objęta byłaby bardzo duża. Skutkowałoby to albo zapaścią systemu rejestracyjnego, albo całkowitym jego zlekceważeniem. Rezultat obu tych sytuacji nietrudno przewidzieć, zwłaszcza, że mogą być podejmowane próby ominięcia takich regulacji, np. poprzez brak numeru wydania czy daty. Być może należy poszukać innego rozwiązania tego problemu.
● Jakie więc rozwiązanie pogodziłoby konieczność ochrony dóbr osobistych i zabezpieczyło prawo do wolności słowa i tajemnicy dziennikarskiej?
– W praktyce dane osób prowadzących strony internetowe czy też blogi (ewentualnie dane osób odpowiedzialnych – gdyż można sobie wyobrazić tego rodzaju instytucję na potrzeby np. blogów) powinny być zamieszczane na stronach. Oczywiście wprowadzenie tego rodzaju prawnego obowiązku może być trudno egzekwowalne, wydaje się jednak być krokiem we właściwą stroną. Alternatywnym rozwiązaniem jest uproszczony np. internetowy system rejestracyjny. W żadnym razie jednak pozostawienie obecnych rozwiązań prawnych nie wchodzi w grę na dłuższą metę gdyż wraz z rozwojem mediów internetowych przypadki naruszenia dóbr osobistych mogą być coraz częstsze, a ich skutki odpowiednio do zasięgu internetu bardziej rozległe.
● RADOSŁAW NOŻYKOWSKI
adwokat w Kancelarii Baker & McKenzie