Łódzka prokuratura okręgowa, prowadząca śledztwo w sprawie śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy zapewnia, że zmiana jednego z referentów postępowania nie ma negatywnego wpływu na przebieg śledztwa. Śledczy zapewniają też, że nie ma konieczności ponownego przesłuchania wszystkich świadków.

Dziś "Gazeta Wyborcza" napisała, że ponad rok po śmierci byłej posłanki SLD sprawę jej samobójstwa przejął nowy prokurator - w efekcie ponownie będą musieli być przesłuchani wszyscy świadkowie. Zdaniem gazety, całe śledztwo zaczyna się od nowa, bo prowadzący je dotąd Aleksander Dębski właśnie odszedł z łódzkiej prokuratury.

Według "GW" wspierający Dębskiego Rafał Sławnikowski został naczelnikiem wydziału i też nie ma czasu na przesłuchiwanie świadków. Sprawa Blidy spadła więc na barki nowego prokuratora, a ten zaczął wzywać od nowa już dawno przesłuchanych świadków. Zdaniem "GW", mecenas Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny Blidów uważa, że to może być gra na czas.

Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, odnosząc się do publikacji, podkreślił, że zawarte w niej informacje "w dużej części są nieprecyzyjne, wręcz zawiera ona hipotezy nieprawdziwe".

"Pragnę zapewnić, że zmiana jednego z referentów postępowania którym do 22 kwietnia tego roku pozostawał prokurator Aleksander Dębski w żaden negatywny sposób nie wpływa na bieg prowadzonego śledztwa ani też na ważność przeprowadzonych do tej pory w postępowaniu czynności" - powiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Kopania.

Podkreślił, że kodeks postępowania karnego nie przewiduje prowadzenia postępowania przygotowawczego od początku, w przeciwieństwie do postępowania sądowego, gdy następuje zmiana składu sędziowskiego.

"Materiały, które zostały pozyskane do chwili obecnej, zachowują pełny walor dowodowy"

"Materiały, które zostały pozyskane do chwili obecnej, zachowują pełny walor dowodowy. Niezależnie od tego brak jest jakichkolwiek potrzeb, które wskazywałyby na konieczność prowadzenia postępowania od początku, czy też ponownej realizacji przeprowadzonych wcześniej czynności procesowych" - zaznaczył rzecznik prokuratury.

Według łódzkich śledczych, od 22 kwietnia przesłuchanych zostało ponad 20 świadków, w tym jedna czwarta z nich była już przesłuchiwana wcześniej w śledztwie. Kopania zapewnił, że nie miało to związku ze zmianą referenta, ale pojawieniem się nowych okoliczności w sprawie. Jego zdaniem, świadczy to "o dynamicznym charakterze tego postępowania".

Według informacji prokuratury sprawę prowadzi obecnie trzech referentów. Prok. Dębski był referentem tego postępowania od połowy maja 2007 r. W sierpniu kolejnym referentem tej sprawy została prokurator Izabela Janeczek. Dębskiego, który w kwietniu zrezygnował z pracy w Prokuraturze Okręgowej - według Kopani - z "przyczyn osobistych" i wrócił do pracy w Prokuraturze Rejonowej Łódź-Polesie, zastąpił w połowie czerwca tego roku prok. Tomasz Walczak. Według rzecznika, od początku nadzoruje to postępowanie naczelnik wydziału VI prokuratury Rafał Sławnikowski, który także "wykonuje w tej sprawie szereg czynności procesowych".

Kopania zaprzeczył, że prokuratura podejmuje działania, które miałyby opóźnić postępowanie. "Tego typu zarzuty są całkowicie niezasadne. Robimy wszystko, żeby to postępowanie zakończyć w jak najszybszym terminie" - zapewnił.

Dotąd w śledztwie przesłuchano ponad 130 świadków; przeprowadzono także liczne konfrontacje. Według śledczych, większość materiału dowodowego w tej sprawie została zebrana, a najbliższy zakończenia jest wątek związany z odpowiedzialnością funkcjonariuszy ABW.

Prokuratura nie chce jednak powiedzieć, czy kolejne osoby usłyszą w tej sprawie zarzuty. "Uzupełniany jest materiał dowodowy. Mamy opracowany harmonogram zamierzeń i czynności na najbliższy okres, ale dzisiaj nie mogę go ujawnić" - zaznaczył rzecznik.

Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW

Barbara Blida - była minister budownictwa i b. posłanka SLD - popełniła samobójstwo 25 kwietnia 2007 r., kiedy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i zatrzymać ją na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Prokuratura chciała postawić jej zarzuty w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej.

Śledztwo w sprawie śmierci b. posłanki SLD prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Ma ona ustalić m.in., czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy ABW.

Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom polecenia przeszukania Blidy; sam nie sprawdził też, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Łódzcy śledczy badają także prawidłowość decyzji katowickich prokuratorów w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i o jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów ze strony polityków bądź przełożonych.

W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narad u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego. W związku z rozbieżnościami w ich zeznaniach zdecydowano o przeprowadzeniu konfrontacji. Zeznawali m.in. b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek, b. komendant główny policji Konrad Kornatowski, b. szef ABW Bogdan Święczkowski, szef CBA Mariusz Kamiński oraz b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i J. Kaczyński.

Z ujawnionych przez media zeznań b. szefa MSWiA oraz b. szefa policji wynika, że podczas narady Ziobro i Święczkowski chcieli postawienia zarzutów b. posłance SLD. Kaczmarek miał natomiast mówić, że nie ma wystarczających dowodów przeciwko Blidzie. Według niego, były naciski polityczne i wiele nieprawidłowości w tej sprawie. Co innego mieli zeznać pozostali uczestnicy narady.

Pełnomocnicy rodziny Blidów wielokrotnie podkreślali, że zarzuty powinna usłyszeć także funkcjonariuszka ABW, która miała pilnować Blidy w łazience, a także Ziobro i Święczkowski. Sprawę śmierci Blidy bada też sejmowa komisja śledcza.