Właściciele małych firm są nakłaniani do podpisania umów licencyjnych, nawet gdy nie odtwarzają muzyki w lokalu. Organizacje reprezentujące artystów grożą przedsiębiorcom więzieniem za niepodpisanie umów. Obowiązek uiszczania opłat za odtwarzanie muzyki mają wyłącznie te firmy, które czerpią z tego zyski.
Organizacje zbiorowego zarządzania (OZZ) nadużywają swoich uprawnień w pismach wzywających przedsiębiorców do zawierania umów licencyjnych – stwierdził rzecznik praw obywatelskich (RPO). Organizacje te, nie sprawdzając, czy właściciele małych restauracji i zakładów fryzjerskich czerpią dodatkowe korzyści z odtwarzania muzyki w lokalu firmy, wzywają do podpisywania umów i grożą, że jeśli to nie nastąpi, złożą zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Rzecznik doszedł do wniosku, że praktyka organizacji zbiorowego zarządzania może prowadzić do naruszenia praw i wolności obywatelskich.

Rzecznik wezwał ministra

– Należy dostrzegać, iż nie w każdym przypadku odtwarzanie utworów przez przedsiębiorców w miejscu wykonywania działalności gospodarczej wymaga uzyskania zezwolenia twórcy lub działającej w jego imieniu organizacji – podkreśla Stanisław Trociuk, zastępca RPO.
Zaniepokojony rzecznik wystosował do ministra kultury i dziedzictwa narodowego list, w którym domaga się jak najszybszego zbadania problemu i wezwania w razie potrzeby organizacji do usunięcia naruszenia warunków udzielonego zezwolenia.
– Podejmiemy środki nadzorcze w zakresie przewidzianym prawem w celu wyjaśnienia poruszonej sprawy. Wyniki przeprowadzonego postępowania nadzorczego będą podstawą do podjęcia przez ministra odpowiednich działań – mówi Iwona Radziszewska, rzecznik prasowy ministra.



Grożenie przedsiębiorcom

Zdaniem rzecznika organizacje, podejmując działania mające na celu ochronę praw autorskich, nie powinny podawać nieścisłych lub wręcz mylnych informacji o obowiązujących przepisach prawnych.
– Grożenie wszczęciem postępowania karnego w stosunku do przedsiębiorcy, który nie narusza autorskich praw majątkowych, wypełnia definicję groźby bezprawnej z art. 115 par. 12 kodeksu karnego. Jeśli jest ono dokonywane w celu przymuszenia do zawarcia umowy, możemy nawet mówić o wypełnieniu przesłanek przestępstwa groźby karalnej określonego w art. 191 kodeksu karnego – podkreśla Stanisław Trociuk.

Szukanie winnego

O listach otrzymywanych od organizacji informują sami przedsiębiorcy.
– Inspektor STOART-u wysyła do mnie kolejne listy, eskalując groźby. Nigdy nie był w moim lokalu ani nie sporządził żadnego protokołu. W dodatku są to listy niepolecone, na których przekręcono nazwę firmy – pisze w e-mailu do GP właściciel pensjonatu w Ustce.
Przedstawiciele OZZ twierdzą, że każda z organizacji działa według obranych przez siebie zasad.
– My nikogo nie zmuszamy do podpisywania umów, zastraszając listami. Jeśli ktoś odtwarza utwory, które są chronione przez ZAiKS, to oczywiście dochodzimy swoich praw. Zasada jest taka, że najpierw uświadamiamy przedsiębiorców, m.in. co do tego, jakie prawa przysługują twórcom – twierdzi Damian Popiela ze Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. Zarzutami rzecznika są zdziwieni także przedstawiciele Związku Producentów Audio-Video.
– Nie wysyłamy pisma do przedsiębiorcy, u którego wcześniej nie byliśmy. Jeżeli nawet zdarzały się takie sytuacje, to nigdy nie powoływaliśmy się w pierwszym piśmie na grożące sankcje karne – wyjaśnia Bogusław Pluta, dyrektor ZPAV.
Wątpliwości budzą nie do końca jasne kryteria, którymi posługują się organizacje zwracające się z żądaniem podpisania umów.
– W najbliższej przyszłości nie jest planowana zmiana przepisów precyzujących podstawy żądania zawierania umów licencyjnych kierowanych do przedsiębiorców przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami, gdyż podstawy te nie wymagają precyzowania. Są one jasne i jednoznaczne – wyjaśnia Iwona Radziszewska.



Nie zawsze trzeba płacić

Obowiązek płacenia tantiem za odtwarzanie muzyki nie wiąże się z samym posiadaniem radia czy telewizora w lokalu, ale osiąganiem przynajmniej pośrednich korzyści z tego tytułu. Obowiązek płacenia wynagrodzenia twórcy lub działającej w jego imieniu organizacji nie obowiązuje natomiast w przypadku instytucji dozwolonego odbioru publicznego określonej w art. 24 ust. 2 prawa autorskiego. Przepis ten stanowi, iż posiadacze urządzeń służących do odbioru programu radiowego lub telewizyjnego mogą za ich pomocą odbierać nadawane utwory, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie korzyści majątkowych.
– Nie badamy tego, czy odtwarzanie muzyki ma wpływ na zyski przedsiębiorcy, bo to jest udowodnione. Badania przeprowadzone przez naukowców przesądziły, że muzyka ma wpływ na frekwencję w lokalu, co łączy się z obrotami – twierdzi Damian Popiela.

Trzeba wskazać zyski

Przed bezpodstawnymi zarzutami ze strony OZZ można wybronić się w sądzie.
– Sposobem może być tutaj przedstawienie dowodu negatywnego, czyli porównania przychodów z okresu, w którym nie było w lokalu odbiornika, z przychodami osiąganymi po jego umieszczeniu – tłumaczy Krzysztof Siewicz, prawnik z kancelarii Grynhoff Woźny Maliński. Wskazuje jednak, że na zmianę przychodów mogą mieć zawsze wpływ inne czynniki niż włączone radio, np. sezonowość, rozwój przedsiębiorstwa.
– Trudno je uchwycić, a to oznacza, że spada wiarygodność takiego dowodu oraz rośnie jego koszt – dodaje.
O tym, że czasami nie warto od razu iść na ugodę z OZZ, płacić zaległych tantiem i podpisywać umowy na dalsze lata, przekonał się Henryk P. – jeden ze śląskich restauratorów. Kiedy ZAiKS pozwał go o zapłatę ponad 4 tys. zł z tytułu niezapłaconych tantiem, udowodnił on, że znajdującego się w jego lokalu radia słuchał tylko on i jego współpracownicy. Organizacja nie wykazała z kolei, w czym wyraża się korzyść przedsiębiorcy i tego, że miało miejsce publiczne odtwarzanie utworów w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w każdym miejscu i czasie (wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 14 marca 2008 r., sygn. akt I ACa 102/08).