Polskie sądy nie odpowiadają na e-maile, nie wywieszają wokand na swoich stronach www i wysyłają niezrozumiałe pisma procesowe. Sądy muszą zadbać o lepszą komunikację z obywatelami.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka sprawdziła możliwości komunikowania się obywateli z sądami. Z badań przeprowadzonych w 39 przypadkowo wybranych na terenie całej Polski sądach wynika, że interesanci mają największy problem ze zrozumieniem pism sądowych i skontaktowaniem się z sekretariatami za pomocą poczty elektronicznej.

E-mail bez odzewu

Anonimowi ankieterzy próbowali nawiązać kontakt z sądami na trzy sposoby: za pośrednictwem poczty elektronicznej, telefonicznie i osobiście. Okazało się, że najłatwiej jest się do sądów dodzwonić. Pracownicy sekretariatów nawiązywali rozmowę telefoniczną aż w 92 proc. przypadków. W 17 proc. przypadków telefon był zajęty albo włączał się sygnał, że połączenie nie może być zrealizowane.
Największą bolączką sądów jest jednak komunikacja internetowa. W erze informatyzacji polskich urzędów, w których coraz częściej można załatwić wszystkie sprawy, nie wychodząc z domu, aż na 57 proc. e-maili wysłanych na sądowe skrzynki pocztowe nie było w ciągu tygodnia żadnej odpowiedzi. W sumie tylko z 28 proc. sądów nadeszły jakiekolwiek odpowiedzi. Wśród nich znalazły się zdawkowe odzewy typu: W sądzie nie są udzielane porady prawne (a pod nimi nie widniał żaden podpis). Zdaniem sędzi Ryszardy Stasiak ze Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, przekonanie sędziów, że udzielanie informacji nie leży w ich kompetencjach, wynika ze sztywnej postawy wobec roli sądów.
– Chodzi o to, że sądy kreują się na władzę wyniosłą, niezależną i odległą od obywatela – dodaje.
Trudno dziwić się, że obywatele mają problemy w nawiązaniu łączności przy użyciu internetu, skoro w 15 proc. przypadków na stronie www sądu nie było żadnego adresu e-mail, na który można by wysłać wiadomość. Niekiedy jedynymi adresami były linki do rzecznika prasowego albo administratora sieci internetowej.
– Zdarzył się przypadek sądu, w którym internet służył tylko pracownikom – mówi Joanna Lora, koordynator raportu z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Zauważyliśmy też, że w sądach nie wyznaczono osób odpowiedzialnych za kontakt z klientem.



Niezrozumiałe pisma

Fundacja sprawdziła, na ile skutecznie sądy mogą docierać do obywateli za pośrednictwem pism sądowych. O ile wysłane w ten sposób wiadomości bez problemu trafiają do adresatów, o tyle mają oni problemy ze zrozumieniem ich treści. Po przeczytaniu pisma 20 proc. ankietowanych nie wiedziało, czego się od nich oczekuje. Najbardziej niejasne okazały się wyjaśnienia zawarte w piśmie wzywającym do usunięcia braków. Co więcej, 58 proc. respondentów nie wiedziało, gdzie mogą zasięgnąć dodatkowych informacji, a 38 proc. nie dowiedziało się z pisma, w jakim celu byli wezwani i co im grozi za niestawiennictwo.
Poziom zrozumiałości pism sądowych najlepiej odzwierciedla fakt, że prawie 1/5 respondentów musiała szukać dodatkowej pomocy, aby spełnić polecenia zawarte w takim liście.
Analiza pism sądowych wykazała, że nie ma utrwalonych standardów. Najlepiej redagowane są pisma w sądach administracyjnych. Tam też praca jest lepiej zorganizowana.
Postulaty po raporcie dotyczą zindywidualizowania pism, gdyż część pouczeń adresowana jest do świadka, biegłego i strony jednocześnie. Pouczenia są często nieużyteczne, gdyż zawarte tam informacje nie dotyczą osób uczestniczących w procesie. Na przykład w sprawie w postępowaniu gospodarczym w jednym z pism była mowa w pouczeniu o czynnościach z zakresu prawa rodzinnego i informacje dotyczące małoletniego.

Potrzebne szkolenia

W wielu jednostkach istnieją bardzo dobre rozwiązania organizacyjne, które ułatwiają interesantom poruszanie się po sądowych korytarzach. Najlepsze pod względem sprawności informacyjnej i informatycznej okazały się sądy: rejonowy w Raciborzu i okręgowy w Poznaniu. Największym problemem w większości badanych instytucji są jednak słabo rozwinięte biura obsługi interesantów czy punkty informacyjne.
– Większość naszych postulatów może być zrealizowana przez szkolenia pracowników – zauważa Jolanna Lora. Jak sugeruje, szkolenia te powinny dotyczyć wiedzy merytorycznej takiej jak warunki zwolnienia od kosztów sądowych czy też kiedy mamy prawo do pełnomocnika z urzędu. Chodzi także o szkolenia z obsługi sekretariatu, np. prowadzenia rozmowy z interesantem czy wysyłania informacji i korespondencji drogą mailową.