Do sądów gospodarczych trafiają sprawy, do których trzeba stosować aż cztery procedury szczególne. Powód ma nieograniczony czas na złożenie pozwu, pozwany musi odpowiedzieć na zarzuty w ciągu 14 dni. Ograniczony czas na składanie wniosków dowodów tylko pozornie przyspiesza postępowanie.
Procedura przed sądami gospodarczymi jest bardziej sformalizowana niż przed zwykłym sądem cywilnym. Przedsiębiorcy muszą przedstawić wszystkie wnioski dowodowe już w pozwie lub w odpowiedzi na pozew. Później zgłaszane dowody nie są brane pod uwagę przy wydawaniu rozstrzygnięcia. W toku postępowania strony nie mogą występować z nowymi roszczeniami. Przy takiej procedurze przedsiębiorcom trudno sobie poradzić bez profesjonalnego pełnomocnika. Ministerstwo Sprawiedliwości chce odformalizować sądy gospodarcze.
– Nadmierny formalizm w postępowaniach gospodarczych w moim przekonaniu daleko przekroczył dopuszczalne granice. Dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości będzie dążyć do usunięcia odrębności postępowania w sprawach gospodarczych zachowując sądy gospodarcze – mówi Jacek Czaja, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
– Projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego w zakresie zniesienia odrębności postępowania w sprawach gospodarczych powstaje w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego przy Ministrze Sprawiedliwości – ujawnia Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Wielość procedur

Najczęściej powtarzanym przez przedsiębiorców i ekspertów prawnych zarzutem jest nadmierna złożoność naszej procedury cywilnej.
– Kodeks postępowania cywilnego zawiera zbyt dużą liczbę postępowań odrębnych – uważa prof. Karol Weitz z Uniwersytetu Warszawskiego.
Ich zakresy krzyżują się i podczas rozpoznawania spraw dochodzi do kumulowania się przepisów.
– Są sprawy, w których na różnych etapach trzeba stosować aż cztery procedury. Takie skomplikowanie, takie nakładanie się procedur jest ewenementem w skali Europy. Nasza procedura gospodarcza to relikt minionej epoki. Na zachód od Odry nie ma żadnego systemu prawnego z odrębną procedurą w sprawach gospodarczych – dodaje profesor.

Niesprawiedliwa prekluzja

Postępowanie gospodarcze jest zbyt skomplikowane dla przedsiębiorcy, który przecież na co dzień nie ma do czynienia z sądem. Powód jest obowiązany podać od razu w pozwie wszystkie żądania oraz dowody na ich poparcie pod rygorem utraty prawa powoływania ich w toku postępowania. Regulacja ta ma na celu koncentrację materiału dowodowego już na samym początku postępowania i zmierzać ma do zapewnienia odpowiedniej szybkości postępowania. Ogranicza jednak uprawnienia procesowe powoda i tym samym wpływa na realizację przez niego prawa do sądu.
– Istota prekluzji dowodowej polega na tym, że wniosek spóźniony podlega odrzuceniu niezależnie od wpływu dowodów na przebieg procesu – mówi sędzia Jacek Sadomski z Sądu Okręgowego w Warszawie.



Niejednolite orzecznictwo

W orzecznictwie sądów powszechnych, a zwłaszcza Sądu Najwyższego, doszło jednak do ewolucji w interpretacji przepisów kodeksu postępowania cywilnego dotyczących prekluzji. Sąd może dopuścić dowody spóźnione, gdy uznaje to za niezbędne, ale jednocześnie musi uwzględnić postulat sprawności postępowania.
– Stan ten polega na rozchwianiu między stanem prawnym a orzecznictwem Sądu Najwyższego – mówi Jacek Sadomski.
– Co więcej, nie mamy wyznaczonych jednolitych standardów – mówi Jacek Czaja.
Oznacza to, że sędzia jednego sądu może dopuścić dowód, podczas gdy w innym sądzie gospodarczym w analogicznej sytuacji wniosek dowodowy zostanie odrzucony.
– Jeśli mamy już pewne wymagania, musimy ich ściśle przestrzegać. Strona, idąc do sądu, musi wiedzieć, co ją czeka – zauważa prof. Karol Weitz.

Powrót do sędziego handlowego

Zdaniem Macieja Bernatta z Uniwersytetu Warszawskiego w przeważającej mierze wymagania te nie wpływają na sprawność postępowania, czego najlepszym przykładem jest przepis zobowiązujący pozwanego do złożenia w pełni uzasadnionej odpowiedzi na pozew, zawierającej wszystkie twierdzenia, zarzuty oraz dowody, w terminie dwóch tygodni od doręczenia pozwu. Praktycznie nie zdarza się, aby sądy wyznaczały terminy pierwszych rozpraw natychmiast po otrzymaniu odpowiedzi na pozew, co teoretycznie mogłoby uzasadniać wyznaczenie tak krótkiego terminu dla pozwanego.
– Należy także podkreślić, że sprawy gospodarcze są na tyle skomplikowane, że 14-dniowy termin nie wystarcza nawet do przeanalizowania często kilkudziesięciu stron pozwu, nie wspominając już o zaangażowaniu prawnika, udzieleniu pełnomocnictwa, zgromadzeniu całego materiału dowodowego, rzetelnej analizie i wniesieniu poprawnie skonstruowanej odpowiedzi na pozew – mówi Maciej Bernatt.
Może być to uznane za sprzeczne z konstytucyjnym prawem do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy i naruszające zasadę równości stron w procesie cywilnym. Powód dysponuje dowolnym czasem na przygotowanie pozwu, podczas gdy pozwany ma jedynie dwa tygodnie na przedstawienie całej argumentacji swojej obrony.
– Prekluzja to mechanizm osiemnastowieczny. Rozwiązaniem jest system dyskrecjonalnej władzy sędziego. Jeżeli dowód nie opóźniłby postępowania, nie ma powodu, żeby go nie uwzględnić. W tym kierunku zmierzają prace komisji kodyfikacyjnej – zauważa profesor Karol Weitz.
Nie wszyscy są jednak za zniesieniem odrębności procedury gospodarczej.
– Problemem naszego ustawodawcy jest to, że nawet jeśli nie wypróbujemy jakiegoś rozwiązania, już chce się je zmieniać – uważa sędzia Łukasz Piebiak, przewodniczący Wydziału VIII Gospodarczego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy.
Pojawiają się także pomysły zmian w organizacji sądów gospodarczych.
– Być może należałoby wrócić do przedwojennej instytucji sędziego handlowego – sędziego przedsiębiorcy. Dziś sędziowie nie mają odpowiedniej praktyki, brakuje chociażby minimalnego doświadczenia z obrotem gospodarczym – uważa prof. Karol Weitz.