Świadek w procesie byłej posłanki Samoobrony Wandy Łyżwińskiej, oskarżonej o fałszowanie dokumentów w kampanii wyborczej, zeznała w czwartek w sądzie w Radomiu, że podejrzewa Łyżwińską o podrobienie jej podpisu.

Anna Eliasiewicz, mieszkanka małej miejscowości w woj. łódzkim, kandydowała do Sejmu w 2001 roku z listy Samoobrony z okręgu radomskiego. Jednak - jak zeznała w sądzie - o tym, iż była jednym z kandydatów, dowiedziała się od Łyżwińskiej dopiero dwa miesiące po wyborach.

"Zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, że kandydowałam i zdobyłam dwa tysiące głosów. Nie odpowiedziała na pytanie, dlaczego bez pytania mnie wpisała na listę, tylko rozłączyła się" - relacjonowała kobieta.

Eliasiewicz nie kryła oburzenia, pokazując sądowi rzekomo podpisane przez nią oświadczenie. "To nie jest mój podpis, ja tego nie podpisałam" - mówiła zdenerwowana.

Kobieta wyjaśniła też, że jej mąż oficjalnie startował do Sejmu z listy Samoobrony z okręgu w Piotrkowie Trybunalskim (w tym samym, w którym listę otwierał Stanisław Łyżwiński), ale jej o zgodę na wpisanie na listę w Radomiu nikt nie pytał.

Świadek, pytana przez sędziego, kto mógł sfałszować jej podpisy, powiedziała, że podejrzewa Łyżwińską, bo była przewodniczącą Samoobrony w Radomiu i miała pełnomocnictwa władz partii do rejestrowania kandydatów.

Wanda Łyżwińska nie przyznaje się do winy

W 2006 roku sprawą fałszowania podpisów zainteresowali się dziennikarze telewizji TVN i wówczas Eliasiewicz złożyła zawiadomienie w prokuraturze.

Kobieta zażądała od Łyżwińskiej zadośćuczynienia i przeprosin w "Gazecie Wyborczej" oraz wpłaty na cele charytatywne 100 tys. zł.

Według prokuratury Łyżwińska miała podrobić oświadczenia o wyrażeniu zgody na kandydowanie na posłów z listy Komitetu Wyborczego Samoobrony w okręgu radomskim przed wyborami w 2001 roku oraz ich oświadczenia lustracyjne. Dokumenty te Łyżwińska złożyła w Okręgowej Komisji Wyborczej w Radomiu w celu zarejestrowania listy kandydatów. Sześć osób zakwestionowało podpisy i stwierdziło, że nie sporządzało oświadczeń.

Wanda Łyżwińska nie przyznaje się do winy. Byłej parlamentarzystce grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Sąd wyznaczył następna rozprawę na 18 września.