Nie było żadnej analizy dotyczącej ewentualnego usunięcia prezydenta Lecha Kaczyńskiego ze stanowiska - zapewniają politycy PO. Paweł Kowal (PiS) uważa, że próba impeachmentu byłaby złamaniem konstytucji.

O takim dokumencie powiedział w wywiadzie dla piątkowego "Dziennika" prezes TVP Andrzej Urbański. Jak stwierdził, zna analizę, która była przygotowywana na potrzeby kampanii wyborczej PO z założeniem, że Platforma wygra. "Główna jej teza brzmi: impeachment prezydenta jest koniecznością. Spodziewam się, że PO będzie chciała teraz to zrobić. I wie, że telewizja publiczna nie weźmie w tym udziału" - oświadczył Urbański w wywiadzie.

Zaprzeczają temu politycy Platformy. "Nic na ten temat nie wiem. Jeśli ktoś wysuwa taką tezę, to ja rozumiem, że powinien ją udowodnić. To są dość swobodne dywagacje pana Urbańskiego. Ja rozumiem, że jemu teraz śmielej je głosić, bo ma wrażenie, że jego byt, jako prezesa telewizji publicznej jest niezagrożony" - powiedział w piątek PAP wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak.

Jego zdaniem, gdyby PO kiedykolwiek chciała zastosować procedurę impeachmentu już by to zrobiła. Bo - jak dodał - miała ku temu wiele okazji. "Między bajki należy włożyć fakt, że wdrożenie procedury impeachmentu było naszym najważniejszym zadaniem" - podkreślił Dolniak.

Również marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zaprzecza istnieniu takiej analizy.

"Widzę, że pan prezes Urbański chyba też jest ze służb specjalnych, bo zna dokumenty, których ja nie znam. Gratuluję panu prezesowi, że tak głęboko wnika. Nawet głębiej niż prawda, bo takich dokumentów ja nie znam, jako wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej" - ironizował Komorowski w radiowych "Sygnałach Dnia".

Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski przekonuje, że w partii nawet nie było rozmowy na temat ewentualnego usunięcia prezydenta z funkcji, bo w trakcie kampanii politycy byli zajęci przekonywaniem Polaków do Platformy.

Dzikowski dziwi się, że prezes TVP, która - jak zaznaczył - powinna być apolityczna, komentuje fakty polityczne. Poseł zastanawia się, czy Urbański nabrał "pewności siebie" po tym jak nie udało się odrzucić weta prezydenta do noweli ustawy medialnej.

Z kolei zdaniem Pawła Kowala (PiS) ewentualna próba impeachmetu oznaczałaby próbę złamania konstytucji. "Mówienie dzisiaj o impeachmencie byłoby nawoływaniem do łamania konstytucji, dlatego, że nie ma do tego żadnych podstaw" - powiedział dziennikarzom w Sejmie Kowal.

W opinii posła, w ostatnim czasie nasiliły się ataki na L. Kaczyńskiego, co - jego zdaniem - jest efektem woli politycznej. Według niego, pretekstem do takich działań było weto do noweli ustawy medialnej.

"Nie mam żadnej wątpliwości, że obserwacja rzeczywistości ubiegłego tygodnia, że fakt, że ataki na prezydenta pojawiają się niemal w każdej wypowiedzi premiera, czy wicepremiera, nie może być tylko skutkiem tych przekazów medialnych, (...) musi być skutkiem pewnej woli politycznej" - podkreślił.

Sformułowanie impeachment związane jest z anglosaską tradycją parlamentarną. W Polsce za złamanie Konstytucji lub ustawy, ale też za przestępstwa pospolite i skarbowe prezydenta można postawić przed Trybunałem Stanu.

Taką decyzję podejmuje Zgromadzenie Narodowe (czyli wspólnie posłowie i senatorowie). By jednak prezydent stanął przed Trybunałem specjalny wniosek musi poprzeć 2/3 członków zgromadzenia. Przy pełnej sali jest to 373 parlamentarzystów, więc jeśli nie poparliby go politycy PiS, nie miałby szans na przyjęcie.