Konieczne jest umożliwienie wszystkim obecnym asesorom przejście przed 6 maja 2009 r. weryfikacji, która pozwoli nominować ich na stanowiska sędziowskie. Zaproponowanie tym osobom stanowisk referendarskich i asystenckich nie tylko uwłacza ich godności, ale prowadzi do marnotrawstwa pieniędzy i paraliżu w sądownictwie.
Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje około 600 asesorom, którzy 6 maja 2009 r. nie będą mieli odpowiedniego okresu asesury, do tego, by otrzymać nominację sędziowską, pracę w charakterze referendarza lub asystenta sędziego. Jeżeli te plany rzeczywiście zostaną zrealizowane, oznaczać to będzie pobicie przez państwo kolejnego rekordu hipokryzji i braku elementarnej sprawiedliwości oraz szacunku dla swoich obywateli.

Asesorzy jak sędziowie

Asesor w uproszczeniu jest osobą sprawującą wymiar sprawiedliwości, mający niemal te same prawa co sędzia i dokładanie takie same obowiązki. W praktyce jego codzienne czynności oraz wydawane orzeczenia niczym nie różnią się od tych, które wykonuje lub wydaje sędzia sądu rejonowego. Co więcej osoby te często pełnią funkcję przewodniczących wydziału, sprawują patronat nad aplikantami i mają przydzielonych do pomocy asystentów. Zasadnicza różnica dotyczy jedynie wynagrodzenia, które jest zdecydowanie niższe. O jakości pracy asesorów świadczą m.in. statystyki, które wskazują, że nie tylko bardzo często załatwiają oni więcej spraw niż sędziowie, ale również mają lepszą tzw. stabilność orzecznictwa.
Ministerstwo Sprawiedliwości, przedkładając takie propozycje, niweczy wiele lat ciężkiej pracy dydaktycznej i setki tysięcy złotych wydanych na szkolenie aplikanta i asesora. Działanie resortu sprawiedliwości jest ogromnym marnotrawstwem pieniędzy podatnika.

Niedopuszczalna propozycja

Koncepcja Ministerstwa Sprawiedliwości jest również nieetyczna i upokarzająca. Czy ktoś w Ministerstwie Sprawiedliwości zastanowił się choćby przez chwilę, jak będzie się czuł 30-letni świetnie wykształcony prawnik, który przez niemal trzy lata wydawał orzeczenia w imieniu Rzeczpospolitej, otoczony był szacunkiem i starał się zachowywać zgodnie z powagą zawodu i jego etosem, gdy nagle zostanie zdegradowany do stanowiska asystenta sędziego i będzie wykonywać polecenia swoich kolegów z pracy, siedząc w gabinecie ze swoim niedawnym asystentem. Trudno nawet wyobrazić sobie większe upokorzenie zawodowe niż to, jakie szykuje Ministerstwo Sprawiedliwości dla obecnych asesorów. Upokorzenie to będzie tym większe, że asesorzy, którzy dziś zarabiają 3,2 tys. zł po degradacji będą się musieli oczywiście liczyć z obniżką i tak niskich wynagrodzeń.
W sprawie asesorów to państwo ponosi pełną odpowiedzialność za ich losy, bowiem to państwo wskazało tym jednym z najzdolniejszych prawników drogę życiową.

Niespełnione obietnice

W momencie gdy otrzymywali oni nominacje asesorskie, skarga konstytucyjna, dotycząca możliwości orzekania przez asesorów, była zarejestrowana w Trybunale Konstytucyjnym i oczywista była treść orzeczenia, które miało zapaść. Już wtedy bowiem ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, podczas nominacji asesorskich zapowiadał, że spodziewa się uznania tej instytucji za niekonstytucyjną. Mimo to w imieniu Rzeczpospolitej zaproponowano tym młodym prawnikom wykonywanie funkcji asesora, zapewniając ich o tym, że w przypadku negatywnego ocenienia tej funkcji przez Trybunał Konstytucyjny zostaną wcześniej zweryfikowani i nominowani na stanowiska sędziów po pozytywnej weryfikacji.
Większość z tych 600 asesorów po ukończeniu aplikacji miała możliwość wpisania się na listę radców prawnych lub adwokatów. Przewidywały to bowiem obowiązujące wówczas przepisy prawa o adwokaturze oraz ustawy o radcach prawnych. Niektórzy nawet się wpisali na powyższe listy, ponosząc koszty finansowe i starając się o nominacje asesorskie, jednak zostali zmuszeni przez Ministerstwo Sprawiedliwości do wykreślenia z tych list. Obecni asesorzy wybrali drogę asesury nie tylko dlatego, że marzą o wykonywaniu zawodu sędziego, ale także dlatego, że są jednymi z najlepszych prawników i że państwo obiecało im, że po asesurze nominację sędziowską otrzymają. Dziś państwo, działając przez ministra sprawiedliwości oraz Sejm i Senat, chce pozbawić złudzeń tych ludzi i ich po prostu oszukać.

Wcześniejsza weryfikacja

Wbrew pozorom sytuacja asesorów nie jest beznadziejna. Wystarczy jedynie dobra wola rządzących. Z korzyścią dla asesorów, państwa i wymiaru sprawiedliwości wystarczy wprowadzić przepisy przejściowe, zmieniając ustawę Prawo o ustroju sądów powszechnym, które umożliwią wszystkim obecnym asesorom przejść przed 6 maja 2009 r. weryfikację, która pozwoli nominować ich przez prezydenta na stanowiska sędziowskie. Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż niezgodna z konstytucją jest instytucja asesora. Nie oznacza to jednak, że osoby, które ją z pełnym poświęceniem wykonują, nie mają kompetencji, by zostać obecnie sędziami. Znaczna część sędziów sądów rejonowych i wszyscy sędziowie sądów okręgowych, apelacyjnych oraz Sądu Najwyższego zaliczyli od trzech do czterech lat łącznie aplikacji i asesury i nikt im z tego powodu nie stawia żadnych zarzutów. Okres kształcenia obecnych asesorów wynosi od sześciu do siedmiu lat. Wnioski nasuwają się same.