Unia Europejska zastanawia się, co dalej po odrzuceniu przez Irlandczyków Traktatu Lizbońskiego w czwartkowym referendum. Wielu polityków nie kryje zaskoczenia, słychać głosy, że proces ratyfikacji Traktatu należy kontynuować. Pojawiają się postulaty, żeby to Irlandia zdecydowała teraz, co dalej z Unią, są i uspokajające wypowiedzi, że irlandzkie "nie" nie powinno wywołać kryzysu.

Europejskie media są często w swych ocenach bardziej radykalne niż politycy i szkicują czasem katastroficzne scenariusze.

Ministrowie spraw zagranicznych UE spotkają się w poniedziałek w Luksemburgu, gdzie dokonają analizy sytuacji powstałej po negatywnym wyniku referendum w Irlandii. W czwartek i piątek w Brukseli na dwudniowym szczycie obradować będą przywódcy UE.

Premier Irlandii Brian Cowen skrytykował w niedzielę europejskie reakcje na odrzucenie przez jego rodaków Traktatu

"Chcę, żeby Europa też wystąpiła z jakimiś propozycjami rozwiązań, a nie tylko udawała, że to wyłącznie problem Irlandii" - powiedział w wywiadzie dla irlandzkiego radia RTE.

"Chciałbym, żeby Irlandia w dalszym ciągu była konstruktywnym członkiem Unii Europejskiej. (...) Mocno wierzę, że przyszłość Irlandii leży w sercu Unii" - zapewniał szef irlandzkiego rządu.

Cowen uznał jednak, że musi teraz wykorzystać swą pozycję, aby nie dopuścić do tego, by interesy Irlandii zostały zagrożone. Unia i jej wszystkie kraje członkowskie powinny "okazać solidarność i wolę współpracy" w poszukiwaniu rozwiązania.

"Jest faktem, że nie istnieje żadne oczywiste rozwiązanie" - dodał premier i ostrzegł, że jeśli wszystko pozostanie po staremu, Traktat Lizboński nie będzie mógł wejść w życie.

Szef brytyjskiego MSZ David Miliband wyraził przekonanie, że premier Irlandii musi zdecydować, czy "odprawi ceremonie żałobne nad Traktatem Lizbońskim", czy też będzie szukał nowego sposobu jego przyjęcia.

Miliband zastrzegł, że w grę nie wchodzi ani "wciskanie siłą czy podstępem" Traktatu, ani też "udawanie, że nic się nie stało".

Minister zapewnił, że rząd brytyjski będzie kontynuował proces ratyfikacyjny Traktatu, ale przyznał, że dokument nie będzie mógł wejść w życie, jeśli nie zatwierdzą go Irlandczycy. Dotychczas Traktat ratyfikowało 18 państw Unii Europejskiej.

Z szacunkiem odnosimy się do decyzji Irlandczyków, ale jest to niespodzianka i w tej chwili trwają intensywne konsultacje - powiedział w sobotę minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Sikorski: Polska nadal będzie pracowała nad ratyfikacją Traktatu, a rząd Irlandii musi powiedzieć Europie czy to ostateczna decyzja

W ocenie b. szefa polskiej dyplomacji Adama Daniela Rotfelda odrzucenie przez Irlandię Traktatu jest wstrząsem, który zmusi do innego myślenia o Unii Europejskiej.

"Obecnie mamy sytuację, która jest absolutnie nieprzewidywalna i niekonwencjonalna. A kiedy mamy do czynienia z niekonwencjonalnymi sytuacjami, trzeba szukać bardzo niekonwencjonalnych rozwiązań" - powiedział Rotfeld w sobotniej rozmowie z dziennikarzami.

Nie wolno pozwolić, by odrzucenie Traktatu Lizbońskiego przez Irlandczyków przerodziło się w kryzys - ocenił prezydent Francji Nicolas Sarkozy, apelując o kontynuację procesu ratyfikacji w innych krajach UE.

"Postrzegam irlandzkie "nie" jako apel, by robić więcej, działać lepiej i inaczej, a także, by wspólnie znaleźć rozwiązanie" - podkreślił Sarkozy.

Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini zaapelował do państw UE, by zamienić "rozgoryczenie" po referendum w Irlandii i "rzeki atramentu, wylanego na deklaracje o śmierci Traktatu Lizbońskiego" na "nowy impuls".

W artykule na łamach sobotniego "Corriere della Sera" szef dyplomacji wyraził przekonanie, że trzeba położyć kres "elitarnemu podejściu" do Unii, a ona sama powinna nauczyć się słuchać wszystkich obywateli.

Irlandzki tygodnik "Sunday Independent": Irlandia po referendum znalazła się w najgłębszym politycznym kryzysie od lat

Wyborcy skorzystali z okazji, by dać wyraz swemu niechętnemu stosunkowi do całej klasy politycznej.

Wynik referendum pismo tłumaczy rosnącą społeczną niechęcią do irlandzkiego establishmentu politycznego, a nie specyficznymi kwestiami regulowanymi przez Traktat Lizboński. "Mówiąc najprościej: wyborcy zbuntowali się przeciw temu, że mówi im się, jak mają postępować" - cytuje pismo anonimowe źródło rządowe.

Niemieckie gazety oceniały w sobotę, że odrzucenie Traktatu przez Irlandię to znak słabości UE

Część prasy twierdzi jednak, że sytuacja nie jest beznadziejna i apeluje do przywódców, by spokojnie szukali wyjścia z kłopotów. Część zaś wzywa do utworzenia "Europy dwóch prędkości".

W dość ponurym tonie ocenił sytuację dziennik "Sueddeutsche Zeitung", który uznał, że Unia spadła ze sceny międzynarodowej, zanim jeszcze naprawdę na nią wstąpiła. "Reforma Unii Europejskiej, zapisana w Traktacie Lizbońskim, faktycznie upadła" - pisze gazeta.

"Będą podejmowane próby jej ratowania, ale szkoda jest zbyt wielka, by mechanicy mogli ją naprawić. Poważnie ucierpiał prestiż UE, a szacunek oznacza także wpływy" - ocenia dziennik.

Według gazety w polityce wewnętrznej Unii grozi jedynie brak sprawności działania, ale poważniejsze konsekwencje referendum będzie mieć dla polityki zagranicznej.

"W czasach, gdy na świecie piętrzą się kryzysy, chwieje się potęga USA, Rosja forsuje swoje interesy, a Chiny rozwijają się coraz szybciej - w takich czasach Unia Europejska osłabia siebie samą" - pisze niemiecki dziennik.