Polskie sądy niechętnie orzekają karę ograniczenia wolności, choć często bywa ona alternatywą kary pozbawienia wolności. Gminy nie chcą zatrudniać skazanych do nieodpłatnej pracy na cele społeczne z powodu zbyt wysokich kosztów. Resort sprawiedliwości przygotował zmiany zachęcające gminy do tworzenia miejsc pracy dla skazanych.
ANALIZA
Eksperci wskazują, że jednym ze sposobów zmniejszenia przeludnienia zakładów karnych może być częstsze orzekanie przez sądy kary ograniczenia wolności. Tymczasem podmioty organizujące nieodpłatną pracę na cele publiczne nie są skłonne zatrudniać skazanych. Twierdzą, że jest to nieopłacalne. Dlatego też resort sprawiedliwości przygotował dwie nowelizacje, które mają realnie wpłynąć na poprawę skuteczności egzekucji kary ograniczenia wolności. Są to projekty: rozporządzenia w sprawie podmiotów, w których jest wykonywana kara ograniczenia wolności oraz praca społecznie użyteczna, a także rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków i trybu ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków skazanych wykonujących nieodpłatną, kontrolowaną pracę na cele społeczne oraz pracę społecznie użyteczną.

Przeludnione więzienia

Na problem zbyt małej powierzchni w celi przypadającej na jednego więźnia zwrócił ostatnio uwagę także Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie orzekli, że przepis kodeksu karnego wykonawczego umożliwiający przedłużanie bez ograniczenia czasowego pobytu więźnia w celi, której powierzchnia wynosi mniej niż trzy metry kwadratowe na jednego skazanego, narusza konstytucję.
- Warto ograniczyć liczbę wyroków orzekających kary bezwzględnego pozbawienia wolności. W wielu przypadkach wystarczy orzeczenie kary ograniczenia wolności polegającej na nieodpłatnej pracy na cele publiczne - uważa Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dodaje, że jeśli takie rozwiązania będą skutecznie realizowane przez kuratorów sądowych, to w zakładach karnych zamiast osób, które mogłyby odbywać karę w systemie wolnościowym, znalazłyby się osoby, które czekają na odbycie orzeczonej wobec nich kary pozbawienia wolności średnio- lub długoterminowej.

Praca się nie opłaca

Problem jednak w tym, że gminy nie są zainteresowane organizowaniem dla skazanych nieodpłatnej pracy na cele publiczne.
- Koszty związane z zatrudnianiem skazanych są głównym powodem, dla których gminy nie wykazują zainteresowania pracą świadczoną przez skazanych. My także liczymy pieniądze i wiemy, co się nam opłaca, a co nie - mówi Leszek Świętalski, wójt gminy Stare Bogaczowice.
To z kolei powoduje, że same sądy nie orzekają zbyt często kary ograniczenia wolności.
- Sędziowie nie spieszą się z orzekaniem obowiązku nieodpłatnej pracy na cele społeczne. Pokutuje bowiem przekonanie, że ciężko jest ją później wykonać - mówi sędzia Maciej Gruszczyński, wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia.

Odpadną koszty

Celem rozporządzeń ministerstwa jest przede wszystkim zmniejszenie kosztów ponoszonych przez podmioty zatrudniające skazanych. Na koszty te składają się: składki na ubezpieczenie, szkolenia, badania lekarskie oraz koszty związane z wyposażeniem więźnia w środki BHP. Po wejściu w życie rozporządzeń gminy zostaną od nich uwolnione.
- Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, to gminy będą bardziej zainteresowane pracą skazanych. Świadczenie pracy przez skazanego jest dobrym i pożytecznym narzędziem karania. Ważne jest jednak, kto ponosi koszty organizowania ich pracy - mówi Leszek Świętalski.
Najważniejsza zmiana to zniesienie obowiązku podmiotu organizującego pracę skazanego od zawierania ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków. Dziś koszty takiej polisy ponosi podmiot zatrudniający skazanego. Po wejściu zmian w życie obowiązek ten przejdzie na Skarb Państwa.
Koszty związane z zatrudnianiem skazanych są głównym powodem, dla których gminy nie wykazują zainteresowania pracą świadczoną przez skazanych / ST