Ustne złożenie wniosku o uzasadnienie ułatwiałoby życie stronie, która po wysłuchaniu wyroku mogłaby od razu wnieść o sporządzenie uzasadnienia na piśmie - mówi Karol Pachnik, pełnomocnik prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej ds. legislacji.
Dziennik Gazeta Prawna
W ostatnim czasie złożył pan do Sejmu i Senatu kilka petycji z propozycjami zmian prawnych. Są wśród nich dotyczące postępowania przed sądami administracyjnymi. Jaki problem mają rozwiązać?
Trudno powiedzieć, że to problem, raczej coś, czego ustawa nie obejmuje. W pierwszej petycji chodzi o ujednolicenie procedur. Niedawna reforma kodeksu postępowania cywilnego wprowadziła zasadę, że za uzasadnienie wyroku płaci się 100 zł, co było głośno kontestowane. Jednocześnie wprowadzono zasadę, że jeśli wnosimy apelację lub zażalenie, to te 100 zł jest zaliczane na poczet opłaty za środek zaskarżenia. W prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (p.p.s.a.) od zawsze mieliśmy natomiast zasadę, że jeśli sąd uwzględniał skargę, sporządzał uzasadnienie z urzędu. Jeśli zaś oddalał skargę i chcieliśmy poznać motywy rozstrzygnięcia, trzeba było wnieść wniosek i zapłacić 100 zł. Nie było to jednak zaliczane na poczet opłaty za skargę kasacyjną. Celem petycji jest więc ujednolicenie przepisów, żeby rozwiązanie systemowe było takie samo w obu przypadkach.
A druga petycja?
Druga petycja w sprawie p.p.s.a. dotyczy zaś umożliwienia w tym postępowaniu doręczeń na adres skrytki pocztowej. Tu też chodzi o ujednolicenie, bo do kodeksu postępowania karnego wprowadzono art. 132 par. 1a, a w k.p.c. mamy art. 135 par. 2 – oba te przepisy pozwalają na takie doręczenia na wniosek strony. W procedurze karnej i cywilnej jest więc taka możliwość, a w p.p.s.a. nie ma jej wyraźnie wskazanej. Znam orzeczenie, w którym sąd pozwalał na doręczenie na adres skrytki pocztowej, ale widziałem też takie, gdzie stwierdzono, że skoro nie jest to wyraźnie dopuszczone, nie można takich doręczeń stosować. Chodzi więc o to, by domknąć system. Bo jeśli w k.p.k. i w k.p.c. jest wyraźna możliwość doręczania do skrytki pocztowej, to dobrze, żeby była też w p.p.s.a.
Wracając do uzasadnień wyroków – pana petycja w sprawie zmian w k.p.c. dotyczy tego, by można było wnioskować o takie uzasadnienie ustnie do protokołu...
Gdy trwały prace nad ostatnią dużą reformą k.p.c., to na komisjach sejmowych wskazywałem Ministerstwu Sprawiedliwości, że w nowej procedurze normatywnie nie istnieje możliwość składania takich wniosków. Bo żeby istniała, musiałby być przepis, który ją wprowadza. Jeden z sędziów reprezentujących resort wskazywał, że nie jest jednak wykluczone, żeby taki wniosek złożyć, ale to zależy od interpretacji sędziego, a linii orzeczniczej w tej kwestii jeszcze nie ma. Chciałem przeciąć te spekulacje. Ustne złożenie wniosku o uzasadnienie ułatwiałoby życie stronie, która po wysłuchaniu wyroku mogłaby od razu wnieść o sporządzenie uzasadnienia na piśmie. Rozmawialiśmy o tym z przedstawicielami MS na komisji, oni nie chcieli wtedy w tym zakresie dokonywać zmiany. A łatwo można załatwić to w drodze petycji. Żeby uniknąć komplikacji, należałoby wprost wprowadzić taką możliwość w przepisie, tym bardziej że orzecznictwo SN nie dopuszczało dotychczas ustnego składania takich wniosków (np. w sprawach II UZ 19/12 czy II UZ 19/12).
Rozumiem, że nadal trzeba by wnosić opłatę 100 zł?
Tak, tu się nic nie zmienia. Chodzi o to, żeby nie trzeba było składać wniosku w biurze podawczym.
A czy w innych postępowaniach jest taka możliwość?
W procedurze karnej jest taka regulacja wyłącznie fragmentaryczna w art. 517h, ale w sądowo-administracyjnej nie ma takiej możliwości. Procedura cywilna byłaby więc pionierska.
Skoro wspomniał pan o postępowaniu karnym, to przejdźmy do następnej petycji. Dotyczy możliwości wypłacania pełnomocnikom zaliczek na poczet pomocy prawnej z urzędu.
To bardzo złożony problem, gdyż niektóre procesy trwają 8, 10 czy nawet 12 lat. A nie ma przepisu, który pozwoliłby adwokatowi i radcy prawnemu wypłacić jakąś zaliczkę. Czyli oni przez cały czas prowadzą sprawę na konto przyszłego zarobku, choć woleliby dostawać mniejsze kwoty co pół roku niż latami czekać na całość. Dla sądu też byłoby to lepsze rozwiązanie, bo łatwiej rozliczać na bieżąco kilka rozpraw niż kilkadziesiąt naraz. Skarbowi państwa również trudniej wypłacić z kasy sądu jednorazowo 100 tys. zł niż płacić co roku 10 tys. zł. Obecnie, gdy któryś z pełnomocników zwraca się o taką zaliczkę, najczęściej spotyka się z odmową. Prezes Sądu Apelacyjnego w Łodzi w piśmie do dziekana ORA w Łodzi wprost wskazał, że nie ma przepisów, które pozwalają na wypłatę zaliczki. I faktycznie nie ma. Zdarzają się jednak wyjątki, np. z mediów wiem, że obrońca w sprawie Amber Gold dostał od sądu zaliczkowo 10 tys. zł. Poprosiłem o przekazanie mi w trybie dostępu do informacji publicznej postanowienia w tej sprawie i ono nie zawiera wprost podstawy prawnej pozwalającej taką zaliczkę wypłacić. Dobrze, że sąd uznał, iż wolno mu coś takiego zrobić, ale jest to wyjątek od reguły.
A dlaczego odnosi pan to tylko do postępowania karnego? Przecież w innych procedurach też mamy pomoc prawną z urzędu i sprawy również mogą trwać latami...
Ale w innych procedurach koszty są rozliczane ryczałtowo, tzn. niezależnie od liczby terminów. W cywilnym stawka zależy od wartości przedmiotu sporu, nie ma tu czego zaliczkować. W administracyjnym są to konkretne kwoty i zwykle jeden termin stawiennictwa. W karnym za każdy termin jest 80 zł dodatkowego wynagrodzenia, więc im dłużej trwa sprawa, tym większa kwota się zbiera.
Ostatnia pana petycja dotyczy ustawy o drogach publicznych.
Chodzi o możliwość odwołania się od opłaty dodatkowej za postój pojazdu. Jest w tej sprawie uchwała Sądu Najwyższego, która przewiduje, że w trybie cywilnym nie można jej kwestionować. Sądy administracyjne wskazują z kolei, że nie jest do decyzja administracyjna, więc nie można jej zaskarżyć do WSA. Powoduje to, że bronić się można dopiero na etapie egzekucji.
Przykładowo stawia pan samochód w strefie płatnego parkowania, ale nie na miejscu parkingowym, tylko np. na trawniku. Za to powinien pan dostać mandat. Ale ponieważ samochód nie ma ważnego biletu parkingowego, kontrola nakłada opłatę dodatkową (w Warszawie od stycznia to będzie 250 zł). Można wnieść reklamację do tego samego podmiotu, ale one są zwykle odrzucane. Kwestionować zasadność tej opłaty można więc dopiero po wszczęciu egzekucji. Tylko że wtedy najpierw miasto ściągnie pieniądze, a dopiero potem może pan podnosić, czy samochód stał w odpowiednim miejscu czy nie. Swoją petycją chciałem przenieść możliwość kontroli na wcześniejszy etap.