Państwa członkowskie nie mogą zakazywać sprzedaży na swym terenie kannabidiolu uzyskiwanego legalnie z konopi indyjskich w innych krajach UE – uznał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Konopie indyjskie są kojarzone z marihuaną czy haszyszem, a więc narkotykami, w których substancją psychoaktywną jest tetrahydrokannabinol (THC). Wytwarza się z nich jednak również kannabidiol (CBD), który zawiera śladowe ilości substancji psychoaktywnej. Jest on wykorzystywany w medycynie, ale również w kosmetykach czy napojach. Francuska firma wprowadziła zaś na rynek elektroniczne papierosy z płynem zawierającym CBD. Dwóch członków jej zarządu zostało uznanych przez sąd pierwszej instancji za winnych naruszenia wielu przepisów antynarkotykowych. Francuski kodeks zdrowia zabrania bowiem sprzedaży konopi i produktów z nich uzyskiwanych. Sąd wyższej instancji, który rozpoznaje apelację w tej sprawie, nabrał wątpliwości, czy regulacja ta jest zgodna z prawem unijnym i skierował wniosek prejudycjalny do TSUE.
Trybunał zwrócił uwagę, że przewożenie i obrót środkami odurzającymi są niedozwolone, a więc nie ma do nich zastosowania swoboda przepływu towaru. Należy jednak ustalić, czy CBD rzeczywiście jest takim środkiem. A stan dzisiejszej wiedzy wskazuje na to, że tak nie jest.
W jednolitej konwencji o środkach odurzających z 1961 r. mowa jest o konopiach indyjskich, jej żywicy czy wyciągach z niej.
„Prawdą jest, że wykładnia językowa postanowień jednolitej konwencji mogłaby prowadzić do wniosku, że CBD, w zakresie, w jakim jest on ekstrahowany z rośliny z rodzaju konopi, oraz roślina ta jest wykorzystywana w całości, włączywszy w to jej kwiatowe lub owocujące wierzchołki, stanowi wyciąg z konopi indyjskich w rozumieniu wykazu tej konwencji, a w konsekwencji środek odurzający” – przyznał trybunał. Jednocześnie jednak podkreślił, że należy patrzeć na cel tych przepisów. A tym jest ochrona zdrowia. Jeśli więc jakaś substancja jest wytwarzana z konopi, ale nie ma właściwości psychoaktywnych, to nie powinna być uznawana za środek odurzający.
Trybunał odwołał się do wielu publikacji i raportów, które stwierdzają, że nie ma dowodów na szkodliwość CBD dla zdrowia. W sprawie prowadzonej przed francuskim sądem powołano biegłego, według którego wywołuje on „znikome lub nie wywołuje żadnych skutków dla centralnego systemu nerwowego”. To zaś oznacza, że nie powinny mieć do niego zastosowania ograniczenia w swobodnym przepływie towarów. Te bowiem, jako wyjątek od jednej z naczelnych zasad traktatowych, można stosować tylko w szczególnych sytuacjach, np. w celu ochrony zdrowia publicznego. Francja musiałaby jednak wykazać, że CBD rzeczywiście stwarza dla niego zagrożenie. Jeśli nie jest w stanie tego zrobić, to zakaz sprzedaży i sprowadzania należy uznać za niezgodny z prawem unijnym.
„Decyzja o zakazaniu sprzedaży, która stanowi zresztą najbardziej dotkliwą przeszkodę w wymianie handlowej, dotyczącą produktów wyprodukowanych i sprzedawanych zgodnie z prawem w innych państwach członkowskich, może zostać wydana jedynie wówczas, gdy rzeczywiste ponoszone ryzyko dla zdrowia publicznego zostanie wystarczająco udowodnione w oparciu o najnowsze dane naukowe, dostępne w chwili wydania takiej decyzji” – podkreślił trybunał.

orzecznictwo

Wyrok TSUE z 19 listopada 2020 r. w sprawie C-663/18.