Niektóre szpitale i policja odmawiają podawania danych kontaktowych do rodzin osób zmarłych. Twierdzą, że nie ma ku temu podstaw prawnych. Inaczej uważa zapytany przez nas UODO.
Przepisy transplantacyjne pozwalają pobrać do przeszczepu tkanki i narządy od osoby zmarłej, jeśli nie wyraziła ona sprzeciwu. W praktyce oznacza to konieczność skontaktowania się z jej bliskimi, żeby sprawdzić, czy sprzeciw taki nie został wyrażony w jednej z dopuszczalnych form. Niestety instytucje zajmujące się pozyskiwaniem tkanek i narządów zaczęły mieć kłopot z uzyskaniem namiarów na członków rodziny osób zmarłych. A to w praktyce oznacza zablokowanie możliwości przeszczepu. Powodem ma być RODO. Problem ten dotknął Bank Tkanek Oka, państwową jednostkę budżetową zajmującą się pozyskiwaniem, przechowywaniem i dystrybucją rogówki.
– Szpitale, z którymi mamy od lat zawarte umowy, nie robią nam problemów z podawaniem tych danych. Natomiast te, z którymi próbujemy podpisać nowe umowy, odmawiają, zasłaniając się właśnie RODO. Dla mnie jest to po prostu niepojęte, że przez niewłaściwe rozumienie przepisów odmawia się osobom niewidzącym szans na powrót do normalnego życia – ubolewa prof. dr hab. Iwona Grabska-Liberek, dyrektor BTO.

Liczą się godziny

Kłopotów nie ma, gdy w procedurze pozyskiwania rogówki do przeszczepu uczestniczy Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do spraw Transplantacji „Poltransplant”. BTO aktywnie poszukuje jednak donatorów na własną rękę. Są dwa źródła – szpitale, gdy w nich dojdzie do śmierci pacjenta, i zakłady medycyny sądowej, do których przewożone są zwłoki, np. po wypadkach komunikacyjnych. To właśnie dlatego BTO próbuje nawiązywać współpracę z tymi instytucjami. Liczy się dosłownie każda godzina, bo rogówka musi zostać pobrana w ciągu doby od zgonu.
DGP
Nawet jeśli BTO uzyskuje informacje o potencjalnych donatorach, musi skontaktować się z rodziną. Powodem są przepisy ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1405 ze zm.). Jej art. 6 przewiduje trzy formy wyrażenia sprzeciwu przed pobraniem tkanki czy narządu. Pierwsza to wpis do prowadzonego przez Poltransplant Centralnego Rejestru Sprzeciwów na pobranie komórek, tkanek i narządów ze zwłok ludzkich. To właśnie od sprawdzenia w tym rejestrze zaczyna się cała procedura. Tyle że nawet jeśli nie ma w nim adnotacji o sprzeciwie, to trzeba sprawdzić także, czy nie został on wyrażony w dwóch innych dopuszczalnych prawem formach. Chodzi o oświadczenie sporządzane na piśmie lub też ustnie, w obecności co najmniej dwóch świadków. Aby sprawdzić, czy nie zostało ono złożone, trzeba skontaktować się z rodziną. Tyle że aby to zrobić, trzeba mieć do niej jakiś kontakt, najlepiej numer telefonu.
Danych tych nie chcą podawać część szpitali oraz policja. Ta ostatnia nie odpowiedziała na nasze pytania o powód odmowy. Wiadomo jednak, że chodzi o RODO. Policja uważa, że nie ma podstaw prawnych do przekazywania danych osobowych rodzin. Tak samo część szpitali. „Przekazując powyższe dane szpital naraża się na odpowiedzialność za naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych zgodnie z RODO” – wynika z jednej z odpowiedzi przesłanej BTO.

Jest podstawa prawna

Pytanie tylko, czy przepisy, którymi zasłaniają się szpitale i policja, rzeczywiście zabraniają przekazywania danych rodzin potencjalnych dawców?
– Niestety jest to kolejny przykład niewłaściwej i zwyczajnie szkodliwej interpretacji RODO. Nie znajduję żadnych przeszkód prawnych, by udzielać takich informacji instytucjom, które działają po to, by ratować zdrowie czy nawet życie ludzkie – uważa dr Aneta Sieradzka z kancelarii Sieradzka & Partners.
– Podstaw prawnych można szukać zarówno w samym RODO, które mówi o ochronie żywotnych interesów, jak i w przepisach krajowych. Mam na myśli zwłaszcza ustawę o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu tkanek, komórek i narządów oraz ustawę o prawach pacjenta, która uprawnia bank tkanek także do dostępu do danych osób upoważnionych przez pacjenta do informacji o jego stanie zdrowia – dodaje ekspertka.
Dla administratorów danych, czyli szpitali i policji, najistotniejsze jest jednak stanowisko organu ochrony danych. Dlatego też poprosiliśmy o opinię Urząd Ochrony Danych Osobowych. Uznał on, że istnieje podstawa prawna do przekazania BTO danych rodzin potencjalnych dawców.
„Z przedstawionych informacji wynika, że przetwarzanie danych kontaktowych rodzin osób zmarłych jest niezbędne do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi, czyli w oparciu o przesłankę z art. 6 ust. 1 lit. e RODO, ponieważ wiąże się z wykonywaniem czynności autoryzacji pobrania, który wymaga potwierdzenia braku sprzeciwu osoby zmarłej na pobranie komórek, tkanek i narządów” – napisał UODO w przekazanej redakcji DGP opinii. Zastrzegł, co prawda, że wiążące stanowisko mogłoby zostać wydane tylko w formie decyzji administracyjnej, po ustaleniu wszystkich okoliczności istotnych do rozstrzygnięcia konkretnej sprawy, niemniej z odpowiedzi jednoznacznie wynika możliwość przekazywania danych instytucjom takim jak BTO.
„Biorąc pod uwagę również formy wyrażenia sprzeciwu opierające się nie tylko na zgłoszeniu sprzeciwu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, ale również na oświadczeniu osoby, a także konieczność przeprowadzenia wywiadu środowiskowego, to dla prawidłowego przeprowadzenia autoryzacji pobrania wymagany jest kontakt z osobami bliskimi zmarłego w celu wykluczenia sprzeciwu tej osoby za jej życia oraz dla pozyskania niezbędnych informacji od osoby, która dobrze znała dawcę. Tak więc uznać należy, że istnieje uzasadniona, przewidziana prawem potrzeba kontaktu z osobami bliskimi zmarłego w celu określenia bezpieczeństwa dawstwa” – wskazuje UODO. Zwracając uwagę na art. 37c ustawy transplantacyjnej, który określa obowiązki podmiotów uczestniczących w procedurach transplantacyjnych w zakresie postępowania z danymi oraz obowiązek zapewnienia monitorowania.
– Mam nadzieję, że ta opinia zmieni podejście szpitali i policji. Dodatkowo wiem, że Ministerstwo Zdrowia po naszej interwencji również wystąpiło do UODO o zajęcie oficjalnego stanowiska w tej sprawie – mówi prof. dr hab. Iwona Grabska-Liberek.