Stanowisko Dziennika Gazety Prawnej: Bohater jakiejkolwiek publikacji prasowej nie może dyktować jakiejkolwiek redakcji, który dziennikarz jest godzien opisywania faktów z jego życia, a który żurnalista tego zaszczytu dostąpić nie może. W demokratycznym państwie prawnym, do którego Polska wciąż się zalicza, w którym Konstytucja gwarantuje wolność prasy i zakazuje cenzury prewencyjnej - taka sytuacja jest nie do pomyślenia.

W dzisiejszym wydaniu DGP napisaliśmy, że były wiceminister sprawiedliwości, który odszedł z resortu z powodu oskarżeń o udział w tzw. aferze hejterskiej, zgłosił się do konkursu na sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. W tekście przedstawiliśmy komentarze środowiska sędziowskiego, jak również stanowisko sędziego Piebiaka, w którym ten odnosi się do formułowanych zastrzeżeń.
Bardzo wiernie przytoczyliśmy to, co nam powiedział. Autoryzację otrzymaliśmy na kilka minut przed zesłaniem gazety do drukarni. Nie wnosiła ona jednak żadnych zmian w stosunku do tego, co napisaliśmy.

Tymczasem w portalu społecznościowym Twitter pan sędzia Piebiak „z ubolewaniem stwierdza”, że jego wypowiedź została zmieniona w stosunku do tego co autoryzował, co jest nieprawdą. Jedyna różnica pomiędzy tekstem autoryzowanym a opublikowanym jest taka, że w pierwszym pan sędzia mówi w pierwszej osobie, a w drugim - w trzeciej.

Sędzia ma też pretensje, że oprócz niżej podpisanego, który rozmawiał z nim na potrzeby publikacji, drugim autorem tekstu była Małgorzata Kryszkiewicz, na co się nie godził. Przy okazji publicznie zarzucił naszej koleżance brak obiektywizmu, co narusza nie tylko jej dobre imię, ale i podważa wiarygodność naszej redakcji, z czym się zgodzić nie mogę.

Szanowny Panie Sędzio,

Nie znam praktyki polegającej na informowaniu rozmówcy o personaliach współautora, na wypadek gdyby ten miał z jakichś względów się mu nie spodobać. Natomiast przygotowanie publikacji przez więcej niż jedną osobę, z których każda odpowiada za przygotowanie innej części materiału jest praktyką stosowaną w dziennikarstwie od zawsze, pod każdą szerokością geograficzną.

Nie wyobrażam sobie również sytuacji, w której bohater jakiejkolwiek publikacji prasowej będzie sobie wybierał i dyktował jakiejkolwiek redakcji, który dziennikarz jest godzien opisywania faktów z jego życia, a który żurnalista tego zaszczytu dostąpić nie może. W demokratycznym państwie prawnym, do którego Polska wciąż się zalicza, w którym Konstytucja gwarantuje wolność prasy i zakazuje cenzury prewencyjnej - taka sytuacja jest po porostu nie do pomyślenia.

Poza tym w naszej pracy nie kierujemy się osobistymi sympatiami i antypatiami, lecz każdego dnia staramy się dochować zasad wynikających ze standardów rzetelnego dziennikarstwa. Nie po to, by zadowolić bohaterów naszych publikacji, lecz z uwagi na szacunek dla czytelników, którym winni jesteśmy dostarczanie obiektywnych informacji. Dlatego przygotowując informację na temat Pańskiego udziału w konkursie na sędziego NSA robiliśmy wszystko, by przedstawić zarówno związane z tym kontrowersje, jak i Pański punkt widzenia.

I pomimo deklaracji zakończenia „współpracy” przez Pana z naszą redakcją, cokolwiek miałoby to oznaczać, my ze swojej strony deklarujemy, że za każdym razem, gdy będziemy opisywać związane z Panem sprawy, zawsze będziemy usiłować uzyskać Pana komentarz. I tylko od Pana dobrej woli będzie zależało, czy nasi Czytelnicy poznają Pańską wersję, czy też nie.

Oczekuję też, że usunie Pan posty obrażające p. red. M. Kryszkiewicz i naruszające jej dobra osobiste.
Piotr Szymaniak.