Resort zamierza dokonać zmian w zasadach wynagradzania sędziów funkcyjnych. Sami zainteresowani uważają je za niekorzystne i postulują ich korektę.
DGP
Wysokość dodatków dla sędziów sprawujących funkcje prezesów i wiceprezesów sądów oraz przewodniczących wydziałów i ich zastępców ma być zależna od tego, ile osób orzeka w danej jednostce. Zasada ta jednak w ocenie wielu sędziów będzie prowadziła do niesprawiedliwego wynagradzania i może doprowadzić do tego, że zaraz nie będzie chętnych do sprawowania funkcji kierowniczych w sądach.

Niesprawiedliwe widełki

Założenie przyjęte w projekcie nowelizacji rozporządzenia w sprawie funkcji oraz sposobu ustalania dodatków funkcyjnych przysługujących sędziom jest proste – im więcej etatów w danym sądzie lub wydziale, tym wyższy mnożnik, od którego zależna jest wysokość dodatku przyznawanego prezesom, wiceprezesom sądów oraz przewodniczącym wydziałów i ich zastępcom (patrz: grafika). Ponadto wysokość dodatku zależeć będzie od poziomu sądu, w którym sprawowana jest funkcja.
Jak tłumaczy resort sprawiedliwości, zmiany są konieczne, gdyż obecne zasady są niejasne, a wysokość mnożnika nie jest uzależniona od tego, w jakim sądzie funkcja została powierzona. Dla przykładu – w przypadku prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych mnożnik wynosi obecnie od 0,4 do 1,1. Tymczasem, jak wskazuje ministerstwo, między największym a najmniejszym sądem apelacyjnym istnieją znaczne różnice etatowe (od 22 do 108 etatów).
Jednak zdaniem wielu sędziów, którzy zgłosili uwagi do projektu, zaproponowane przez resort rozwiązanie nie jest właściwe, a ustalone widełki są w wielu przypadkach mocno niesprawiedliwe. Takiego zdania jest m.in. Danuta Hryniewicz, prezes SO w Olsztynie. Jako przykład podaje nowe zasady mające obowiązywać w przypadku pełnienia funkcji prezesa sądu rejonowego. Wysokość mnożnika będzie wynosić w takim przypadku 0,4, gdy w sądzie orzekać będzie od 11 do 45 osób. Tymczasem, jak podkreśla Hryniewicz, „sądem o liczbie orzeczników 11 jest kierować i nadzorować jego wyniki pracy znacznie łatwiej niż sądem o liczbie orzeczników 45”. Dlatego też jej zdaniem widełki w tym zakresie powinny być rozszerzone.
Wątpliwości co do zaproponowanych rozwiązań ma również Maciej Nawacki, prezes SR w Olsztynie, członek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Za niesprawiedliwe uważa on różnicowanie dodatków funkcyjnych dla przewodniczących wydziałów czy prezesów sądów zależnie od poziomu sądu. „Najwięcej spraw rozpatrywanych jest na poziomie sądów rejonowych, tym samym największe obciążenie obowiązkami administracyjnymi proporcjonalnie od ilości orzeczników występuje w sądach rejonowych” – podkreśla sędzia.

Fala rezygnacji

Kolejnym czynnikiem, który będzie zapewne zniechęcać do obejmowania stanowisk funkcyjnych w sądach, jest planowane proporcjonalne zmniejszenie dodatków dla przewodniczących wydziałów i ich zastępców. Zwraca na to uwagę m.in. Joanna Bitner, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Jej zdaniem „wprowadzenie zarządzenia w kształcie takim, jak projektowany, bez uregulowania w inny niż obecnie sposób powierzania funkcji orzecznikom doprowadzi do tego, że Sąd Okręgowy w Warszawie oraz duże sądy rejonowe okręgu warszawskiego pozostaną bez kadry zarządzającej i bez nadzoru”.
Podobnego zdania jest prezes Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie Paweł Iwaniuk, który stwierdza wprost, że planowane zmiany wygenerują problem rezygnacji sędziów w trybie natychmiastowym z pełnienia funkcji, „co stworzy istotne trudności organizacyjne dla funkcjonowania jednostek i nie pozostanie bez wpływu na ilość czynności nadzorczych niezbędnych dla osiągania pożądanych wskaźników sprawności postępowania w sprawach zawisłych przed sądami”.
Dlatego też prezes Bitner uważa, że zasady przyznawania dodatków funkcyjnych powinny zostać ustalone w sposób elastyczny, taki, który pozwoli w szczególnych wypadkach uwzględnić również inne kryteria rzutujące na obciążenie pracą sędziów funkcyjnych. Wśród czynników, które należałoby brać jej zdaniem pod uwagę przy ustalaniu wysokości dodatku, prezes warszawskiego sądu wymienia m.in. liczbę faktycznie wykonujących pracę orzeczników, specyfikę wydziału czy sekcji czy wysokość wpływu spraw.
Krytykowane rozwiązania zawarte są w projekcie, na mocy którego w sposób znaczący – co nagłośniliśmy pod koniec sierpnia – zostaną podniesione dodatki funkcyjne m.in. dla sędziego pełniącego funkcję wiceministra sprawiedliwości (o ponad 5 tys. zł) czy też rzecznika dyscyplinarnego sędziów i jego zastępców (odpowiednio o 4,8 tys. zł i o ok. 3,4 tys.). Dlatego też zmiany dodatkowo bulwersują środowisko.
– Mamy w Ministerstwie Sprawiedliwości do czynienia z pandemią głupoty i chciwości – uważa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Przypomina on, że oprócz zaproponowanych zmian w określaniu dodatków funkcyjnych rząd planuje również zamrozić sędziom wynagrodzenia na przyszły rok.
– I w tych warunkach resort Zbigniewa Ziobry planuje podwyżki dla „książąt dobrej zmiany” w takiej wysokości, która mogłaby zawstydzić prezydenta i premiera – podkreśla prezes Iustitii.
DGP zapytał resort m.in. o to, czy nie obawia się, że po wprowadzeniu zmian w zasadach ustalania dodatków, w sądach zabraknie chętnych do sprawowania funkcji. Na odpowiedź nadal czekamy.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach