Gdański sąd nakazał publikację wyroku na stronie, która szerzy treści homofobiczne i antysemickie.
Sprawa ma początek w 2017 r., kiedy dziennikarka TVP Oddział Gdańsk wysłała do redakcji TVP list sprzeciwu wobec sposobu prezentacji materiałów, apelując o rzetelność dziennikarską. Tłem było powołanie do rady programowej Henryka Jezierskiego, którego ewentualne powiązania z tajnymi służbami PRL były szeroko dyskutowane na wizji. List otwarty dziennikarki został następnie opublikowany w lokalnym portalu informacyjnym „Czas Pomorza” i stał się przyczynkiem do wniesienia przeciwko niej prywatnego aktu oskarżenia o zniesławienie. Warto podkreślić, że dziennikarka koncentrowała się w liście na jej zdaniem nierzetelnym materiale TVP, przytaczając przy okazji stwierdzenia, które padły w programie. Sąd Rejonowy w wyroku z 5 marca 2020 r. (sygn. akt. II K 909/18) nie uwzględnił tych okoliczności, uznał dziennikarkę za winną zniesławienia i nakazał jej m.in. publikację wyroku na należącym do Jezierskiego portalu „Moto media”. Wyrok ten następnie został podtrzymany przez SO w Gdańsku dnia 13 sierpnia 2020 r. (sygn. akt II V Ka 1157/20). Z uzasadnieniem wyroku zapoznaliśmy się dopiero nieco ponad tydzień temu, gdy został on doręczony skazanej.
Samo wykorzystanie środka ochrony reputacji w postaci art. 212 k.k. budzi mój stanowczy sprzeciw. Sprawy na gruncie tego artykułu są regularnie kwestionowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który uznaje, że odpowiedzialność karna za zniesławienie godzi w swobodę wypowiedzi. Dodatkowo sąd rozpoznający sprawę nie uwzględnił faktu, że oświadczenie skazanej było związane z jakością programów w TVP i troską o poziom dziennikarstwa, a tym samym leżało w interesie publicznym. Ponadto sąd rejonowy nie dokonał rozróżnienia pomiędzy twierdzeniami o faktach i opiniami, do czego jest zobowiązany na gruncie orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Ustalając stan faktyczny, sąd nie przeprowadził kluczowego dla prawidłowego rozstrzygnięcia dowodu z nagrania materiału TVP Gdańsk. W materiale tym przedstawione były m.in. zbliżenia na dokumenty IPN dotyczące współpracy H. Jezierskiego z SB. Pominięcie tego dowodu spowodowało, że oświadczenie zostało wyrwane z istotnego dla prawidłowego rozstrzygnięcia kontekstu. Wyemitowany przez TVP Gdańsk w programie „Panorama” materiał był niemal w całości poświęcony kwestii, czy poszkodowany powinien zostać członkiem nowej Rady Programowej TVP Gdańsk. SR nie uwzględnił również faktu, że w oświadczeniu skazana przytoczyła fakty, które już wcześniej znane były opinii publicznej (zostały przedstawione w krytykowanym materiale TVP).
Na szczególną uwagę zasługuje kwestia orzeczonego wobec dziennikarki środka karnego – obowiązek publikacji wyroku na stronie oskarżyciela prywatnego. Zdaje się, że Sąd Rejonowy Gdańsk Północ nie zapoznał się z treściami publikowanymi na stronie „Moto media”. Strona ta oprócz tematyki motoryzacyjnej zawiera treści ksenofobiczne, antysemickie i homofobiczne, np. wpis przedstawiający oskarżyciela prywatnego wraz z bannerem „Dzisiaj pederasta, jutro pedofil”. W artykule zaś H. Jezierski ustosunkowuje się do filmu braci Sekielskich o pedofilii w Kościele, winiąc za nią „niewyobrażalne ZAŻYDZENIE (sic!), zwłaszcza wśród kościelnych elit – od rektorów seminariów duchownych po purpuratów kierujących diecezjami i zasiadających w Episkopacie Polski”. W artykule można ponadto przeczytać, że w konsekwencji upublicznienia kwestii pedofilii w Kościele „plon zgarniają środowiska sodomitów spod znaku LGBT”. Innym przykładem jest tekst pt. „Homofilia, śmiertelna dla Polaków choroba”, w którym autor określa mniejszości seksualne jako sodomitów. Stwierdzenia tego typu były wielokrotnie analizowane przez sądy w kontekście mowy nienawiści. Na przykład Sąd Okręgowy w Lublinie w sprawie Barta Staszewskiego przeciwko lubelskiemu radnemu uznał w grudniu 2019 r., że zestawienie mniejszości seksualnych z pedofilią jest zniesławiające.
Sprawa pokazuje, że sądy powinny wykazać szczególną ostrożność przy podejmowaniu decyzji o miejscu publikacji wyroku. Minimum rzetelności wymagałoby sprawdzenie treści, jakie widnieją na portalu, w celu uniknięcia sytuacji, w której wyroki wydawane w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej publikowane są na stronach zawierających treści budzące wątpliwości prawne. Jest to szczególnie ważne w kontekście ogólnopolskiej, podsycanej przez część sceny politycznej nagonki na mniejszości seksualne. Wydawałoby się, że sądy powinny wyciszać tego typu konflikty i unikać promowania takich treści. Obowiązek publikacji wyroku w „Moto media” stanowi legitymizację przez wymiar sprawiedliwości strony, na której pojawiają się treści godzące w prawa człowieka, w tym prawa mniejszości. Pozostaje mieć nadzieje, że zasądzenie takiego środka karnego było niedopatrzeniem sądu i wypadkiem przy pracy.