Przypomniano o tym podczas wczorajszej rozprawy w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Sprawa dotyczyła radcy prawnego ukaranego za trzy delikty (wymierzono mu karę łączną nagany). Zarzuty dotyczyły m.in. wprowadzenia w błąd klientów, którzy zlecili mu złożenie wniosku o uzasadnienie wyroku, celem sporządzenia kasacji. Obwiniony zapewnił, że wniosek ten został wysłany, mimo że nie zweryfikował, czy tak było w istocie. Jak później tłumaczył w postępowaniu dyscyplinarnym, zlecił napisanie pisma aplikantowi, który przygotował je do wysłania, ale to nie nastąpiło w terminie, bo sekretarka była na urlopie. Radcy zarzucano też, iż nie stawił się na rozprawie, na której zapadł wyrok – jak twierdził obwiniony, nie pojawił się na niej przez przeoczenie. Trzeci zarzut odnosił się zaś do naliczenia klientowi opłaty za skserowanie treści uzasadnienia z akt sprawy. Pozwoliło to zapoznać się z jego treścią, ale nie dawało możliwości wniesienia kasacji. Opłata nie była co prawda wysoka (16 zł), a pełnomocnik ją zwrócił, mimo to sąd izbowy uznał winę prawnika we wszystkich trzech wypadkach.
Była to jednak wina nieumyślna, a – jak argumentował radca – nie można naruszyć zasad etyki zawodowej nieumyślnie. Wyższy sąd dyscyplinarny podtrzymał jednak wyrok, wskazując, że mecenas nie tylko nie rozumie istoty odpowiedzialności dyscyplinarnej, opartej na winie – umyślnej bądź nieumyślnej, ale też swoim postępowaniem naruszył zasadę rzetelności w wykonywaniu zawodu radcy prawnego.
W kasacji obwiniony nie postawił formalnych zarzutów, a wniósł jedynie o zmianę kary na upomnienie oraz obniżenie kosztów. Argumentował, że nie można karać go odrębnie za naliczenie opłaty za ksero, gdyż było to jedynie prostą konsekwencją poprzedniego czynu (niewysłania wniosku w terminie). Jego obrońca podkreślał z kolei podczas wczorajszej rozprawy, że w ramach rekompensaty zrezygnował z ostatniej transzy wynagrodzenia należnej od klientów, a także przeprosił ich i zaproponował zrobienie tego publicznie.
Z kolei zastępca korporacyjnego rzecznika dyscyplinarnego stwierdził, że jego zdaniem czyn został popełniony umyślnie. Obwiniony bowiem świadomie poinformował klienta, że pismo zostało wysłane, choć nie zweryfikował tego. Ponadto odpowiada za organizację pracy w kancelarii i wybór pracowników. Co prawda na jego korzyść przemawia zwrot opłaty za ksero, ale nie powinien jej w ogóle pobierać, bo kserując akta, wiedział już, że wniosek o uzasadnienie nie został złożony w terminie. Natomiast rezygnacja z ostatniej transzy wynagrodzenia nie może być traktowana jako rekompensata, gdyż było to w istocie „rozliczenie się z klientami ich pieniędzmi”, a takie działanie powinno być absolutnym standardem przy takich uchybieniach, a nie nadzwyczajną okolicznością łagodzącą.
Izba Dyscyplinarna pozostawiła kasację bez rozpoznania (postanowienie z 7 października 2020 r., sygn. akt II DSI 11/20), wyjaśniając, że nie spełnia ona wymogów dla tego nadzwyczajnego środka zaskarżenia. Zdaniem składu orzekającego stanowiła ona jedynie rozważania o charakterze teoretycznoprawnym i nie mogła być rozpatrywana jako kasacja. Powinna bowiem zawierać przepisy, które zdaniem skarżącego zostały rażąco naruszone. W tym przypadku nie wskazano żadnego konkretnego uchybienia, a Sąd Najwyższy nie może rozpatrywać ich abstrakcyjnie.