Wydany w listopadzie zeszłego roku wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który stał się podstawą stwierdzenia przez SN w składzie trzech połączonych izb, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem, nie jest obowiązujący – stwierdziła sama ID SN w uzasadnieniu jednego ze swoich rozstrzygnięć (sygn. akt II DO 52/20).
ShutterStock
Postanowienie w trzyosobowym składzie zapadło na skutek wniosku złożonego przez jednego z prokuratorów, który domagał się wznowienia postępowania w swojej sprawie. Powoływał się przy tym na nowe okoliczności, w tym m.in. na wspomniane orzeczenie TSUE. ID SN postanowiła pozostawić wniosek bez rozpoznania. Uzasadniając tę decyzję, podkreślono m.in., że składy orzekające, które zadały TSUE pytania prejudycjalne, były sprzeczne z przepisami prawa. Przypomnijmy, pytania wyłoniły się na gruncie spraw rozpatrywanych przez Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, a zainicjowanych pozwami sędziów SN. Tymczasem, jak czytamy w uzasadnieniu rozstrzygnięcia ID, zgodnie z uchwaloną w 2018 r. przez obecną większość parlamentarną ustawą o SN (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 825) sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych dotyczące sędziów SN oraz sprawy z zakresu przeniesienia sędziego SN w stan spoczynku rozpoznaje wyłącznie ID SN. A skoro tak, to wyrok TSUE „nie może być uznany za obowiązujący na gruncie polskiego porządku prawnego, gdyż we wszystkich toczących się przed Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego postępowaniach, w których doszło do zadania TSUE pytań prejudycjalnych (…), przeprowadzono czynności w składach sprzecznych z przepisami prawa”.
Oburzenia tym rozstrzygnięciem nie kryje Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
‒ Trzech panów z ID SN faktycznie zakwestionowało traktat o UE oraz traktat o funkcjonowaniu UE. W kontekście połączenia funduszy z przestrzeganiem praworządności ów tercet dyscyplinarny może mieć istotny wkład w pozbawienie Polaków funduszy unijnych. Jest to kolejny eksces orzecznicy potwierdzający, że ci panowie nigdy nie powinni zasiadać za stołem sędziowskim i to nie tylko w SN – kwituje sędzia Markiewicz.