W listopadzie Sąd Najwyższy zajmie się pytaniem, czy odszkodowanie od Skarbu Państwa przysługuje za niesłuszne pozbawienie wolności za granicą stosowane po polskim wniosku o ekstradycję. Mężczyzna ponad rok pozbawiony wolności w Meksyku i Hiszpanii domaga się 1,4 mln zł.

Pytanie prawne w tej kwestii w końcu maja br. sformułował trzyosobowy skład Izby Karnej pod przewodnictwem jej prezesa sędziego Michała Laskowskiego. Wówczas skład ten zajmował się kasacją pełnomocnika mężczyzny od wyroków sądów obu instancji, które przyznały mężczyźnie jedynie 15 tys. zł zadośćuczynienia.

Sprawa miała swój początek, gdy w 2007 r. "na wniosek ekstradycyjny strony polskiej i wskutek wydania postanowienia o tymczasowym aresztowaniu" mężczyzna został pozbawiony wolności. Polski prokurator sformułował wobec niego dwa zarzuty popełnienia oszustw, których przedmiotem było mienie znacznej wartości. Areszt ekstradycyjny w Meksyku trwał rok, a w końcu tamtejszy sąd nie uwzględnił polskiego wniosku z uwagi na "niejasność sprawy i braki".

Jednak ponad dwa lata później - w październiku 2010 r. - mężczyznę zatrzymano w Hiszpanii na skutek wydanego przez polski sąd europejskiego nakazu aresztowania (ENA). "Przekazanie organom polskim wnioskodawcy miało miejsce 9 grudnia 2010 r. Już za pięć dni, to jest 14 grudnia 2010 r., wnioskodawca opuścił zakład penitencjarny wskutek zmiany środka zapobiegawczego na łagodniejszy, to jest na poręczenie majątkowe" - zaznaczono w uzasadnieniu pytania prawnego. Jak dodano, ostatecznie "właściwy sąd umorzył wobec wnioskodawcy postępowanie karne z powodu przedawnienia karalności zarzucanych mu przestępstw".

Pełnomocnik mężczyzny zażądał za cały okres pozbawienia wolności - w Meksyku, Hiszpanii i Polsce - łącznie od Skarbu Państwa 782 tys. 267 zł odszkodowania za poniesioną szkodę i 630 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Sądy uwzględniły wniosek tylko w zakresie zadośćuczynienia za pięciodniowy pobyt w polskim areszcie.

Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego, "odszkodowanie i zadośćuczynienie przysługuje również w wypadku niewątpliwie niesłusznego tymczasowego aresztowania lub zatrzymania". Problem sprowadza się jednak do kwestii, czy to "tymczasowe aresztowanie" odnosi się także do stosowanego przez obce państwo wobec osoby ściganej pozbawienia wolności na wniosek ekstradycyjny uprawnionego polskiego organu oraz na skutek wydania przez polski sąd ENA.

Jak zaznaczono w uzasadnieniu, pytania za orzeczeniami wydanymi przez sądu obu instancji w tej sprawie przemawia fakt, że "wprawdzie wniosek o ekstradycję i europejski nakaz aresztowania są autorstwa władz polskich, ale to jedynie w gestii właściwych organów państwa obcego leży stosowanie wobec osoby ściganej wszelkich środków przymusu". "Stanowisko władz polskich nie jest tu wiążące" - dodano.

"Warto odnotować, że identyczna sytuacja zachodzi, gdy to państwo obce ubiega się o wydanie przez Polskę osoby ściganej: wówczas to właściwy sąd polski rozstrzyga o tymczasowym aresztowaniu takiej osoby i dopuszczalności jej wydania - może przychylić się lub nie do żądania państwa obcego" - zaznaczono.

Jednak z drugiej strony w uzasadnieniu wskazano, iż "trzeba w tym miejscu silnie zaakcentować, że bez aktywności władz polskich, będących autorami już to wniosku o ekstradycję, już to ENA, żadną miarą nie doszłoby do stosowania przez władze obcego państwa wobec osób przebywających na jego terytorium w celu ich wydania Polsce tak radykalnego środka, jakim niewątpliwie jest tymczasowe aresztowanie". "Uchylanie się zatem strony polskiej od wszelkiej odpowiedzialności finansowej za przecież skutki własnych decyzji jawić się może – ujmując rzecz oględnie – jako niezrozumiałe" - podkreślono.

Za takim spojrzeniem opowiedział się także skład SN zadający pytanie. "Bliższe trzyosobowemu kompletowi orzekającemu jest stanowisko, że nie do pogodzenia z fundamentalną zasadą sprawiedliwości, jakkolwiek rozumianą, pozostaje niemożność dochodzenia rekompensaty pieniężnej za szkody i krzywdy wywołane postąpieniem władz polskich tylko z tego powodu, iż swoistym wykonawcą ich decyzji był organ państwa obcego, który – co silnie trzeba podkreślić – nie podjąłby wobec danej osoby żadnych represyjnych kroków bez inspiracji władz polskich" - zaznaczono.

"Przejawem pozornej troski byłoby instruowanie osoby pokrzywdzonej o możliwości dochodzenia swoich skądinąd słusznych roszczeń przed sądami obcych państw, bywa że bardzo odległych, w których obowiązują zgoła odmienne systemy prawne" - dodano ponadto w uzasadnieniu pytania.

Zagadnienie rozstrzygnie teraz poszerzony skład siedmiu sędziów SN. Termin posiedzenie w tej sprawie został już wyznaczony na 10 listopada br.

ShutterStock