Pierwsze orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie protestów wskazują, że ostatecznie SN uzna ważność wyborów prezydenckich. PKW nie widzi podstaw do kwestionowania wyników
Państwowa Komisja Wyborcza w przyjętym jednomyślnie sprawozdaniu powyborczym nie stwierdziła naruszeń prawa, które mogły mieć wpływ na wynik głosowania. Sąd Najwyższy, rozstrzygając o ważności wyborów, po rozpoznaniu protestów bierze też pod uwagę opinię PKW.
Do wczoraj do SN wpłynęło 5810 protestów. Na razie trudno określić, ile z nich dotarło w terminie. „Jako jeden z warunków rozpoznania protestu jest to każdorazowo badane przez składy orzekające. Protest wniesiony z przekroczeniem terminu SN pozostawia bez biegu” – tłumaczy Krzysztof Michałowski z biura prasowego sądu. Jednak jak wynika z wyjaśnień biura, daty wpływu protestów sugerują, że większość została wniesiona w terminie. Na ich składanie były trzy dni od momentu, kiedy PKW – 16 lipca – oficjalnie ogłosiła wyniki.
Na razie SN rozpatrzył 206 protestów wyborczych, ale 184 pozostawił bez dalszego biegu. Zarzuty zawarte w siedmiu protestach uznał za zasadne, lecz bez wpływu na wynik wyborów. W przypadku 15 protestów zarzuty zostały uznane za niezasadne.
Jakie skargi sąd uznał za zasadne? Wyborcy z zagranicy, mimo rejestracji, nie otrzymali pocztą na czas zaświadczeń o prawie do głosowania. Jeden z przypadków dotyczył Polaka mieszkającego w Szwecji, który 3 lipca wystąpił e-mailowo o wydanie zaświadczenia. Zostało ono jednak wysłane dopiero 6 lipca i, jak wynika z historii śledzenia przesyłek, szwedzka poczta nie dostarczyła go przed wyborami. „Czyni to protest W.W. zasadnym, gdyż w ten sposób naruszono konstytucyjnie i ustawowo zagwarantowane czynne prawo wyborcze skarżącego (art. 10 k.wyb.)” – uznał trzyosobowy skład SN.
Jednak w postanowieniu znalazła się formuła: „Należy jednak uznać, że nie wykazano, że ten przypadek naruszenia prawa wyborczego miał wpływ na ostateczny wynik wyborów, w sytuacji gdy różnica głosów pomiędzy kandydatami wyniosła 422 385”.
To jasna wskazówka dla pełnego składu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie rozstrzygać o ważności wyborów. Skoro ogólna liczba protestów nie przekracza 6 tys., czyli jest znacznie mniejsza od różnicy między kandydatami, trudno sobie wyobrazić, by sędziowie na podstawie indywidualnych protestów uznali wybory za nieważne.
Choć SN musi także rozpatrzyć protest sztabu Rafała Trzaskowskiego, który zawiera systemowe zarzuty dotyczące wyborów. Mowa np. o „naruszeniu art. 128 ust. 2 Konstytucji RP, poprzez wyznaczenie terminu wyborów prezydenckich na dzień 28 czerwca 2020 r. bez podstawy prawnej”. Chodzi o to, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządziła głosowanie niezgodnie z opisanymi w konstytucji przypadkami, czyli końcem kadencji czy opróżnieniem urzędu prezydenta, a na podstawie uchwały PKW po nieudanych wyborach 10 maja.
Kolejny z zarzutów dotyczy nierówności kandydatów. Po pierwsze z powodu zaangażowania mediów publicznych, „przygotowywania oraz finansowania ze środków publicznych Telewizji Polskiej materiałów wyborczych” Andrzeja Dudy oraz „dyskredytowania” w TVP Rafała Trzaskowskiego. Po drugie z uwagi na intensywny udział w kampanii członków rządu. Wreszcie sztab Trzaskowskiego zebrał w proteście indywidualne skargi naruszeń prawa wyborczego – np. nieotrzymanie zaświadczenia o prawie do głosowania czy otrzymanie niekompletnych pakietów. Są także zarzuty dotyczące liczenia głosów i podejrzenia fałszowania wyników wyborów w jednej z komisji wyborczych w Olsztynie przez dostawianie kolejnego znaku „x” na kartach z głosami na Trzaskowskiego, co czyniło te głosy nieważnymi.
– Uważamy, że te nieprawidłowości są na tyle poważne, że Sąd Najwyższy powinien unieważnić wybory i powinny zostać one rozpisane na nowo. Tym bardziej że pojawiają się kolejne informacje o nieprawidłowościach – podkreśla Robert Kropiwnicki z PO. Wczorajsza „Gazeta Wyborcza” opisała przypadek z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego we Wrocławiu. Prowadzące go siostry zakonne miały głosować za swoje podopieczne na prezydenta Dudę.
PKW odniosła się do protestu komitetu Trzaskowskiego. Jak wynika z naszych ustaleń, stanowisko tej instytucji trafiło do SN w piątek. – PKW nie znalazła argumentów, by przychylić się do wniosku o unieważnienie wyborów – podkreśla nasz rozmówca. Z kolei jak informuje nas Prokuratura Krajowa, prokurator generalny dotychczas nie zajął stanowiska w sprawie protestu komitetu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Prokurator generalny, podobnie jak PKW, przedstawia swoją ocenę przebiegu wyborów Sądowi Najwyższemu.
Na razie trzyosobowe składy SN rozpatrywały pojedyncze protesty składane samodzielnie przez wyborców. Ale spora część skarg została oparta na formularzach, jakie można było znaleźć w internecie, np. na stronie założonej przez PO. Jak tłumaczy rzecznik SN Aleksander Stępkowski, tego typu protesty będą rozpatrywane zbiorowo.
SN musi uporać się ze skargami do końca tygodnia. W poniedziałek 3 sierpnia mija bowiem termin, w którym ma wydać orzeczenie dotyczące ważności głosowania na prezydenta.
Z danych Sądu Najwyższego wynika, że najwięcej protestów złożyli wyborcy po wyborach prezydenckich w 1995 r. – wpłynęło ich wówczas 593 tys. Dla przykładu w 2010 r. przysłano 378 protestów, a w 2015 r. tylko 58.