Sam fakt, że wyrok został wydany na podstawie nieobowiązującego przepisu, nie uzasadnia jeszcze konieczności uchylenia orzeczenia ‒ uznał SN.
DGP
Wyrok Sądu Najwyższego zapadł w odpowiedzi na skargę nadzwyczajną wniesioną przez prokuratora generalnego. I zdaniem ekspertów może być istotny dla podmiotów uprawnionych do wnoszenia skarg. Wiadomo już bowiem, że bezcelowe jest ich kierowanie do sądu, gdy jedynym zarzutem byłoby to, iż sąd wydający prawomocny wyrok pomylił się w podstawie prawnej.

Pomylony przepis

Sprawa, która trafiła do SN, dotyczyła wykluczenia osoby z grona spółdzielców spółdzielni mieszkaniowej oraz eksmisji. Mężczyzna został wykreślony z listy członków w 2002 r. z powodu zadłużenia czynszowego. Nie zgadzał się z tą decyzją, wskazując, że zajmowane przez niego mieszkanie jest własnościowe.
Sąd rejonowy przyznał rację spółdzielni. Uwzględnił powództwo i nakazał wstrzymanie wykonania opróżnienia lokalu do czasu znalezienia dla mężczyzny lokalu socjalnego przez gminę. W uzasadnieniu wyroku sąd wskazał, że zgodnie z art. 210 prawa spółdzielczego były członek spółdzielni ma obowiązek opróżnienia lokalu mieszkalnego w związku z wygaśnięciem członkostwa.
Wyrok ten zaskarżył prokurator generalny skargą nadzwyczajną. Zarzucił mu, że sąd orzekł o eksmisji mężczyzny na podstawie art. 210 prawa spółdzielczego, który w chwili wyrokowania nie istniał. Został bowiem uchylony trzy lata przed datą wydania orzeczenia.
Prokurator wskazał, że narusza to podstawowe zasady konstytucyjne, w tym legalizmu i zaufania do państwa i jego organów. Niedopuszczalne jest bowiem to, by w tak istotny sposób państwo wpłynęło na sytuację jednostki (bez wątpienia bowiem eksmisja należy do doniosłych życiowych wydarzeń) na podstawie nieistniejącego przepisu.

Ta sama norma

Sąd Najwyższy argumentu prokuratora generalnego jednak nie uwzględnił. Wskazał, że co prawda art. 210 prawa spółdzielczego w chwili wyrokowania rzeczywiście nie istniał, ale tożsamy przepis znajdował się w art. 7 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
„Wydanie zaskarżonego wyroku na podstawie nieobowiązującego przepisu stanowi oczywiste naruszenie prawa materialnego, jednakże naruszenie to w okolicznościach sprawy nie ma charakteru rażącego, a więc takiego, który usprawiedliwiałby podstawę skargi nadzwyczajnej z art. 89 par. 1 pkt 2 ustawy o SN” ‒ wskazał sąd w uzasadnieniu. Albowiem ‒ jak wyjaśniono ‒ w okolicznościach tej konkretnej sprawy wskazanie nieobowiązującego przepisu prawa jako podstawy rozstrzygnięcia nie miało dla pozwanego bezpośrednio negatywnych skutków, skoro obowiązujący art. 7 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych wyrażał tożsamą treść, co nieobowiązujący art. 210 prawa spółdzielczego.
„W konsekwencji mimo błędnej podstawy orzeczenie odpowiadało prawu” ‒ uznał SN. I dodał, że należy odróżniać sytuację, w której przepisu w ogóle nie ma już w porządku prawnym, od przypadku, gdy dana norma jest, tylko znajduje się w innym miejscu.
„W tym konkretnym aspekcie istniała pełna ciągłość normatywna w ramach systemu prawnego, niezależnie od tego, że podlegał on istotnym strukturalnym zmianom. Oczywiście, zmiany te powinny bezwzględnie znaleźć wyraz w sposobie zredagowania zaskarżonego wyroku, który jednak nie uległby zmianie w wymiarze funkcjonalnym – miałby dokładnie te same skutki dla stron. Oznacza to, że w świetle obowiązujących wówczas przepisów niezmiennie istniały podstawy do orzeczenia eksmisji zgodnie z żądaniem pozwu” ‒ przekonuje SN.
Radosław Żuk, partner w ECDP Tax Żuk Komorniczak i Wspólnicy, uważa wyrok SN za niezwykle kontrowersyjny. Jego zdaniem jest on sprzeczny z zasadą państwa prawa.
‒ Z jednej strony bowiem SN przyznaje rację, że wydawanie wyroków na podstawie nieobowiązujących przepisów jest naruszeniem prawa, a z drugiej strony wskazuje, że tego typu naruszenie prawa nie jest na tyle rażące, aby stanowiło podstawę do uchylenia zaskarżonego orzeczenia ‒ dziwi się prawnik. I tłumaczy, że orzeczenie to może stanowić przyczynek do nieuwzględnienia wielu ze złożonych skarg nadzwyczajnych. Sąd Najwyższy będzie mógł wykorzystywać uzasadnienie wyroku w analogicznych przypadkach, twierdząc, że zasada zaufania do państwa i stanowionego prawa powinna się opierać na pewności prawa, która jest z kolei wyrażona poprzez stabilność orzeczeń sądowych.
‒ W mojej opinii taki sposób rozumowania właśnie nadwyręża zaufanie do państwa, gdyż pokazuje obywatelom, że mimo ewidentnych pomyłek sądowych nie powinno się zmieniać zapadłych orzeczeń, które zostały już faktycznie wykonane ‒ twierdzi Radosław Żuk.

Satysfakcja po latach

Mimo że SN nie podzielił argumentu prokuratora generalnego odnośnie do przywołania nieistniejącej podstawy prawnej, to stwierdził, że wyrok sądu rejonowego został wydany z naruszeniem prawa. Powód? Trybunał Konstytucyjny w wyrokach z 30 marca 2004 r. (sygn. K 32/03) oraz z 11 grudnia 2008 r. (sygn. K 12/08) stwierdził sprzeczność przepisów spółdzielczych, wprowadzających możliwość pozbawienia uprawnionego przysługującego mu spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu jako swoistą sankcję za utratę członkostwa w spółdzielni, z art. 64 ust. 2 konstytucji. Innymi słowy, w chwili wyrokowania przez sąd rejonowy nie było jeszcze wiadome, że regulacja zastosowana przez sąd jest niezgodna z ustawą zasadniczą. To zostało stwierdzone dopiero później.
Szkopuł w tym, że w sprawie mężczyzny lokal mieszkalny został już dawno temu zbyty przez spółdzielnię na rzecz osób trzecich. Doszło więc do nieodwracalnych skutków prawnych. W związku z tym SN zaskarżonego wyroku nie uchylił.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 3 czerwca 2020 r., sygn. akt I NSNc 46/19.