Choć w postępowaniu karnym szkodliwość społeczna czynu została uznana za znikomą, może on stanowić poważne przewinienie dyscyplinarne – uznała we wtorek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego.
Rozpatrzyła ona odwołanie prokuratora generalnego od wyroku prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego. Sprawa dotyczyła śledczego w stanie spoczynku, który w Krakowie pokłócił się z taksówkarzem o 12 zł. W wyniku sprzeczki uderzył kierowcę, a następnie został przez niego i innego pasażera obezwładniony. Na miejsce wezwano policję. Prokurator dalej był agresywny, wyrywał się policjantom i obrażał ich, używając wulgarnych słów. Funkcjonariusze czuli od niego alkohol, nie przeprowadzono jednak badania trzeźwości.
W sprawie wszczęto postępowanie zarówno karne, jak i dyscyplinarne. Pierwsze zakończyło się warunkowym umorzeniem, stwierdzając jednak winę i wypełnienie znamion przestępstwa. W drugim zapadł wyrok konsensualny, pozbawiający obwinionego waloryzacji uposażenia prokuratora w stanie spoczynku przez rok. Od tego wyroku odwołał się jednak prokurator generalny, wskazując, że kara była niewspółmiernie niska. Obecna wczoraj na rozprawie pierwsza zastępca rzecznika dyscyplinarnego wskazała, że mimo warunkowego umorzenia postępowania karnego prokurator został uznany za winnego przestępstwa umyślnego, co powinno skutkować najwyższym wymiarem kary dyscyplinarnej. PG wniósł więc o pozbawienie stanu spoczynku i związanego z tym uposażenia.
Skład orzekający przychylił się do tego wniosku (sygn. akt II DSK 1/20), wskazując, że choć od strony prawnokarnej można uznać znikomą szkodliwość społeczną czynu, to z punktu widzenia odpowiedzialności dyscyplinarnej było to przewinienie najpoważniejsze. Prokurator dopuścił się bowiem czynu iście chuligańskiego, a jego długoletnia służba i dorobek naukowy nie mogą być tu usprawiedliwieniem.