Naruszenie konstytucji, wspomaganie przez TVP jednego kandydata w wyborach, naruszenia ze strony administracji rządowej - to niektóre z argumentów podnoszone przez komitet wyborczy kandydata KO Rafała Trzaskowskiego w złożonym w czwartek do Sądu Najwyższego proteście wyborczym.

Grzegorz Wójtowicz, pełnomocnik wyborczy komitetu Rafała Trzaskowskiego, podczas briefingu przed SN po złożeniu protestu podkreślał, że zarzuty KO dotyczą zarówno kwestii konstytucyjnych, jak i działalności TVP oraz rządu.

"W naszym proteście zawarte są zarówno zarzuty dotyczące naruszenia konstytucji, czyli terminu zarządzania wyborów, o czym wielokrotnie mówili wybitni konstytucjonaliści. Mamy także zarzut, w naszej ocenie potężny, dotyczący działalności TVP i wspomagania przez nią jednego tylko z kandydatów, i dyskredytowania tylko kandydata Rafała Trzaskowskiego" - poinformował Wójtowicz.

"W naszych zarzutach zawarte są także, w naszej ocenie, naruszenia prawidłowego postępowania przez organy administracji rządowej i także wspierania przez te organy rządowe jednego z kandydatów" - dodał. Poinformował, że do protestu zostało dołączonych ponad 2 tys. indywidualnych zawiadomień o nieprawidłowościach, w tym dotyczących pozbawienia prawa wyborczego.

"To są tysiące nieprawidłowości, które polegały przede wszystkim na pozbawieniu wielu wyborców prawa wyborczego" - wyjaśnił. Zdaniem Wójtowicza, to wina "złej legislacji i postępowania w nagłym trybie". "Wielu wyborców, przede wszystkim w ramach głosowania korespondencyjnego zostało pozbawionych tego prawa w skutek niedoręczenia, zbyt późnego doręczenia lub doręczenia pakietów wyborczych bez kart do głosowania" - mówił.

Posłanka KO Barbara Nowacka oceniła, że to nie były uczciwe wybory, bo kandydaci "nie byli traktowani po równo".

"Uruchomiono gigantyczną machinę państwa, gdzie (premier) Mateusz Morawiecki odbył, jak się chwalił, 200 spotkań wyborczych, gdzie agitował wprost, gdzie nadużywano państwa i jego instytucji do działań na rzecz jednego kandydata, gdzie TVP urządzała seanse nienawiści w stosunku do jednego kandydata, a drugiego prezentowała jako najlepszego człowieka świata. To w końcu gigantyczne zaniedbania MSZ dotyczące głosowania Polonii za granicą" - wyliczała posłanka.

Wskazała, że dotychczas złożone protesty wyborcze dotyczą utrudnionego dostępu do głosowania, problemów z dopisywaniem się do spisu wyborców czy głosowania korespondencyjnego.

"Wybory to święto demokracji, a PiS to święto zniszczył. Dzisiaj stajemy tutaj w imieniu tych wszystkich osób, które czują, że im prawo wyborcze zostało odebrane, mówimy, że będziemy patrzeć na ręce" - mówiła Nowacka.

Wcześniej zarzut "nieuczciwości" wyborów wysnuła jedna z czołowych postaci sztabu Rafała Trzaskowskiego Sławomir Nitras.

"Jestem wieloletnim obserwatorem wyborów w ramach OBWE w różnych krajach. Tak właśnie fałszuje się wybory na Wschodzie. (Prezydent Rosji Władimir) Putin jest zresztą z tego dumny, że w dniu wyborów w Rosji wszystko jest elegancko, wszystko się zgadza, urny są przeźroczyste, kamery są wszędzie, komisje wyborcze są i ludzie głosują" - mówił w czwartek poseł KO.

"Dlaczego te wybory nie są wolne w Rosji? Bo jest obstrukcja przy rejestracji kandydatów. Poza tym całe państwo jest zaprzęgnięte w to, żeby wygrał jeden kandydat. Tak samo było tutaj" - dodał.

"Jak słyszę bezczelnego (członka zarządy TVP Jacka) Kurskiego, że Trzaskowskiego było więcej w +Wiadomościach+ niż (prezydenta Andrzeja) Dudy, to prawda. Tylko w jakim kontekście pojawiał się Duda? Wyglądał jak Kim Ir Sen w koreańskiej telewizji, a Trzaskowski był przedstawiany jak Krzyżacy czy Adenauer w czasach Gomułki, albo jak Hupka i Czaja w czasach Gierka. Cały aparat państwa był zaprzęgnięty po to, żeby jeden kandydat wygrał" - stwierdził Nitras.

Jego zdaniem "zrobiono cyrk w Warszawie, gdy był wypadek komunikacyjny", tymczasem kilka dni później doszło do skażenia na Dolnym Śląsku, którym nikt się nie zainteresował. "Państwo było systemowo zaprzęgnięte do tego, żeby walczyć z Trzaskowskim. To nie były uczciwe wybory" - podkreślił. "Obawiam się, że jak oni raz weszli na nieuczciwą drogę, to za trzy lata, jak trzeba będzie zrobić więcej, zrobią więcej" - dodał.

Czwartek jest ostatnim dniem, w którym można złożyć do SN protest przeciwko wyborowi prezydenta RP. Do południa w czwartek wpłynęło ich 164. Ponad połowa z tych protestów została skierowana do SN z zagranicy.

Po rozpoznaniu protestów wyborczych i na podstawie sprawozdania z wyborów PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta. Ma na to 21 dni od dnia podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez PKW. Termin ten upływa 3 sierpnia. PKW podała oficjalne wyniki wyborów w poniedziałek wieczorem. Prezydent Andrzej Duda uzyskał 51,03 proc. głosów - zagłosowało na niego 10 mln 440 tys. 648 wyborców; kandydat KO Rafał Trzaskowski osiągnął wynik 48,97 proc. - zagłosowały na niego 10 mln 18 tys. 263 osoby.