Mimo przelewu na ponad 15 tys. zł co miesiąc, mieszkanie w Warszawie mają za darmo. Z takiego przywileju od wielu lat korzysta dziewięcioro sędziów Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.
DGP
Dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego w stanie spoczynku od wielu lat zajmuje duże mieszkania służbowe w Warszawie. Płacą jedynie za media. Nowa I prezes SN chce ukrócić tę praktykę.
Sędziemu SN spoza Warszawy przysługuje służbowe mieszkanie w stolicy. Do 2015 r. wewnętrzne przepisy wskazywały, że w takim lokalu mogą zamieszkiwać ‒ w zasadzie przez nieograniczony czas ‒ również sędziowie już nieorzekający. W 2015 r. regulacje zmieniono. Ale sędziów w stanie spoczynku bezpłatnych, dużych mieszkań w najlepszych lokalizacjach stolicy nie pozbawiono.
Dziś spośród 19 mieszkań „rodzinnych”, którymi dysponuje sąd, aż dziewięć zajmują nieorzekający sędziowie. Dodatkowo płacą oni wyłącznie za media. Z naszych informacji wynika, że co najmniej jeden z tych lokali jest wynajmowany. W innym nie mieszka sam sędzia, lecz jego dziecko.
‒ Sąd Najwyższy nie może sobie pozwolić na zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych sędziów w stanie spoczynku. Tym bardziej że nie jest to uboga grupa społeczna. To był nieuzasadniony przywilej ‒ mówi DGP prof. Małgorzata Manowska, I prezes. Jej zdaniem praktyka zawierania umów użyczenia lokali stanowiących majątek SN z sędziami w stanie spoczynku rażąco naruszała zasadę dbałości o mienie publiczne. Zwłaszcza w sytuacji, gdy SN potrzebuje pomieszczeń dla sędziów orzekających i dla pozostałych pracowników.
W ubiegłym tygodniu wystosowała ona pismo do sędziów w stanie spoczynku. Jeśli nie uda się odzyskać lokali w drodze kompromisu, to I prezes po prostu wypowie umowy. Co ‒ jak słyszymy od jednego z „nowych” sędziów ‒ poprzedniczka Manowskiej, prof. Małgorzata Gersdorf, powinna zrobić już dawno temu.
‒ Nie znajduję żadnego racjonalnego powodu, aby sędziowie w stanie spoczynku zajmowali służbowe mieszkania. Po zakończeniu orzekania powinni je w określonym czasie ‒ najdalej kilku miesięcy ‒ zwolnić, a zasób mieszkaniowy powinien być wykorzystywany na potrzeby orzekających sędziów ‒ mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński z Iustitii. ‒ Martwi mnie dyskryminacja sędziów mających pecha mieszkać w Warszawie. Dla równowagi oni także powinni otrzymać klucze do mieszkań służbowych, ale w Krakowie, Gdańsku albo Paryżu ‒ kpi Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch Polska.
Poprosiliśmy Sąd Najwyższy o ujawnienie informacji dotyczących zasobów mieszkaniowych sądu. Między innymi po to, by sprawdzić, czy niedawne zakupy lokali dla sędziów z Izby Dyscyplinarnej były celowe. Z udostępnionych nam danych wynika, że co do zasady SN oszczędnie gospodaruje swoimi mieszkaniami ‒ w wielu z nich mieszka więcej niż jeden sędzia. Ale wskutek wieloletnich zaniedbań aż dziewięć najbardziej komfortowych lokali zajmowanych jest przez sędziów w stanie spoczynku oraz ich rodziny.

Potrzeba zmiany

Profesor Aleksander Stępkowski, rzecznik prasowy SN, przyznaje, że od lat mamy do czynienia z niezrozumiałą sytuacją, gdy czynni sędziowie spoza Warszawy mają znacznie gorsze warunki lokalowe niż sędziowie, którzy służby tej od wielu lat już nie pełnią.
‒ Dla I prezesa SN prof. Małgorzaty Manowskiej nie ulega wątpliwości, że mieszkania służbowe będące własnością SN muszą służyć sędziom orzekającym w sądzie. Dlatego też podjęła bardzo zdecydowane działania, by znaczny majątek SN, jakim są mieszkania wykorzystywane od lat przez sędziów w stanie spoczynku, mógł z powrotem służyć sędziom pełniącym służbę czynną, nie zaś prywatnym potrzebom sędziów, którzy jej od dawna nie pełnią ‒ komentuje Aleksander Stępkowski. I dodaje, że problem dostrzegła już prof. Małgorzata Gersdorf, poprzedniczka Manowskiej, za której kadencji dokonano istotnych zmian w stosownym zarządzeniu.
Przy czym zmiany te, choć ograniczyły jeszcze większe wykorzystywanie zasobów SN przez sędziowskich emerytów, to nie ukróciły praktyk występujących do 2015 r. Od jednego z tzw. nowych sędziów słyszymy, że winę za obecną sytuację ponosi właśnie prof. Gersdorf.
‒ Oczywiście sędzia po przejściu w stan spoczynku powinien honorowo samodzielnie zwrócić klucze do zajmowanego mieszkania. Ale jeśli tego nie robił, kierownictwo sądu powinno wypowiedzieć umowę użyczenia ‒ twierdzi sędzia.
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do Małgorzaty Gersdorf, lecz do zamknięcia wydania nie odpowiedziała.

Rodzina na nieswoim

Mieszkania służbowe przysługują sędziom, którzy są spoza Warszawy. W SN są dwa typy lokali. Jedne nazywane są „hotelowymi”, gdyż mieszka w nich najczęściej więcej niż jeden sędzia. Pełnią funkcję podobną do pokoju hotelowego. Drugi typ to mieszkania „rodzinne”. W takich sporych, dobrze usytuowanych lokalach zamieszkiwać mogą całe sędziowskie rodziny. Szkopuł w tym, że do 2015 r. wewnętrzne przepisy SN pozwalały na zajmowanie mieszkania służbowego także przez sędziów w stanie spoczynku. Uznawano bowiem, że skoro mieszkanie służbowe przysługiwać powinno sędziemu Sądu Najwyższego, to wliczać w to także należy sędziów w stanie spoczynku. Bądź co bądź nadal są przecież sędziami SN. Na przełomie 2014 i 2015 r. postanowiono jednak dokonać zmian. Od początku 2015 r. lokale użycza się już tylko osobom orzekającym. Tyle że umów zawartych przed graniczną datą (w większości to umowy użyczenia, w dwóch przypadkach umowy najmu) nie wypowiedziano. W ten sposób ci sędziowie, którzy wiele lat temu skończyli pracę w Warszawie i nie orzekają w SN, nadal zajmują mieszkania. Z naszych ustaleń wynika, że w jednym przypadku lokal jest wynajmowany (co jest niedozwolone w świetle regulaminu), zaś w innym sam sędzia w nim nie mieszka, za to wykorzystuje go jego rodzina.
Prawnicy, których poprosiliśmy o komentarz do sprawy, a którzy od lat przyglądają się funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, byli wyraźnie zaskoczeni informacją, że mieszkania należące do SN od wielu lat zajmują sędziowie w stanie spoczynku i ich rodziny.
‒ Nie znajduję żadnego racjonalnego powodu, aby sędziowie w stanie spoczynku zajmowali służbowe mieszkania. Po zakończeniu orzekania powinni je w określonym czasie ‒ najdalej kilku miesięcy ‒ zwolnić, a zasób mieszkaniowy powinien być wykorzystywany na potrzeby orzekających sędziów. Wyobrażam sobie, że można by zrobić odstępstwo od tej reguły w absolutnie wyjątkowych okolicznościach, np. gdy przejście w stan spoczynku związane jest z bardzo poważną chorobą sędziego ‒ uważa sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Zwraca przy tym uwagę, że uposażenia sędziów SN, także tych w stanie spoczynku, pozwalają na zakup mieszkania.
Podobnie twierdzi Bartosz Pilitowski, prezes fundacji Court Watch Polska. Mówi, że wyobraża sobie sytuacje wyjątkowe, w których sędzia zajmuje mieszkanie służbowe przez pewien czas po przejściu w stan spoczynku, np. ze względu na bardzo zły stan zdrowia. Jednak generalnie takie wsparcie na koszt państwa już po zakończeniu pracy w danym sądzie Pilitowski uważa za nieuzasadnione.
‒ Teoretycznie można by przyjąć, że takie świadczenie jest nagrodą za służbę i motywatorem dla kolejnych prawników, aby starali się o stanowisko sędziego SN. W takim wypadku nie rozumiem, dlaczego ten bonus jest tak słabo wypromowany ‒ wyzłośliwia się prezes fundacji.
Sąd Najwyższy poinformował nas, że dołoży wszelkich starań, aby odzyskać dziewięć mieszkań, które nie służą obecnie sędziom w stanie czynnym. Małgorzata Manowska chciałaby porozumieć się z sędziami w stanie spoczynku. Jeśli jednak nie uda się dogadać, budzące kontrowersje umowy zostaną po prostu wypowiedziane.