Po czterech dniach obrad nadal nie wiemy, którzy sędziowie zostaną przedstawieni prezydentowi jako kandydaci na I prezesa.
Kamil Zaradkiewicz, przewodniczący zgromadzenia ogólnego sędziów SN, a więc ciała, które ma dokonać tego wyboru, zdecydował o bezterminowym przerwaniu obrad i zwróceniu się do głowy państwa o dokonanie zmian w regulaminie SN. Liczy, że doprecyzowanie przepisów przetnie spory na temat sposobu, w jaki powinno obradować ZO SN. Jak zaznaczył, przy podejmowaniu tej decyzji kierował się troską o odbudowanie wizerunku wymiaru sprawiedliwości oraz o prawidłowe funkcjonowanie SN.
– W dotychczasowym obradowaniu ujawniły się rozbieżne interpretacje obowiązujących przepisów, a także stanowiska co do ich stosowania. To zaś, co ze smutkiem konstatuje, prowadzi do pogłębiania sporów i może prowadzić do kwestionowania prawidłowej realizacji poszczególnych czynności dokonywanych w trakcie ZO, w tym w szczególności przedstawienia kandydatur na stanowisko I prezesa SN – mówił wczoraj przewodniczący Zaradkiewicz.
Nie zdradził jednak, czy ma już gotowe własne propozycje dla głowy państwa sugerujące, co należałoby zmienić bądź doprecyzować w regulaminie SN.
Decyzja o przerwaniu obrad spotkała się z akceptacją tzw. starych sędziów SN, którzy od początku podkreślali, że obrady toczą w sposób nieprawidłowy. Nie udało się bowiem nawet ustalić ich porządku. Spór dotyczył również wyłonienia komisji skrutacyjnej, która miałaby policzyć głosy oddane na osoby ubiegające się o status kandydata na I prezesa SN.
– Przewodniczący zgromadzenia podjął bardzo dobrą decyzję, ponieważ przerwał zgromadzenie. Wydaje się nam, że dotychczasowe działania, jakie podejmowali starzy sędziowie, to nie była obstrukcja, lecz zgłaszanie uwag i mankamentów, które po trzech dniach obradowania dostrzegł także pan przewodniczący – ocenił Bohdan Bieniek, sędzia SN zaliczany do grupy starych sędziów.
Wtórował mu sędzia Włodzimierz Wróbel, który z kolei zasugerował, że nad własnymi rozwiązaniami będzie teraz pracowało zarówno Kolegium SN, jak i prezesi poszczególnych izb SN. Jednocześnie zauważył, że jest ogromny problem, gdyż ustawa o SN zawiera podstawę prawną do wydania przez prezydenta regulaminu SN, a nie regulaminu ZO SN. A to dwa odrębne organy konstytucyjne.
– W obecnym regulaminie są pewne przepisy dotyczące wyboru I prezesa SN, tyle że one nie mają zakorzenienia w ustawie – tłumaczył sędzia Wróbel. I dlatego starzy sędziowie proponowali na początku obrad zgromadzenia, aby ustalić krok po kroku, jak ma wyglądać zgromadzenie, nie narażając się przy tym na sprzeczność z ustawą i pozostając w zgodzie z regulacjami zawartymi w regulaminie SN.
Mimo wszystko sędzia Wróbel wyraził nadzieję, że wysiłki podjęte ze strony zarówno prezydenta, jak i organów SN pozwolą zachować stabilność w SN i zapobiegną sytuacji, w której najważniejszy sąd w Polsce stałby się łupem politycznym.
– To byłaby makabra dla wszystkich obywateli – zaznaczył sędzia Wróbel.
Takim optymistą nie jest natomiast Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Teraz na przykładzie SN widzimy, jak ma działać sąd pod kontrolą polityków. Najpierw mieliśmy uchwaloną polityczną ustawę o SN, a teraz mamy politycznego wysłannika, który przez trzy dni obrad starał się metodami rodem z PRL pacyfikować sędziów, a kiedy okazało się, że sytuacja go przerosła, że nie jest w stanie samodzielnie wykonać powierzonego mu zadania, zwraca się z prośbą o pomoc do polityka, czyli do prezydenta – komentuje prezes Iustitii. Jego zdaniem nie ma więc co liczyć na to, że zmiany zaproponowane w regulaminie SN będą miały charakter kompromisowy.
– Będzie to raczej coś w zasadzie instrukcji, jak spacyfikować SN, nie mając w nim większości – przewiduje sędzia Markiewicz.
Jednocześnie zapowiada, że sędziowie nie odpuszczą tej kwestii i w sytuacji, gdy wybór I prezesa SN zostanie dokonany z rażącym naruszeniem obowiązujących reguł, będą ten wybór podważali.