Przy pięciu zdaniach odrębnych zapadło postanowienie TK.
Sąd Najwyższy nie może interpretować przepisów w taki sposób, że prowadzić to będzie do zmian w sferze ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości. Nie może on również sprawować nadzoru nad prezydencką prerogatywą do powoływania sędziów. To główne tezy wczorajszego postanowienia Trybunału Konstytucyjnego. Zdania odrębne zgłosili: Leon Kieres, Mariusz Muszyński, Jarosław Wyrembak, Jakub Stelina i Piotr Pszczółkowski. Spośród których tylko jeden – sędzia Kieres – nie został powołany do TK przez obecną większość sejmową. Sędzia Muszyński zgodził się z merytorycznym rozstrzygnięciem, wytknął jednak trybunałowi m.in., że jest ono zbyt ogólne i słabo uzasadnione. Pozostali autorzy zdań odrębnych stanęli na stanowisku, że nie doszło do żadnego sporu kompetencyjnego, więc TK w ogóle nie powinien zajmować się wnioskiem marszałek Sejmu.
Elżbieta Witek chciała rozstrzygnięcia sporów kompetencyjnych między Sądem Najwyższym a Sejmem i między SN a prezydentem. Marszałek Sejmu zdecydowała się na ten krok po tym, jak I prezes SN złożyła wniosek o rozstrzygnięcie przez SN, czy udział w orzekaniu osoby, która została powołana na urząd sędziego na wniosek obecnej, kontestowanej Krajowej Rady Sądownictwa, skutkuje nienależytą obsadą sądu w postępowaniu karnym lub sprzecznością składu sądu z przepisami prawa w procesie cywilnym. W styczniu trzy izby SN wydały uchwałę potwierdzającą wątpliwości prof. Małgorzaty Gersdorf.
Uzasadniając wczorajsze postanowienie trybunału, Krystyna Pawłowicz, sędzia sprawozdawca, podkreśliła, że spory objęte wnioskiem marszałek Sejmu nie zostały zainicjowane w styczniu tego roku, a dużo wcześniej, gdyż już w 2018 r., kiedy to SN zdecydował się zwrócić z pytaniami prejudycjalnymi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jak mówiła, już te pytania podważały status sędziów powołanych na skutek wniosku obecnej KRS, a także konstytucyjność tego organu.
Zdaniem TK zarówno wniosek I prezes SN, jak i wydana na jego podstawie styczniowa uchwała zawierały fundamentalne wady konstytucyjne. – SN w uzasadnieniu uchwały w całości przyjął, zaakceptował i uszczegółowił, jak też przeniósł na grunt prawa polskiego tezy wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada 2019 r. sprzeczne z polską konstytucją – mówiła Pawłowicz.
Zarzuciła przy tym SN, że w całości odrzucił on przepisy polskiej konstytucji i orzecznictwa TK. Wytknęła, że SN podkreślił swój obowiązek lojalności wobec prawa unijnego i orzeczeń TSUE i stwierdził, że z tego obowiązku nie może być zwolniony decyzjami polskiej władzy ustawodawczej i wykonawczej. Tymczasem, jak mówiła Krystyna Pawłowicz, TSUE przekroczył swoje kompetencje wynikające z traktatów unijnych, wydając rozstrzygnięcia dotyczące sposobu unormowania kwestii zastrzeżonych do wyłącznej kompetencji państw członkowskich, w katalogu, którym mieści się również wymiar sprawiedliwości.
Z tą argumentacją polemizowali niektórzy sędziowie TK, zgłaszając zdania odrębne. Zdaniem sędziego Kieresa niebezpieczny jest wynikający z postanowienia TK zakaz realizacji przez SN obowiązków wynikających z orzeczeń sądu międzynarodowego, w tym wyroków TSUE.
– TK jest sądem polskim, ale też odgrywa rolę sądu unijnego w zakresie, w jakim stosuje prawo UE. Taka rola polskiego TK nie była dotychczas kwestionowana ani w teorii, ani w praktyce – zauważył sędzia. Dlatego też trudno mu się pogodzić z sytuacją, kiedy TK w ramach pozornego postępowania w sprawie sporu kompetencyjnego próbuje powstrzymać SN od wykonania obowiązków wynikających z prawa UE. Jak przypominał, TK w przeszłości sformułował już tezę, że w razie sprzeczności konstytucji ze zobowiązaniami wynikającymi z prawa UE są tylko trzy rozwiązania: zmiana konstytucji, zmiana prawa UE lub wystąpienie Polski z UE.
Sędzia Pszczółkowski natomiast zarzucił TK, że ten nie zbadał żadnego rzekomego sporu kompetencyjnego, ale de facto dokonał oceny orzeczenia TSUE oraz styczniowej uchwały SN.
– Wyrażam przekonanie, uwzględniając wszystkie te okoliczności, że TK w sposób wadliwy wydał postanowienie w innym celu – mówił sędzia Pszczółkowski. Tym celem miałoby być m.in. szanowanie powołań sędziów, co do których są zgłaszane wątpliwości. Pojawiły się również głosy, że zarówno treść wczorajszego orzeczenia TK, jak i wygłoszone ustne motywy jego uzasadnienia wskazują, że mamy do czynienia nie ze sporem kompetencyjnym, ale stricte politycznym. A do rozstrzygania takich sporów kompetencji TK nie ma.
Podobnego zdania jest dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, który nie znajduje podstawy prawnej do wypowiadania się przez TK w sprawie zgodności z prawem polskim orzeczeń TSUE.
– To radykalnie wykracza poza kompetencje TK – zauważa ekspert. Dodaje, że takie działania wywołają z pewnością perturbacje prawne i to także w zakresie prawa unijnego.
Z postanowienia TK zadowolony jest Paweł Mucha, wiceszef Kancelarii Prezydenta.
– Uznaję trafność rozstrzygnięcia TK co do wskazania, że powoływanie sędziów jest wyłączną kompetencją prezydenta, co wprost wynika z konstytucji – podkreśla Mucha.