Jeśli sąd nakłoni strony do ugody na posiedzeniu przygotowawczym, opłata sądowa jest zwracana w całości. Dlaczego więc tak samo nie jest traktowana ugoda zawarta przed formalnym rozpoczęciem rozprawy?
DGP
Zwrot połowy, trzech czwartych, a nawet całości opłaty od pozwu w przypadku ugody to jedno z narzędzi, jakie wprowadzono za pomocą ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze wspieraniem polubownych metod rozwiązywania sporów (Dz.U. z 2015 r. poz. 1595). Nowelizacja zmieniała m.in. art. 79 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 785, dalej u.k.s.c.) w ten sposób, że sąd zwracał z urzędu:
■ całą opłatę od pisma wszczynającego postępowanie w pierwszej instancji, jeżeli zakończyło się ono ugodą zawartą przed rozpoczęciem rozprawy (art. 79 ust. 1 pkt 1 lit. h.),
■ trzy czwarte opłaty, jeśli po rozpoczęciu rozprawy zawarto umowę przed mediatorem (art. 79 ust. 1 pkt 2 lit. a),
■ połowę opłaty, jeśli ugodę zawarto po rozpoczęciu rozprawy w pierwszej instancji (art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. c).
Jeśli sąd nakłoni strony do ugody na posiedzeniu przygotowawczym, opłata sądowa jest zwracana w całości. Dlaczego więc tak samo nie jest traktowana ugoda zawarta na samym początku rozprawy przed formalnym jej rozpoczęciem?
Czasem jednak negocjacje trwają do ostatniej chwili. Co w sytuacji, gdy strony pojawiają się na rozprawie z wynegocjowaną treścią porozumienia? Choć w zasadzie sąd nie podejmuje już wtedy żadnych czynności poza zatwierdzeniem ugody (jeśli otrzyma jej treść w formie elektronicznej, nie musi niczego nawet przepisywać), w praktyce najczęściej zwracana jest tylko połowa opłaty.
– Nie rozumiem, dlaczego w takich przypadkach strony mają ponosić koszt równy połowie wpisu, czyli przy maksymalnych opłatach może to być nawet 100 tys. zł. Wydaje się to absolutnie nieracjonalne i stojące w sprzeczności z art. 79 ust. 1 pkt 1 lit h u.k.s.c. – mówi Bartosz Majkowski, radca prawny z kancelarii BMME Radcowie Prawni.

Ugoda sądowa, ale zawarta przed rozprawą

Po uchwale Sądu Najwyższego z lutego 2018 r. (sygn. akt III CZP 88/17) sytuacja jeszcze bardziej się zagmatwała. SN stwierdził wówczas, że „przepis art. 79 ust. 1 pkt 1 lit. h u.k.s.c. (nakazujący zwrot całej opłaty – red.) dotyczy wyłącznie ugody sądowej oraz ugody zawartej przed mediatorem. Jednocześnie uznał, że „przewidziane w omawianym przepisie zawarcie ugody uzasadnia zwrot całej opłaty tylko wtedy, gdy do ugody doszło przed rozpoczęciem rozprawy (...), a więc w okresie przed wywołaniem sprawy skierowanej na posiedzenie wyznaczone na rozprawę”.
– Zgodnie z powyższą tezą należałoby konsekwentnie uznać, że musi istnieć jakiś moment w toku procesowania przed sądem I instancji, który umożliwiłby stronom faktyczne skorzystanie z dyspozycji art. 79 ust. 1 pkt 1 lit. h u.k.s.c., zgodnie z wytycznymi przedstawionymi w uchwale SN – mówi Anna Krutulska-Finkielsztein, radca prawny z kancelarii BMME. – Jednak zgodnie z art. 210 par. 1 k.p.c. rozprawa odbywa się w ten sposób, że po wywołaniu sprawy strony – najpierw powód, a potem pozwany – zgłaszają ustnie swoje żądania i wnioski oraz przedstawiają twierdzenia i dowody na ich poparcie – przytacza prawniczka. Dodając, że duża część doktryny łączy moment rozpoczęcia rozprawy już z wywołaniem sprawy, tj. technicznie rzecz ujmując, z poinformowaniem stron czekających na korytarzu sądowym, iż rozpocznie się procesowanie w ich sprawie. – W tej sytuacji nie wiadomo, w jaki sposób strony mogłyby, zgodnie z uchwałą SN, zawrzeć ugodę sądową i uzyskać zwrot całej opłaty od pozwu, zwłaszcza że w myśl art. 158 par. 1 k.p.c. jej treść zostaje wciągnięta do protokołu rozprawy – zauważa mec. Krutulska-Finkielsztein.
Jej zdaniem praktyka niektórych sądów, odmawiających stronom zwrotu całej opłaty od pozwu w przypadku, gdy do zawarcia ugody doszło na pierwszym posiedzeniu (a nawet wcześniej), jeszcze przed przystąpieniem do jakiegokolwiek rozpoznania sprawy, jest niewłaściwa. Jest bowiem duża różnica pomiędzy zawarciem ugody przed rozpoczęciem merytorycznego rozpoznania sprawy a zawarciem jej w pierwszej instancji, ale już po przeprowadzeniu całości postępowania dowodowego przez sąd. – Nie ma jednak żadnego uzasadnienia dla zrównywania tych sytuacji – dodaje mec. Krutulska-Finkielsztein.
Inaczej na problem patrzy dr hab. Aneta Łazarska, sędzia z Sądu Okręgowego w Warszawie. – Ratio legis tych przepisów zdaje się być takie, by nie czekać z ugodą do rozprawy. Strony od razu po złożeniu pozwu powinny podjąć rozmowy i dążyć do porozumienia, licząc na zwrot całej opłaty – uważa sędzia Łazarska. Podkreślając, że z punktu widzenia sądu, który i tak musi się przygotować do rozprawy, poinformowanie o ugodzie po wywołaniu sprawy nie jest optymalnym rozwiązaniem. – Dlatego celowe jest, aby strony złożyły pismo do sądu informujące o zamiarze zawarcia ugody przed rozprawą – zaznacza sędzia.
Z kolei dr hab. Joanna Studzińska, profesor Akademii im. Leona Koźmińskiego, kierownik Zakładu Postępowania Cywilnego w Katedrze Prawa Cywilnego, zauważa, że zawarcie ugody przed sądem, w odróżnieniu od ugody zawartej przed mediatorem, ma ten dodatkowy walor dla stron, że jest ona tytułem egzekucyjnym. – Jednak zasadność pobierania połowy opłaty od pozwu w sytuacji zawarcia ugody zaraz po rozpoczęciu rozprawy przed sądem I instancji, gdy sąd nie musiał podjąć czynności merytorycznych, budzi wątpliwości – mówi prof. Studzińska.
W takiej sytuacji, jak przyznaje, pobieranie mniejszej części opłaty, np. 20 proc., jako swoistej rekompensaty za działania sądu, które ten musiał wykonać celem przygotowania sprawy do rozpoznania, byłoby bardziej sprawiedliwe.

Im więcej aktywności sądu, tym opłata mniejsza

Poza tym takie ukształtowanie zasad zwrotu opłaty sądowej, a także dokonywana wykładnia regulacji o jej zwrocie, zupełnie pomijają asymetryczność tych rozwiązań względem tych, które dotyczą wprowadzonego ostatnią nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego posiedzenia przygotowawczego. Celem takiego nieformalnego posiedzenia, które odbywa się z udziałem sądu i stron lub ich pełnomocników, jest przede wszystkim zachęcenie ich do ugody, a dopiero wobec braku woli konsensusu stworzenie planu rozprawy. Jeśli zatem strony, zachęcone przez sąd, który po zmianie przepisów może w dodatku przedstawić swój pogląd co do przewidywanego rozstrzygnięcia, porozumieją się, to powód odzyska 100 proc. opłaty. Jeśli zaś sąd nie zorganizuje posiedzenia przygotowawczego, a strony zgłoszą chęć ugody na pierwszej rozprawie, to powód może liczyć jedynie na 50 proc. Tymczasem nakład pracy sędziego jest w tym ostatnim przypadku nieporównywalnie mniejszy niż przy przygotowaniu i przeprowadzeniu posiedzenia przygotowawczego.
– Patrząc na literalną wykładnię przepisów o kosztach sądowych, rzeczywiście ugoda zawarta w wyniku udziału stron w posiedzeniu przygotowawczym uprawnia do odzyskania 100 proc. opłaty sądowej. Zastosowanie mniej korzystnego rozwiązania w sytuacji, gdy sąd nie musi podejmować czynności w celu merytorycznego rozpoznania sprawy, wydaje się mało logiczne. Mamy do czynienia z luką prawną, jedną z wielu zaistniałych w wyniku uchwalenia ostatniej ustawy nowelizującej kodeks postępowania cywilnego – pointuje prof. Joanna Studzińska.

Rozprawa czy sprawa

Jednak Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że nie ma wymogu, by stawka opłaty, czy jak w tym przypadku zwrotu, odzwierciedlała nakład pracy sądu.
– Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by w przypadku zawarcia ugody na posiedzeniu przygotowawczym zwracana była cała opłata od pozwu. Tak silny bodziec motywacyjny jest w oczywisty sposób uzasadniony celem posiedzenia przygotowawczego, którym jest ugodowe rozwiązanie sporu – informują przedstawiciele resortu.
Poza tym MS zwraca uwagę, że sąd, w myśl art. 210 par. 1 k.p.c., wywołuje nie rozprawę, lecz sprawę, czyli ogłasza rozpoczęcie posiedzenia w danej sprawie, a art. 148 par. 1 k.p.c. wyraźnie odróżnia rozprawę od posiedzenia jawnego, na które została wyznaczona.
Zatem nie wydaje się uzasadnione utożsamianie chwili wywołania sprawy, czyli rozpoczęcia posiedzenia jawnego, z rozpoczęciem rozprawy. Obie te chwile dzieli odstęp czasu, w którym możliwe jest dokonanie czynności procesowych – tłumaczy MS.
Ministerstwo przyznaje jednak, że w ramach wzmacniania mechanizmu motywującego strony do zawarcia ugody warto rozważyć wprowadzenie innej stawki zwrotu opłaty sądowej w przypadku polubownego zakończenia sporu od razu na pierwszej rozprawie.