Zaległości rosną. Jedni dłużnicy nie są w stanie płacić, bo stracili pracę, inni wykorzystują sytuację. Instytucjonalnych rozwiązań nie przewidziano.
– W lutym były partner przelał tylko połowę alimentów. Tłumaczył, że musi się zabezpieczyć na wypadek utraty pracy. W marcu nie przyszły już od niego żadne pieniądze – mówi Karolina, która wychowuje 7-miesięczną córkę. Brak 500 zł w budżecie odczuwa bardzo. Dlatego próbowała negocjować, by płacił część sumy. Bez efektu. – Powiedział, że muszę sobie radzić sama.
Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi, mówi, że takich sytuacji przybywa. – Współpracujemy z organizacjami samodzielnych rodziców, m.in. Stowarzyszeniem „Dla Naszych Dzieci” i Fundacją KiDs. Sygnały są jednoznaczne. Epidemia powoduje duży spadek wpływu alimentów nie tylko w egzekucji. Także tam, gdzie do tej pory były one regulowane osobiście – mówi.
– Nie ma dnia, by nie pisały do nas kobiety. Boją się, czy utrzymają pracę. Co gorsza, ojcowie ich dzieci zalegają z alimentami. I mają na to jedną odpowiedź: koronawirus – mówi Katarzyna Stadnik z Fundacji KiDs.
Jaka jest skala problemu? Komornik Robert Damski tylko w ostatnich dniach dostał kilkanaście wniosków od dłużników alimentacyjnych o treści: „W związku z trudną sytuacją proszę o niepobieranie ode mnie alimentów do lipca”. – To nieporozumienie. Nie jestem adresatem takiego wniosku, ja wykonuję wyrok – tłumaczy. O zmianie zasądzonych alimentów może zdecydować sąd. Lub wierzyciel, jeśli zgodzi się, by egzekwować od dłużnika inne kwoty.
Miernikiem sytuacji jest też liczba księgowań na koncie kancelarii komorniczej. To m.in. kwoty z egzekucji z wynagrodzenia albo pieniądze, które przelewają sami dłużnicy. – Przed wybuchem epidemii było ich ok. 500 w tygodniu. Teraz liczba spadła o połowę – podkreśla Damski.
Andrzej Ritmann dodaje: im trudniejsza jest sytuacja finansowa dłużników, tym mniejsza skuteczność komorników. Wprowadzone regulacje, jak choćby zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób, utrudniają czynności terenowe, co ma przełożenie na możliwość licytacji ruchomości. Z kolei licytacje nieruchomości odbywają się w sądach, a te również starają się chronić przed wirusem.
Osobną kwestią jest, czy i w jakiej skali dłużnicy alimentacyjni próbują wykorzystać tę sytuację. – Istnieje niestety spora grupa uporczywych dłużników, którzy niezależnie od okoliczności nie chcą regulować zobowiązań wobec własnych dzieci – mówi Ritmann.
Co na to osoby zobligowane do płacenia alimentów? Ireneusz Dzierżęga z Narodowego Centrum Ojcostwa również odbiera kilkanaście telefonów dziennie od osób, które mówią: nie mam z czego zapłacić. – Zawsze istnieli ojcowie, dla których każdy pretekst do unikania odpowiedzialności był dobry. Ale teraz mówimy o ludziach, którzy stanęli pod ścianą – ocenia.
Wśród nich jest Wojciech Czapla. Alimenty na dwoje jego dzieci pochłaniają 60 proc. jego wynagrodzenia. Firma produkcyjna, w której pracuje, wysłała większość osób na przymusowy urlop do świąt. Co potem? – Nie wiem. Oszczędności nie mam, mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu – odpowiada. – Sądy nie rozpatrują teraz spraw alimentacyjnych, nie mogę wystąpić o zmniejszenie kwoty. Zostanę dłużnikiem.
Michał Kubalski, naczelnik Wydziału Prawa Rodzinnego w Biurze RPO, mówi nam, że do rzecznika spływają skargi od takich właśnie osób. Piszą o konieczności zawieszenia płacenia alimentów lub przynajmniej zmniejszenia zasądzonej kwoty. – Chcieliśmy, by ten problem został zauważony w specustawie – by kwestie alimentacyjne zostały uwzględnione w sądowym katalogu spraw pilnych, a tym samym sądy mogły nadal orzekać. Innym rozwiązaniem mogłoby być przeznaczenie środków z funduszu związanego z przeciwdziałaniem COVID-19 na pokrycie zobowiązań alimentacyjnych przez jakiś czas, np. 90 dni. Zaproponowaliśmy limit takich świadczeń – 500 zł – wylicza. I dodaje, że tych propozycji nie zauważyli ani marszałek Sejmu, ani Senatu. – Skierowaliśmy je do ministra sprawiedliwości, który może wpłynąć na kształt specustawy teraz lub przy kolejnej jej nowelizacji.
Spytaliśmy MS o te propozycje. Ministerstwo przekonuje, że jeśli z przyczyn obiektywnych ktoś nie może wywiązać się z obowiązku alimentacyjnego, nie naraża się na odpowiedzialność karną z art. 209 k.k. „Nie ma zatem dziś konieczności uzupełnienia katalogu spraw pilnych o kwestie zmiany orzeczenia w sprawach dotyczących alimentów” – czytamy w odpowiedzi, w której nie ma jednak słowa o wsparciu finansowym.