- Proszę przy tym zauważyć, że zarzuty formułowane wobec ID raz polegają na zaprzeczeniu, że jest ona sądem, innym razem na podnoszeniu tezy, że jest sądem wyjątkowym. Pomija się przy tym, że nawet sąd wyjątkowy jest sądem - mówi w rozmowie z DGP dr Konrad Wytrykowski orzekający w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Zdecydował się pan, o czym pisaliśmy w DGP w zeszłym tygodniu, skierować do Trybunału Konstytucyjnego pytania prawne dotyczące statusu izby SN, w której pan orzeka. Skąd taka decyzja?
W przestrzeni medialnej krąży teza, która została przyjęta również w debacie prawniczej, a nawet w orzecznictwie Sądu Najwyższego, że Izbę Dyscyplinarną SN należy traktować jak „sąd wyjątkowy”, zakazany w czasie innym niż wojna przez art. 175 ust. 2 konstytucji. Mam tu na myśli uchwałę poszerzonego składu SN z 23 stycznia br., która przyłącza się do oceny statusu Izby Dyscyplinarnej zawartej w wyroku z 5 grudnia 2019 r., sygn. akt III PO 7/18. Judykaty te jednak nie zawierają żadnych rozważań na temat rzekomej „wyjątkowości” ID, ale odsyłają do artykułu prof. Włodzimierza Wróbla „Izba Dyscyplinarna jako sąd wyjątkowy w rozumieniu art. 175 ust. 2 Konstytucji” („Palestra”, nr 1 z 2019 r., s. 17–35). Publikacja ta stała się więc wyrocznią dla kolejnych orzeczeń dotyczących tej kwestii, a zwłaszcza wspomnianej styczniowej uchwały w sprawie, w której jednym z dwojga sprawozdawców był właśnie prof. Wróbel jako sędzia SN.
Co w tym dziwnego? Przecież sądy, nie wyłączając TK, dość często odwołują się w swoim orzecznictwie do tez formułowanych w doktrynie.
Trudno w tym wypadku mówić o doktrynie w sensie ścisłym jako poglądzie zrodzonym z teoretycznej, abstrakcyjnej analizy ustawodawstwa. To wyłącznie pogląd stworzony ad hoc dla oceny Izby Dyscyplinarnej, co więcej to pogląd jednostkowy, a nie opinio communis doctorum, czyli ugruntowana ogólna opinia uczonych. Nie można tracić z pola widzenia, że jak na razie ta „doktryna” sprowadza się do tego, że wszyscy, nie wyłączając sędziego Wróbla, powołują się na artykuł prof. Wróbla. Nie zgadzam się z większością tez artykułu pana profesora i uważam, że istnieją poważne argumenty obalające te tezy, przyjęte następnie za swoje przez składy orzekające SN. Jako legalista uważam, że stanowienie oraz weryfikacja już ustanowionego prawa nie mogą odbywać się drogą publicznie formułowanych wątpliwości ani tez stawianych w uzasadnieniach orzeczeń sądowych. W państwie prawa działania te muszą następować w sposób przewidziany w konstytucji, a weryfikacja zgodności prawa krajowego lub europejskiego z ustawą zasadniczą, stanowiącą najwyższe prawo obowiązujące w Polsce, stanowi wyłączną kompetencję TK. Poszerzony skład SN, uzurpując sobie w uchwale z 23 stycznia funkcje innych konstytucyjnych organów państwa, kontestuje istniejącą rzeczywistość prawną i społeczną. Pytanie zadane TK stanowi prosty sposób na sprawdzenie, czy Izba Dyscyplinarna jest zakazanym przez konstytucję sądem wyjątkowym. Sposób ten mogły łatwo wypróbować także trzy stare izby SN, gdyby nie to, że istnienie trybunału jest przez nie ignorowane. Uznałem, że czas przeciąć praktykę powielania wydumanych tez i respektowania wyłącznie równoległej rzeczywistości społecznej i prawnej, z pominięciem obowiązującego prawa, legalnych władz i organów państwa. Stąd moje pytanie do TK.
Pana działalność spotkała się z krytyką ze strony niektórych przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Zarzucono panu, że kierując pytania do TK w sprawie izby, w której pan orzeka, dąży pan tylko do usankcjonowania swojego statusu.
Nie jest tak, że nie dopuszczam sytuacji, gdy TK stwierdzi niekonstytucyjność którejś z norm dotyczących ID. Jeśliby bowiem okazało się, że np. uprawnienia prezesa SN kierującego pracą ID, dodatek do wynagrodzenia, autonomia budżetowa lub ograniczenie kompetencji I prezesa SN względem sędziów ID stoją w sprzeczności z konstytucją, to przecież najprostszym wyjściem będzie eliminacja tych norm z polskiego prawa. Może to się stać bezpośrednio wskutek orzeczenia TK lub pośrednio – wskutek działań ustawodawczych, dla których impulsem będzie orzeczenie TK. Tym samym dążę do wyjaśnienia sytuacji prawnej ID na gruncie krajowym, a nie „usankcjonowania swojego statusu”, jak sugeruje Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”. Daleki jestem przy tym od czarno-białej oceny rzeczywistości tak łatwo ferowanej przez kontestatorów ID.
Proszę przy tym zauważyć, że zarzuty formułowane wobec ID raz polegają na zaprzeczeniu, że jest ona sądem, innym razem na podnoszeniu tezy, że jest sądem wyjątkowym. Pomija się przy tym, że nawet sąd wyjątkowy jest sądem. Tym samym oczekuję wyjaśnienia zgodności normy prawnej sformułowanej w pytaniu z art. 175 ust. 1 i art. 175 ust. 2 konstytucji. Szkoda, że wyrażona przez panią prezes Morawiec krytyka podjętej przeze mnie inicjatywy ucieka od kwestii merytorycznych, a sprowadza się do argumentacji ad hominem na zasadzie „Co z tego, że ma rację, skoro ja nie uznaję tej racji, bo głosi ją sędzia ID”.