Leniwy administrator hipoteki nie utrudni ludziom odzyskania pieniędzy. Gdy bowiem tylko ktoś jest obligatariuszem, to ma legitymację do dochodzenia od dłużnika rzeczowego zaspokojenia z nieruchomości obciążonej hipoteką. Stwierdził tak Sąd Najwyższy, wskazując, że wyjście z innego założenia byłoby pozostawieniem wierzycieli na pastwie chęci lub niechęci administratorów hipoteki.
Sprawa dotyczyła mężczyzny, który kupił ćwierć wieku temu ponad tysiąc obligacji pewnej spółki. Zabezpieczeniem była hipoteka łączna ustanowiona na rzecz obligatariuszy, dla której ustanowiono administratora.
Szkopuł w tym, że obligacje nie zostały wykupione, ale administrator nie palił się do działania. Powstał kłopot: czy w takiej sytuacji obligatariusz może samodzielnie dochodzić należnej mu kwoty?
Rozpoznający sprawę sąd okręgowy uważał, że tak. Swój wniosek wywiódł z uznania, że hipoteka nie należy do majątku administratora, zaś odpowiednio należy zastosować przepisy prawa upadłościowego.
Sąd apelacyjny miał jednak więcej wątpliwości, którymi postanowił podzielić się z Sądem Najwyższym. Z jednej strony bowiem spostrzeżenia pierwszej instancji są trafne. Z drugiej – w księdze wieczystej nie wymienia się przecież imiennie obligatariuszy, a jedynie administratora hipoteki.
„W podziale sumy uzyskanej z egzekucji nieruchomości może dojść do sytuacji udziału w nim nie wszystkich wierzycieli, a tylko tych, którzy zgłosili się i dysponują tytułem wykonawczym lub przynajmniej zabezpieczeniem powództwa” – spostrzegł sąd pytający.
Zdaniem Sądu Najwyższego każdy obligatariusz ma legitymację czynną. Jakkolwiek bowiem ustawodawca w zasadzie zapomniał o uregulowaniu tej kwestii, to należy podejść do sprawy zdroworozsądkowo. Zdrowy rozsądek zaś nakazuje, by chronić prawa wierzycieli na wypadek braku działania po stronie administratora. Systemowym bezpiecznikiem jest przecież, że każdorazowo w sprawie wyrokuje sąd, więc nie istnieje ryzyko, że obligatariusz otrzyma nienależne mu pieniądze.
Sąd Najwyższy podzielił pogląd wyrażony przed sąd pierwszej instancji, że obligatariusze nie mają wpływu na wybór administratora oraz zakres jego obowiązków. Nie jest zatem wykluczone, że administrator, jako osoba powołana przez emitenta, będzie funkcjonować w swoistym konflikcie interesów, co z kolei osłabia pozycję obligatariuszy. Co prawda taki administrator może ponosić odpowiedzialność odszkodowawczą, ale stanowiłoby to kolejne utrudnienie dla wierzycieli dochodzących swych roszczeń.

orzecznictwo

Uchwała Sądu Najwyższego z 27 lutego 2020 r., sygn. akt III CZP 55/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia