- Uchwała SN tworzy nieznaną polskiemu prawu kategorię sędziów niezdolnych do orzekania – mówi Paweł Mucha, wiceszef Kancelarii Prezydenta.
Dlaczego zdaniem prezydenta Sąd Najwyższy nie miał prawa wydać uchwały dotyczącej orzekania przez sędziów powołanych przez nową KRS?
Skoro był wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie sporu kompetencyjnego w przedmiocie zagadnienia prawnego stawianego składowi połączonych izb SN, a w istocie rzeczy ingerującemu w kompetencje prezydenta i Sejmu, to nie powinno być uchwały SN. Na podstawie art. 86 ustawy o organizacji i postępowaniu przed TK w takiej sytuacji następuje zawieszenie postępowania przed SN z mocy prawa. Sędziowie nie powinni podejmować uchwały. Clou całej sprawy jest kwestia odpowiedzialności dyscyplinarnej. Część środowiska sędziowskiego jest przekonana, że trzeba zakwestionować funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej SN i w ogóle przepisy dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. A nie może być tak – i prezydent podkreśla to od lat – że ktoś ma ogromną władzę orzekania, a kiedy sam popełni przewinienie dyscyplinarne czy czyn zabroniony, to jego odpowiedzialność jest iluzoryczna. Sądzę, że tu chodzi właśnie o zablokowanie odpowiedzialności dyscyplinarnej. Bo skąd taki atak na Izbę Dyscyplinarną? Dlatego, że ma wyodrębnioną strukturę, że tam są ławnicy, że są osoby, które mają doświadczenie prokuratorskie. A prezydent mówi: masz ogromną władzę indywidualną, ale nie jesteś ponad prawem.
Ale efekt uchwały jest szerszy, dotyczy także sądów powszechnych.
Jestem zdumiony jej treścią. To swoista sofistyka, z jednej strony rzekomo nie kwestionujemy powołań sędziowskich, ale z drugiej można wywieść, że sędziowie powołani przez prezydenta są faktycznie niezdolni do orzekania. Swoją drogą, to kategoria sędziów nieznana polskiemu prawu. Uchwała w ogóle nie powinna być podjęta, a co więcej, tryb jej podjęcia narusza samą ustawę o SN i przepisy proceduralne co do działań podjętych w celu wyłączenia od udziału w posiedzeniu izb i sędziów SN. Proszę zwrócić uwagę, że w istocie to uchwała części sędziów SN podjęta z rażącym naruszeniem prawa. Źródłem prawa w Polsce są przede wszystkim konstytucja i ustawy. Część sędziów SN prowadzi działalność quasi-prawotwórczą, która ma doprowadzić do tego, że kwestionuje się prerogatywę konstytucyjną prezydenta powołań sędziowskich i ignoruje ustawy przyjęte zgodnie z konstytucją przez parlament, których nie zakwestionował TK.
Czy państwo spodziewają się, jaki będzie wyrok TK w sprawie sporu kompetencyjnego między Sejmem a SN?
Marszałek Elżbieta Witek zapytała, czy jest możliwe, by SN jakąkolwiek uchwałą eliminował z systemu prawnego przepisy ustawy, która nie jest przedmiotem orzeczenia TK. I czy w ogóle możliwe jest takie rozumienie kompetencji konstytucyjnej związanej z prerogatywą powołań sędziowskich, które prowadzi do tego, że jeden sędzia bada status innego powołanego sędziego. W moim odczuciu w obu tych przypadkach ingerencja jest niedopuszczalna, bo nie znajduje umocowania konstytucyjnego. Kompetencją TK jest się wypowiedzieć, a jego orzeczenia mają moc powszechnie obowiązującą.
A co może zmienić jeszcze orzeczenie trybunału? To rodzaj szermierki prawnej?
Nie. To działanie leży w interesie państwa i następuje, żeby zapobiec próbie wprowadzenia stanu niepewności prawnej. TK jest wyłącznie uprawniony, żeby ten spór rozstrzygnąć.
Co się stanie, jeżeli TSUE posłucha Komisji Europejskiej i wyda postanowienie o środkach tymczasowych dotyczących zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej?
Nie chcę uprzedzać orzeczenia TSUE. Oficjalnie będzie się wypowiadał polski rząd, zaangażowane jest MSZ. Ale nie uważam, by była podstawa do ingerencji w organizację wymiaru sprawiedliwości w Polsce. I zupełnie nie godzę się na to, że są w Europie tacy, którzy mogą dowolnie kształtować swój ustrój wymiaru sprawiedliwości i są tacy, którym nic nie wolno na gruncie tych samych przepisów prawa europejskiego.
Orzeczenia TSUE będą uniwersalne. Na ewentualny casus polski będzie się można powoływać także w innych krajach.
Ale na czym polega rzekome naruszenie prawa europejskiego? Gdzie nasze przepisy są niezgodne z prawem unijnym? W którym zakresie? W jakim wymiarze?
Generalny zarzut jest taki, że budujemy jak z klocków Lego. Bierzemy sobie jeden klocek z jednego zestawu, drugi z drugiego i tworzymy konstrukcję, która akurat pasuje władzy, zmieniając ład instytucjonalny.
Ja tego tak nie widzę. Weźmy wyrok TSUE z 19 listopada (wskazał, że SN ma badać niezależność Izby Dyscyplinarnej – red.). On wstrzemięźliwie odnosił się do wzorców kontroli, czy w danym przypadku możemy powiedzieć, że sędzia zachowuje przymiot niezawisłości, abstrahując od tego, że powołanie sędziowskie zawsze będzie skuteczne, czyli jest niekwestionowalne. W tym duchu też szła uchwała siedmioosobowego składu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Proszę zwrócić uwagę na ryzyko dla obywateli. Co by się zaczęło dziać, gdybyśmy zaczęli rozliczać, jaka większość powołała KRS, która wskazała danego sędziego, czy który prezydent go powołał? Będziemy przeciwdziałać próbom wprowadzania chaosu prawnego.
Jak pan ocenia treść uchwalonej ustawy dyscyplinującej?
Uważam, że podczas prac w Sejmie ustawa została pozytywnie zmieniona. Kwestie związane ze sferą prywatną sędziów dotyczące ich aktywności w mediach społecznościowych czy sformułowanie pierwotne art. 107 prawa o ustroju sądów powszechnych, które ktoś mógł rozumieć jako hamowanie możliwości występowania z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE – to było nie do przyjęcia i zostało w toku prac sejmowych skorygowane. Ostateczną decyzję co do losów ustawy podejmuje prezydent w konstytucyjnym trybie.
Czy wchodzi w grę coś innego niż jej podpisanie? Ustawa ma uciąć wątpliwości, jakie się pojawiają po czwartkowej uchwale SN?
Ustawa jest analizowana. Nigdy nie uprzedzam swoimi wypowiedziami rozstrzygnięć prezydenta. Ale ona odwzorowuje w istotnej części to, co wyraża konstytucja. Pojawia się w niej definicja sędziego, a uchwała SN nie stanowi polemiki z ustawą. Uchwała SN stanowi próbę obejścia prawa, konstytucji. Stanowi nieuzasadnioną na gruncie orzeczenia TSUE próbę postawienia tezy, że daje ono jakieś generalne uprawnienie SN, żeby sędziów w Polsce odsunąć w części od orzekania. To jest niedopuszczalne. Sędzia, gdy prezydent go powoła, jest sędzią, i tyle. Poza tym, czy państwo nie widzą, że mamy dziś łamanie prawa, manifestację polityczną, na którą idzie człowiek, w którego sprawie będzie wydawane orzeczenie, idzie sędzia w todze z fioletowym żabotem, idą politycy? Takie zachowania naruszają konstytucję.
Jeżeli sędzia uznaje, że pewne przepisy czy działania władz uderzają w jego zawodową misję, nie ma prawa manifestować sprzeciwu?
Niech to ocenią czytelnicy DGP. Sędzia w todze, z łańcuchem, udzielający wywiadów telewizji arabskiej, opowiadający o swoich ocenach politycznych. Inny sędzia krzyczący hasła na wiecu politycznym, na którym jest dwóch kandydatów na prezydenta, liczni posłowie… Rozumiem, że sędzia może się wypowiadać w kwestiach związanych ze swoim statusem sędziowskim i ma prawo jako obywatel formułować opinie co do treści procedowanego prawa. Ale naprawdę trzeba być ślepym na rzeczywistość, by nie zauważyć, że te ramy są przekraczane przez aktywność publiczną i polityczną niemieszczącą się w standardzie konstytucyjnym.
Stąd takie ostre wypowiedzi prezydenta na temat sędziów?
Prezydent konsekwentnie zabiera głos na temat potrzeby dalszej reformy sądownictwa. Wobec prezydenta wyrażane są powszechnie postulaty dotyczące reformy wymiaru sprawiedliwości. Ludzie podchodzą do prezydenta i mówią, że oczekują sprawnie działających sądów, że sędziowie nie będą się zajmować polityką. I chcą rzeczywistej odpowiedzialności sędziów, wtedy gdy ktoś ma zarzuty przyjęcia 200 tys. zł łapówki, spowodował wypadek w stanie nietrzeźwości czy w innych znanych opinii publicznej bulwersujących przypadkach. Prezydent mówi o pewnych patologiach funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Natomiast większość sędziów nie chce się angażować w politykę, nie chce ochrony tych, którzy łamią prawo.
Ale wypowiedź o obcych językach została odebrana w ten sposób, że jeżeli TSUE zastosuje środki tymczasowe albo wyda kolejne orzeczenie, to my powiemy, że…
To powinno być odebrane tak: art. 4 konstytucji stanowi, że władza zwierzchnia w RP należy do narodu, a art. 8 – że najwyższym prawem RP jest konstytucja. Nawet TSUE w swoim orzeczeniu wprost mówi o tym, że organizacja wymiaru sprawiedliwości nie jest kompetencją UE. Wszystkie orzeczenia odwołują się do art. 2 Traktatu o UE czy do Karty praw podstawowych, czyli prawa do sądu. Nikt z perspektywy unijnej nie mówi, że jest tu jakakolwiek kompetencja do organizacji wymiaru sprawiedliwości, bo ona jest w państwach członkowskich bardzo różna.
Czy wobec tego natężenia sporu wokół sądów nie byłaby dobra inicjatywa okrągłego stołu? Jarosław Gowin mówił, że gdyby zaproponował to bezstronny autorytet, to nie byłoby takie złe.
Kancelaria Prezydenta bacznie obserwowała proces legislacyjny i śledzi wszystkie poczynania związane z reformą wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście trzeba uspokojenia emocji, rozsądnego działania, ale tam, gdzie jest próba obejścia prawa, trzeba to mówić wprost. Prezydent jest zwolennikiem debaty. Rozmawiał z marszałkiem Senatu. Gdyby udało się zbudować taką formułę okrągłego stołu z gwarancją, że da ona efekty, to dlaczego nie. Przy czym spotkanie marszałka Piotra Zgorzelskiego wpisywało się w kampanię wyborczą Władysława Kosiniaka-Kamysza, a w dużym uproszczeniu sprowadzało się do licznych wypowiedzi „żeby było tak, jak było”. A tego postulatu nie akceptuje polskie społeczeństwo.
Czy po wyborach, kiedy zamieszanie wokół sądów ucichnie, nie będzie tak, że realne problemy wymiaru sprawiedliwości znowu zejdą na dalszy plan i rządzący nic nie zrobią, aby usprawnić sądy?
Nie. Po wyborach emocje niewątpliwie opadną. Reformę wymiaru sprawiedliwości należy przeprowadzić, a jej zwieńczeniem powinno być usprawnienie pracy sądów odczuwalne przez obywateli. Dobrymi rozwiązaniami prawnymi są skarga nadzwyczajna czy wprowadzenie rzeczywistej odpowiedzialności dyscyplinarnej, co dziś napotyka na ogromny opór części elit sędziowskich wspieranych przez liderów części opozycji. Należy przeprowadzić zgodnie z prawem wybór I prezesa SN. Nie można godzić się na naruszanie niezawisłości sędziowskiej przez sędziów, którzy zajmują się de facto polityką. Ale to nie jest oczywiście cel sam w sobie. Tym celem jest usprawnienie działania polskich sądów, walka z przewlekłością postępowań. Te procesy prezydent wspiera i będzie dalej inicjował i monitorował.