Na ponad 8 tys. zł opiewa faktura za wykonanie, na żądanie prokuratury, odpisów 150 aktów notarialnych. Śledczy, którzy dokumenty mogli po prostu skserować, teraz nie zamierzają płacić.
Co mówią przepisy? / DGP
Spór o zapłatę taksy notarialnej jest odpryskiem głośnej sprawy notariusza Andrzeja Korewickiego, którego kancelaria nie odprowadziła kilku milionów złotych do Urzędu Skarbowego. To, do czyjej kieszeni trafiały pobierane od klientów opłaty z tytułu podatku od czynności cywilnoprawnych, VAT czy taksy notarialnej, jest przedmiotem ustaleń. W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie toczą się w tej sprawie dwa odrębne postępowania. Jedno z zawiadomienia notariusza, który o kradzież oskarża swoją asesorkę Paulinę K. drugie natomiast z zawiadomienia tejże Pauliny K., przeciwko notariuszowi Andrzejowi Korewickiemu. I to właśnie na kanwie drugiego z tych postępowań powstał spór o wynagrodzenie notariusza.

Po co cała treść

Prowadząca sprawę prokurator Małgorzata Musiał-Klenk skierowała do sądu wniosek o zwolnienie z tajemnicy notarialnej w zakresie uzyskania odpisów z ponad 300 aktów notarialnych, na co ten przystał. W zażaleniu na to postanowienie notariusz wskazywał, że tajemnica notarialna chroni nie tyle notariusza, ile przede wszystkim jego klientów, a więc jej uchylenie na podstawie art. 180 par. 2 kodeksu postępowania karnego powinno następować tylko w ostateczności. Zwłaszcza że – jak przekonywał – w protokole kontroli podatkowej znajdują się wszystkie informacje, jakie chce uzyskać prokurator, w tym numery żądanych aktów notarialnych, wysokość podatku PCC, taksy notarialnej oraz podatku VAT. „Dane, które prokurator żąda, są usytuowane na ostatniej stronie każdego aktu notarialnego. Po co więc prokuratorze treść tych aktów” – wskazywał notariusz, jednocześnie uprzedzając też o konsekwencjach finansowych, z jakimi wiąże się wykonanie odpisów na żądanie prokuratury.
„W praktyce notarialnej jedynym sposobem ujawnienia treści oryginału aktu notarialnego jest sporządzenie wypisu, odpisu lub wyciągu takiego aktu. Zgodnie z art. 79 pkt 7 prawa o notariacie, sporządzanie wypisów, odpisów lub wyciągów jest odrębną czynnością notarialną, za której dokonanie notariuszowi przysługuje wynagrodzenie. Wydaje się, że zasada udostępniania treści aktu notarialnego jedynie poprzez sporządzenie wypisu, odpisu lub wyciągu niekoniecznie musi mieć zastosowanie w postępowaniu karnym. Wykorzystanie dowodowe w tym postępowaniu dokumentu notarialnego, w tym przede wszystkim aktu notarialnego, może nastąpić także na wiele innych sposobów, w tym poprzez dokonanie przez prokuratora lub inną upoważnioną osobę (np. funkcjonariusza policji) wglądu do aktu notarialnego lub innego dokumentu objętego tajemnicą notarialną i zapoznanie się z jego treścią” – czytamy w zażaleniu na postanowienie o zwolnienie z tajemnicy zawodowej, którego ostatecznie sąd nie uwzględnił.
W tej sytuacji notariusz sporządził 150 odpisów (drugich 150 nie mógł z powodu przekazania oryginałów aktów do archiwum), zarejestrował je w Repertorium A, naliczył opłatę, po czym przekazał je prokuraturze wraz z fakturą opiewającą na ponad 8 tys. zł. Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie maksymalnych stawek taksy notarialnej (Dz.U. z 2004 r. nr 148, poz. 1564 ze zm.) opłata wynosi bowiem 6 zł plus VAT za każdą rozpoczętą stronę.
Można co prawda wystąpić do sądu o zwolnienie z taksy notarialnej, ale wówczas w zastępstwie strony wnosi ją Skarb Państwa, a co za tym idzie – jedynym podmiotem, który nie może być zwolniony z wniesienia opłaty, jest Skarb Państwa.

To nie była czynność

W odpowiedzi prokuratur Musiał-Klenk wydała postanowienie o odmowie przyznania kosztów, uznając żądanie notariusza za bezpodstawne i wskazując, że nie są to czynności notarialne.
„Należy zauważyć, że prokuratura wystąpiła o odpisy aktów w ramach prowadzonego postępowania przygotowawczego, uzyskawszy wcześniej sądowe postanowienie o zwolnieniu z tajemnicy notarialnej w związku z czym nie może być w jakikolwiek sposób traktowana jako strona czynności notarialnej bowiem organ nie ubiega się o nadanie formy notarialnej realizowanej przez nią czynności cywilno prawnych, a jedynie żąda udostępnienia dokumentu mającego taką moc prawną” (pisownia oryginalna).
Pytany o sprawę Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przekonuje, że zachowanie organu było w tej sprawie jak najbardziej prawidłowe.
– Czynności prokuratora miały oparcie w obowiązujących przepisach prawa, w tym art. 217 par. 1 i 2 k.p.k.; taki sposób pozyskania dokumentów wynikał z etapu sprawy oraz poczynionych w toku śledztwa ustaleń. W postanowieniu prokurator przedstawił szczegółową argumentację uzasadniającą zajęte stanowisko, jak też powołał odpowiednie przepisy prawa. Na postanowienie prokuratora notariusz złożył zażalenie. Akta sprawy wraz z zażaleniem zostały przekazane do Prokuratury Regionalnej w Warszawie w celu rozpoznania zażalenia na postanowienie prokuratora – informuje rzecznik.
– Jeśli wykonanie odpisów nie jest czynnością notarialną, skoro jest to wydane, opieczętowane, zarejestrowane i wpisane do repertorium, to nie wiem, czym jest. Można się oczywiście śmiać, ale ja się czuję, jakby prokuratura nakłoniła mnie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, a za wyłudzenie zgodnie z art. 286 kodeksu karnego grozi do 8 lat więzienia – mówi Andrzej Korewicki, który na postanowienie prokuratora o odmowie zapłaty złożył zażalenie do Prokuratury Regionalnej w Warszawie. – Dlatego niezależnie od tego, jak zostanie rozpatrzone moje zażalenie, zamierzam wystąpić z powództwem cywilnym przeciwko prokuraturze. Przecież nie dość, że nie otrzymałem pieniędzy za wykonane na żądanie przez prokuratury czynności, to jeszcze od tej faktury muszę teraz zapłacić ponad 3 tys. zł podatku, wyższą składkę, której wysokość uzależniona jest od obrotu – dodaje notariusz.

Nierozwiązany problem

Zdaniem dr. Andrzeja Jana Szeredy, dyrektora Polskiego Instytutu Notarialnego (POLINot), problem z kwestionowaniem należności notarialnych za czynności dokonywane na zlecenie organów procesowych ciągle powraca. Ostatnio instytut sporządził opinię amicus curiae do sprawy toczącej się przed Sądem Rejonowym w Koszalinie, dotyczącej przyznania notariuszowi wynagrodzenia za sporządzenie, na żądanie sądu, wypisu aktu notarialnego. Z opinii wynika m.in., że gdy notariusz wykonuje czynność na zlecenie sądu, to występuje on jako strona czynności notarialnej i jest zgodnie z ustawą odpowiedzialny za wynagrodzenia notariusza. – Brak jest bowiem normy prawnej nakazującej notariuszowi dokonanie czynności notarialnej na rzecz sądu bez wynagrodzenia – czytamy w opinii, z której jednoznacznie wynika, że złożenie przez notariusza wniosku o przyznanie należności obejmujących nie tylko zwrot wydatków, na które składa się np. koszt przesłania dokumentu (art. 5 par. 2 prawa o notariacie), ale również wynagrodzenia za dokonaną czynność notarialną (art. 5 par. 1 tej ustawy), znajduje oparcie w obowiązujących przepisach i nie powinno budzić wątpliwości.
– Fakt, że notariusz ma w takich sytuacjach zażądać wynagrodzenia, jest konsekwencją tego, że państwo, nie wspierając finansowo tej grupy w czynnościach urzędowych, daje mu prawo do żądania wynagrodzenia. Poza tym w tym przypadku prokuratura ma narzędzia, by pozyskać potrzebne jej informacje w inny sposób, nieobciążający finansowo Skarbu Państwa – uważa dr Szereda. Śledczy mogli np. po prostu skserować potrzebne im dokumenty.