Wniosek Jana Śpiewaka będzie rozpatrzony tak, jak rozpatrujemy inne wnioski o ułaskawienie, według tych samych procedur, które są w tym wypadku do wyboru dla prezydenta – powiedział w poniedziałek PAP prezydent Andrzej Duda.

"To zawsze jest decyzja prezydenta, którą procedurę wybierze. Zobaczę wniosek, będę się nad tym pochylał. Na spokojnie" – mówił prezydent.

Działacz miejski Jan Śpiewak poinformował w poniedziałek PAP, że złożył w Kancelarii Prezydenta RP wniosek o ułaskawienie. "Skorzystam z każdej drogi otwartej dla obywatela, żeby zdjąć ze mnie piętno przestępcy, mam nadzieję, że prezydent skorzysta ze swoich uprawnień" - powiedział Śpiewak.

Śpiewak został w połowie grudnia prawomocnie uznany przez Sąd Okręgowy w Warszawie za winnego zniesławienia mec. Bogumiły Górnikowskiej. Uzasadnienie wyroku było niejawne. Śpiewak krytykował publicznie Górnikowską w związku z reprywatyzacją jednej z kamienic i jej działalnością z lat 2008-2011, kiedy była kuratorem właściciela budynku, który - jak się okazało - nie żył od 1959 roku.

W sprawie Śpiewaka sąd okręgowy utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, który w styczniu nakazał działaczowi zapłatę 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki na rzecz Górnikowskiej. Śpiewak zapowiedział wówczas, że prawdopodobnie złoży wniosek do prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawienie. Dwa dni po ogłoszeniu wyroku doszło do spotkania prezydenta i działacza.

W październiku 2017 r. Śpiewak napisał na Twitterze: "Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 roku metodą na 118-letniego kuratora kamienicę na Ochocie". Później kilkakrotnie powtórzył ten zarzut wobec prawniczki na konferencjach. Chodziło o kamienicę przy ul. Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku.Mec. Górnikowska skierowała przeciwko Śpiewakowi prywatny akt oskarżenia dotyczący zniesławienia (art. 212 kk). Według niej, Śpiewak pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora i o udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu. Domagała się dla aktywisty miejskiego 10 tys. zł grzywny i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.