Ministerstwo Sprawiedliwości chce karać sędziów za dyskredytowanie nowej władzy w sądach; tymczasem nawet palestra nie zamierza uznać nowej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego – informuje poniedziałkowa "Rzeczpospolita".

Zgodnie z ustaleniami gazety do rozpoznawania dyscyplinarek adwokackich nie będzie wyznaczana już nowa Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Pierwsza prezes SN będzie je kierować - zgodnie z prośbą adwokatury - do Izby Karnej.

Jak podkreśla gazeta, to kolejny ze skutków wyroku Izby Pracy Sądu najwyższego z 5 grudnia, w którym wskazano, że Izba Dyscyplinarna tego sądu nie jest sądem w rozumieniu prawa.

"Jesteśmy prawnikami i mamy obowiązek odpowiedniego interpretowania konstytucji czy stanu prawnego. Skoro istnieje uzasadniona wątpliwość co do funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej, zdecydowałem o tym, by wszystkie kasacje adwokackie kierowane do SN opatrzone były wnioskiem o przekazywanie ich Izbie Karnej" - informuje w rozmowie z gazetą Jacek Ziobrowski, prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury.

To, że adwokacka prośba została spełniona, potwierdza sędzia Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN. "Jako adwokat jestem dumny z takiej reakcji mojego samorządu. Szkopuł w tym, że nie rozwiązuje ona problemu" - komentuje Zbigniew Krueger, przedstawiciel poznańskiej palestry.

I wskazuje, że mamy do czynienia z systemową luką. "Nie możemy automatycznie, uznając, że Izba Dyscyplinarna nie ma kompetencji do orzekania, twierdzić, że kompetentna do tego jest Izba Karna SN" - dodaje.