Trybunał Sprawiedliwości UE potwierdził we wtorek ważność dyrektywy wprowadzającej restrykcje w sprawie najniebezpieczniejszych rodzajów broni palnej. Wprowadzone po atakach terrorystycznych przepisy zaskarżyły Czechy, a Polska była jednym z krajów wspierających.

Chodzi o dyrektywę z maja 2017 roku, która wprowadza minimalne ramy dotyczące posiadania i nabywania broni palnej oraz jej transferu między państwami członkowskimi. Przepisy określają m.in. warunki nabywania i posiadania poszczególnych kategorii broni palnej, wskazując, że ze względów bezpieczeństwa publicznego nabywanie niektórych rodzajów broni powinno być zakazane.

Regulacje, które narzucają m.in. obowiązek oznaczania broni i jej ważnych komponentów, a także ograniczają dostęp do broni, która mogłaby być wykorzystywana jako maszynowa (m.in. po przeróbkach), zostały przygotowane w ekspresowym tempie; projektowi nie towarzyszyła m.in. ocena skutków wpływu regulacji na rynek.

Po przyjęciu dyrektywy Czechy skierowały sprawę do TSUE domagając się całkowitego lub przynajmniej częściowego stwierdzenia jej nieważności. W skardze zwracano uwagę, że przepisy wprowadzają przeszkody w handlu na jednolitym rynku. Polska, a także Węgry poparły Czechy w postępowaniu, natomiast Francja stanęła po drugiej stronie razem z instytucjami unijnymi.

Sędziowie w Luksemburgu odrzucając czeską skargę powołali się na konieczność walki z międzynarodowym terroryzmem i z poważną przestępczością oraz zachowanie bezpieczeństwa publicznego.

"Harmonizacja aspektów związanych z bezpieczeństwem towarów jest jednym z zasadniczych elementów służących zapewnieniu właściwego funkcjonowania rynku wewnętrznego, ponieważ rozbieżne przepisy w tej dziedzinie mogą stwarzać bariery w handlu - zaznaczył TSUE. - Ponieważ zaś specyfika broni palnej polega na tym, że jest ona niebezpieczna nie tylko dla użytkownika, lecz także dla ogółu ludności, Trybunał podkreślił, że względy bezpieczeństwa publicznego są niezbędnym elementem uregulowań dotyczących nabywania i posiadania tych towarów".

TSUE przyznał, że przygotowanie oceny skutków jest etapem procesu legislacyjnego, który z zasady powinien mieć miejsce, jeżeli inicjatywa prawodawcza może mieć znaczące skutki gospodarcze, środowiskowe lub społeczne, jednak nie ma obowiązku przeprowadzenia takiej analizy w każdych okolicznościach.